54.

162 22 0
                                    

Romantyczność w ten weekend pozostała w tej wannie, a później w stojącym obok łóżku. Okraszana drobnymi pocałunkami wróci w niedzielę po wyścigu do naszego harmonogramu.
-To o której masz spotkanie z Toto?- Lewis ze smakiem jadł przygotowane przez kuchnię śniadanie. Owoce, warzywa, owsianka i kawa to nasza codzienność. Oprócz tego pracował na komputerze i wyglądał uroczo.
-O 16:00, ale jest ostatni więc możliwe, że coś się zmieni.- Ja jadłam i dotrzymywałam mu korku w pracy. Po tym zdaniu było słychać dźwięk klawiatury, łyżki uderzającej delikatnie w miseczkę i chrupanie marchewki. Pogoda była paskudna, ale może to nie wpłynie na radość kibiców. Gdy zobaczyłam, że zbliża się godzina 8:00, wiedziałam że muszę wychodzić. O 9:00 mam pierwsze spotkanie z szefostwem Ferrari. Zabrałam swoje biuro do torebki i szybko przeczesałam włosy.
-Życzę ci udanego dnia... Choć trochę.- Uśmiechnęłam się i musnęłam delikatnie jego usta.
-I już mam lepszy dzień.- Uśmiechnął się słodko, choć wiem, że praca go dobija i to dobra mina do złej gry.- Bardzo cię kocham.- Zawiązałam buty i narzuciłam trencz. Odpowiedziałam to samo i wyszłam. Kierowca był delikatnym piratem drogowym, ale dzięki niemu o równo 9:00 pojawiłam się w motor home zespołu Ferrari. Ludzie krzątali się, a za oknem szare bure niebo wskazywało, że deszcz będzie nam towarzyszyć.
-Czy coś pomóc?- Brunetka spojrzała na mnie z uśmiechem.
-O 9:00 mam spotkanie finansowe. Sara Wang.- Podałam jej dłoń, uścisnęła ją i uprzejmie mówiąc mi, że pójdzie sprawdzić czy wszystko jest gotowe oddaliła się.
-Sara Wang w Ferrari zwiastuje ciepłe doznania.- Usłyszałam to zdanie i zaczęłam się śmiać.
-Charles Leclerc pragnący mistrzostwa świata to zwiastuje uwielbienie na cały świat.- Stanął równo ze mną. Stworzyliśmy idealnie równy rząd. Spojrzałam na niego uważnie, a jego wyraz twarzy był na pewno pogodny i uśmiechnięty.
-Po francusku, włosku czy angielsku?- Zaśmiał się, a ja wiedziałam że to żart znany tylko nam.
-Zgadnij.- Odpowiedział poważnie z francuskim akcentem.- Limity budżetowe?
-Limity budżetowe.- Nasza francuska rozmowa zahaczyła w większości o sprawy bieżące na świecie i w formule 1. A niespodziewanie pojawił się jeden z mężczyzn, który zaprowadził mnie na spotkanie. Włoskie spóźnienia chyba nie leżą w mojej naturze, ale spotkanie przebiegło sprawnie i zajęło niecałe 43 minuty, więc jestem w stanie to przełknąć. Następnie czekał na mnie Franz Tost, który jest prze kochanym człowiekiem i totalnie uwielbiam go, od czasów gdy Max miał okazję z nim pracować. Aston Martin z rzeczowym Strollem to było ekspresowe spotkanie. Doskonale wiedzieli o brakach w dokumentach i tym jakie niesie to konsekwencje, ale reszta była świetna.

Czas do południa minął mi ekspresowo, a na deser po wszyskich daniach głównych został mi dwa zespoły. Te uchodzące za najlepsze, największe i mające największe możliwości finansowe, czyli Red Bull i Mercedes. Trwała też sesja treningowa, więc pozwoliłam sobie na kawę i pracę i kątem oka zerkanie na prostą startową. Lewis pracował dzielnie, a każdy jego przejazd koło alei serwisowej powodował, że nie mogłam mu się nie przyglądać. Zerknęłam w powiadomienie i zobaczyłam, że za 15 minut zaczynam kolejne spotkanie.
-Dziękuję za kawę.- Oddałam filiżankę i wyszłam na spotkanie. Trening dobiegł końca, a ja przemieściłam się do motorhome Red Bulla. Zdecydowanie dawno mnie tu nie było i czułam lekkie poddenerwowanie.
-Dzień dobry. Spotkanie finansowe?- Spojrzałam na miłą blondynkę i kiwnęłam głową na tak. Zniknęła na kilka chwil, a następnie wróciła i zaprowadziła mnie do gabinetu jak mniemam samego szefa.- Kawy? Szef pojawi się za kilka minut.
-Jasne, chętnie napiję się kawy.- Wyciągnęłam dokumenty, komputer, notes i czekałam aż spotkanie się rozpocznie. Stukałam rytmicznie długopisem w blat szklanego stołu, gdy nagle w gabinecie pojawił się Christian Horner. Zdecydowanie z lekka zadyszką, można by powiedzieć zabiegany.
-Cześć Sara.
-Cześć Christian.- Zostałam zamkniętą w szczelnym uścisku.- Co u ciebie? Zaraz przyjdzie kawa i rozpoczniemy spotkanie.
-Wszystko u mnie w najlepszym porządku.
-Cieszę się. Nigdy nie pracowałem z Lewisem, wiem że jest wspaniałym kierowcą, ale razem na prawdę widać, że jesteście szczęśliwi.
-Dziękuję. Doceniam miłe słowo. Swoją drogą co u ciebie? Co u Geri? Jak dzieciaki?
-Świetnie. Pytają o niejaką ciocię Sarę.- Zaśmialiśmy się. Miałam okazję spędzić z jego rodziną świetny weekend stąd pewnie te pytania.- Geri super, jest wspaniała.- Kawa przyszła, a my mogliśmy zacząć spotkanie.
-W pierwszej kolejności chciałam powiedzieć, że musimy przeanalizować jeszcze raz te dokumenty.- Podałam mu kilkanaście kartek spiętych złotym zszywaczem. Czy mówiłam, że mam bzika na punkcie artykułów biurowych? Zdecydowanie tak jest.- Popracujmy nad nimi, zastanówmy się co poszło nie tak.- Jego wyraz twarzy zdecydowanie zrobił się bardziej ponury.
No tak, to właśnie ten moment kiedy już wiedziałam, że będzie z tego wielka afera. Afera to tylko lekkie podkreślenie jak ciężko i źle będzie to wyglądać w mediach. Spotkanie trwało prawie dwie godziny. Zresztą zaraz miał rozpocząć się drugi trening, więc musiało się zakończyć.
-Spotkamy się w Miami i omówimy finalny rezultat.- Zaczęłam układać rzeczy w torbie na dokumenty.
-Przeanalizujemy jeszcze raz wszystko.
-Wręczyłabym ci moją wizytówkę, ale niestety nie mogę tego zrobić.- Jego kąciki wróciły do stanu z początku spotkania.
-Rzuć to FIA i pracuj dla nas.
-Nie stać was.- Zerknęłam w telefon i od razu wrzuciłam go od razu do torby. Nie lubię ignorować moich rozmówców.
-Zawsze możemy negocjować.- Uśmiechnął się. Tym razem był to bardzo szeroki i szczęśliwy uśmiech.- Dobrze, że nie każą za marzenia.
-Oj to prawda. Dziękuję za spotkanie. Do zobaczenia w Miami.
-Masz jeszcze jakieś spotkanie w Miami?- Spojrzał na mnie z wielkim strachem w oczach. Narzuciłam trencz i pokiwałam przecząco głową. Myślę, że nie uspokoiłam go.
-Do zobaczenia.- Zamknęłam drzwi i szybko przedostałam się do wyjścia. Paddock był dzisiaj kapryśny i chwilowe malutkie opady deszczu bardzo mocno go otuliły. Deszcz właściwie mi nie przeszkadzał, a pod koniec pojawił się nade mną parasolka.
-Dziękuję Bri.
-Nie ma problemu. Lewis zaraz zaczyna kolejny trening, a ja mam ciebie zaprowadzić na lunch.
-Czyli to nie przypadek, że jesteś tutaj z tym parasolem.- Spojrzałam na nią uważnie. Kiwnęła głową twierdząco.- Zapewniam ciebie, że więcej taka praca nie będzie ci oddelegowana.- Uśmiechnęła się delikatnie pod nosem, a ja zastanawiałam się jakie słowa trafia do adresata powstałego zamieszania. Raczej z cukru nie jestem, a na pewno nie potrzebuje specjalnego traktowania.

Lunch był przepyszny, a sesja treningowa zupełnie zwyczajna. No może z wyjątkiem jednego przerwania i opadów deszczu. Jej koniec zwiastował, że zaraz będę mogła spotkać się z Toto, a następnie zakończyć pracę dla FIA w ten weekend. Czekała na mnie masa maili z mojej firmy, więc wieczór będzie iście ekscytujący. Od marzeń o wakacjach na słonecznym jachcie wyrwał mnie telefon i powiadomienie z wakacyjnej grupy. Przyciągnęłam powiadomienie do góry, co spowodowało otworzenie czatu. Padła ostatnia ankieta o tym w jakich okolicach będziemy przeżywać te słoneczne doznania na jachcie. Zaznaczyłam wybrzeża Hiszpanii, choć pewnie będziemy przemieszczać się po wybrzeżach wielu krajów.
-To co? Możemy zaczynać?- Spojrzałam w górę i zobaczyłam Toto nad swoją głową. Zamknęłam powiadomienie i myśl o wakacjach musiałam odłożyć na inny czas.
-Tak.
-To zapraszam na kawę.- Zabrałam swoje rzeczy i udaliśmy się do jego gabinetu.- Słodzisz?
-Nie.- Kolejny szef zespołu ze szklanym meblem. Na prawdę nie wkurza ich palcowanie powierzchni? Rozłożyłam komputer i dokumenty i przeszliśmy do tematu spotkania. Miło i przyjemnie przeanalizowaliśmy sytuację finansową. - Idealnie w limicie.
-Świetnie. Jedno zmartwienie mniej.
-To prawda. Jak osiągi? Zapytam ze stopy sponsorskiej.
-Zdecydowanie jest to sinusoida doznań. Raz lepiej raz gorzej. Bonusów zbyt wielu nie będzie do wypłaty na ten moment.- Oparł głowę o krzesło, które wydawało się bardzo wygodne.
-Nie chodzi o pieniądze.
-Wiem. Dam mu ten bolid, aby wygrywał.
-Daj mu ponownie pasję.- Uśmiechnął się, a ja zdecydowanie tylko o to mogłam prosić.- Wiesz czy Lewis dzisiaj pracuje po treningach?
-Z tego co wiem to tak. Słuchaj... Mam jeszcze jeden temat.
-Zamieniam się w słuch.- Spakowałam swoją aktówkę i spojrzałam na niego.
-Jest pomysł na kupno udziałów w Manchester United. Oczywiście nic na siłę. To tylko pomysł.
-Jestem zaskoczona.- Mój wyraz twarzy musiał być bardzo dziwny, bo on jakby się zmartwił.- W tym roku idziemy w Bronkos, Plus 44, Almave oraz W series. Ach no i zapomniałam o Chelsea.
-Od 35 do 45% tylko musi to kupić jeden podmiot.- Zapisałam sobie dokładne dane, które mi podał oraz daty.
-Muszę przeanalizować tą sprawę.
-Wyślę ci plik dokumentów.
-Super. Postaram się zajrzeć do tego przed przerwą wakacyjną, lecz nie obiecuję.
-To jest bardzo spokojny temat.- Zeszliśmy już totalnie na stopę prywatną i po wiadomości od Lewisa udałam się do pomieszczenia, gdzie cały zespół pracuje nad strategią i innymi ważnymi sprawami. Obdarzona ciepłym pocałunkiem zostałam przeproszona za to, że spędzę sama wieczór. Miałam dużo pracy, więc nie było mi zupełnie smutno. Cieszyłam się, bo nie lubię mieć tyłów w pracy. Ostatni pocałunek i udałam się do wyjścia z budynku a potem z paddocku.
-Cześć Sara.- Zerknęłam tylko delikatnie kto postanowił kroczyć obok mnie.
-Cześć Max. Po pracy?
-Tak. A ty?
-Po i przed.- Zaśmialiśmy się.
-Dzień jak codzień.
-Pieniądze nie lecą z nieba.- Zaśmialiśmy się jeszcze bardziej. Hasło, które powtarzam od lat. Odbiłam kartę, aby wyjść z paddocku. Kierowca czekał na mnie.- Lecę.
-Zjemy kolację?
-Nie wiem...-Nie planowałam zdecydowanie kolacji.
-Jestem sam i chętnie spędził bym czas z tobą.
-Okej, ale tylko wtedy gdy Kelly nie będzie to przeszkadzać. Chce, aby to było transparentne.
-Okej. Wyślę ci jej zdanie w tym temacie i przyjadę po ciebie.
-No dobra. To pisz.- Wsiadłam do auta w czarnym matowym kolorze i musiałam zastanowić się nad tym, czy ja w ogóle chce iść na kolację. Moja asertywność legła w gruzach, bo powinnam od razu odmówić.

About me. I love you.Where stories live. Discover now