49.

268 26 1
                                    

-Chciałabym ciebie zapewnić, że z mojej strony nie ma żadnych uczuć w stronę Maxa... Przyjaźnimy się od lat, właściwie od dziecka...- Nie wiedziałam co w tym momencie będzie dobre i taktowne, aby wypowiedzieć o tej relacji. -Traktuje go jak brata, jak członka mojej rodziny...
-Wiem... Nie musisz mnie zapewniać.- Napiła się wody.- Widzę ciebie i Lewisa... Nie trzeba tutaj wymyślać, że jest inaczej niż to, że się bardzo kochacie.
-Ostatnio jak spędziliśmy dzień wydawało mi się, że wszystko jest dobrze...
-Bo jest, ale on ze mną nie porozmawiał szczerze, tylko powiedział że mnie kocha i mam przestać o tym mówić.- Zaczesałam włosy do tyłu.- Na prawdę go kocham. Penelopie jest do niego bardzo przywiązana.- Westchnęła ciężko i opowiedziała mi kilka smutnych sytuacji jakie ją spotkały. Na prawdę wierzę, że Max się ogarnie. Bardzo bym tego chciała.
-Czy zgodzisz się, abym z nim porozmawiała?- Przybliżałam się do niej i złapałam jej dłonie.
-Byłabym wdzięczna.- Przytuliłam ją mocno i usłyszałam, że ktoś pojawił się w moim mieszkaniu. Spojrzałam za siebie i zobaczyłam Lu z nową fryzurą, torbą treningową i czerwonym kartonem z wielką kokardą. Pudełko było zdecydowanie najciekawsze.
-Cześć dziewczyny. Wszystko dobrze?- Położył wszystko na stole i stanął obok kanapy.
-Cześć Lewis.- Kelly uśmiechnęła się do niego.
-Moja żona ma kochankę?- Spojrzałam na niego zdziwiona. Tak jeszcze mnie nie nazwał.
-Co?! Wzięliście ślub?!- Spojrzała na mnie z wyrzutem. Zaprzeczyłam kiwnięciem głową. Uwolniłam ją z mojego uścisku i wstałam.
-Proszę, abyś nie wprowadzał ludzkości w błąd, bo niektórzy mogą dostać zawału.- Zaśmiałam się do niego, a on raczej na pewno to zignoruje.
-No cóż. Ja jadę na jogę.- Kelly wstała.- Muszę się odprężyć i zresetować. Dziękuje.- Przytuliła mnie i pożegnawszy się z nami wyszła z mieszkania. Ubrałam na siebie bluzę i zabrałam torebkę. Z komody wyciągnęłam komplet swoich kluczy do mieszkania Verstappena. Zdecydowanie dawno ich nie używałam, bo Max albo tam nie mieszkał, albo mieszkał u mnie, albo w hotelu.

-Wychodzisz?
-Tak. Obiecałam Kelly, że porozmawiam z Maxem.- Ubrałam buty i podeszłam do mężczyzny, który stał zdezorientowany na środku salonu. Pachniał obłędnie. Zarzuciłam ręce na jego szyje i skradłam mu pocałunek.- Dziękuje za liścik, zajął specjalne miejsce w moim portfelu.
-Tak?- Odgarnął mi kilka kosmyków z twarzy i pocałował mnie. Intensywność tego pocałunku była duża.- Kąpiel jak wrócisz?
-A poczekasz?
-A poczekam, bo mam spotkanie odnośnie fundacji i ubrań.
-Super.- Zabrałam kluczyk od auta i wyszłam z mieszkania. Byłam już zmęczona tą sytuacją. Ciągły jej powrót powodował, że czuje mocne przeciążenie i zmęczenie materiału.Przy tym wszystkim cieszę się, że z Lewisem układa nam się super dobrze. Totalnie wyczuwamy siebie i swoje potrzeby, czego wcześniej nie potrafiliśmy robić. Pod apartamentem mistrza świata na szczęście znalazło się miejsce parkingowe. Szybko wyskoczyłam z auta i wbiegłam do holu. Winda, która była w tym budynku stwarzała wrażenie jakby jechała wieczność i w jedną i w drugą stronę. Wyciągnęłam klucz. Zerknęłam na zawieszkę, którą dostałam od Maxa, kiedy byliśmy razem w Dubaju. Burdż Chalifa jest pięknym budynkiem na żywo i jako zawieszka przy kluczach. Czułam, że wchodzę z duszą na ramieniu. W mieszkaniu było ciemno, ale z jednego pokoju niosło się delikatne światło. Zapaliłam światło, która oświetliło przedpokój i ogromny salon. Po remoncie jest tutaj przytulniej. Ogromna beżowa kanapa z mnóstwem poduszek zachęca do tego, aby spędzać na niej czas. Dużo roślin to pewnie zasługa Kelly, ale jest na prawdę przyjemnie. Białe ściany są idealne, a na nich można zobaczyć wiele fotografii. To charakteryzuje i jego i moje mieszkanie. Zdobycie pierwszego tytułu, piękne zdjęcie. Kelly, Max i Penelopie w czarnobiałym dużym formacie. Zdecydowanie bije ogrom szczęścia z tej fotografii. Zerknęłam dalej i zobaczyłam nas. Biało- czarne barwy pasują do reszty fotografii na tej ścianie. Lato 2020 i nasza wycieczka na bliski wschód. Przejazd po pustyni to zawsze ważny punkt, chociaż teraz preferuje widok z góry
i latanie po niebie. Siedzieliśmy wtuleni w siebie z założonymi chustami i nasze uśmiechy wskazywały, że jesteśmy dla siebie ważni. Tylko kto mógł to przewidzieć taki zwrot akcji w naszej relacji. Max chyba jechał jeszcze wyścig, albo był już w jego końcowej fazie, bo można było słyszeć intensywne komunikaty. Postanowiłam zerknąć do niego.
-Hej.- Stanęłam przy drzwiach i widziałam, że chyba był dość mocno zdziwiony tym, że mnie widzi. Szybko klikał coś na klawiaturze i za chwilę zerknął na mnie.
-Hej Sara. Co tu robisz?- Odłożył słuchawki i rozsiadł się w fotelu.
-Skończyłeś?- Wskazałam na stanowisko komputerowe, a on pokiwał głową na znak, że tak.- Możemy porozmawiać?- Przytaknął skinieniem głowy. Udałam się do salonu i rozsiadłam na kanapie. Zdecydowanie jest wygodna. Usiadłam między poduszkami, a on zaraz przyszedł z tacą na której były szklanki i karafka z wodą. Nalał do szklanek wodę i usiadł na przeciwko mnie.
-To o czym chciałaś porozmawiać?- Zabrałam szklankę z wodą i wróciłam na swoje miejsce.
-Max... Bardzo nie chce wracać do tego tematu, ale dobrze by było jakbyś wyjaśnił sobie wszystko z Kelly.- Widziałam po nim, że nie jest zadowolony. Zacisnął zęby i miałam wrażenie, że jego wzrok chce mi zrobić coś złego.-Jej na prawdę na tobie zależy...- Ciężko szukało mi się odpowiednich słów.- Gdyby było inaczej, raczej nie bylibyście już razem... Bardzo cię proszę, abyś jej wytłumaczył swoją perspektywę, której absolutnie nie mam zamiaru negować. Mam nadzieje, że mnie rozumiesz?
-Rozumiem. Rozmawiałyście dzisiaj?
-Tak.
-Wydawało mi się, że temat jest zamknięty.- Spojrzał na mnie uważnie.-  Choć on nigdy nie będzie dla mnie zamknięty, bo nie wymarzę tych uczuć i chce żebyś to wiedziała.- Zamknęłam oczy i żałowałam, że się zgodziłam aby pomóc Kelly.- Sara... Ja wiem, że zawsze ktoś będzie przede mną w kolejce do ciebie, ale to nie ważne.
-Przestań... Skup się na tym co masz. My nigdy nie będziemy razem.- Odstawiłam szklankę na stolik.
-Wiem, ale też chce abyś znała moje uczucia i to, że nie da się ich od tak wymazać.- Uśmiechnął się do mnie nieśmiało, co było urocze, ale nie wiem czy odpowiednie w tym momencie.
-Rozumiem. Proszę tylko, abyś porozmawiał z Kelly. Zrób chociaż raz coś przyzwoitego...
-Dobrze.- Spojrzał na mnie uważnie. Miałam nadzieje, że to ostatnia rozmowa na ten temat. Nie do końca wiedziałam jak zacząć rozmawiać o czymś innym.- Będziecie jutro na gali?- Na szczęście Max skutecznie wybawił mnie z tego.
-Tak.
-Podobno będzie zlot kochanków Sary Wang.- Zaczął się śmiać a mi nie koniecznie było do śmiechu. Jest pewien włoski tenisista i dj, których Lewis nie trawi i jest o nich piekielnie zazdrosny. Co może stworzyć sytuacje niekontrolowane. Mam nadzieje, że nie chodziło Maxowi o nich.
-Jakoś mnie to szczególnie nie bawi.- Spojrzałam na niego z wyrzutem, ale on śmiał się jeszcze bardziej.
-A mnie piekielnie bawi. Nie mogę się doczekać jutra i tego spektaklu.
-Zabije cię z przyjemnością, serio.- Rzuciłam w niego poduszką, a po tym jak przestał się śmiać zaczęliśmy rozmawiać o wszystkim i o niczym, a gdy wróciła jego partnerka ja postanowiłam wrócić do domu i na prawdę miałam nadzieje, że Max z nią porozmawia, bo wiem że to będzie eskalować tylko kolejne negatywne rzeczy, a tego nie chce żadne z nas. W miedzy czasie dostałam wiadomość na naszym czacie remontowym i jutro chciałabym pojechać do mieszkania zobaczyć postępy, bo podobno jest ich dużo. Na insta można było zobaczyć, że Monako zaludnia się sławami, czyli jutro gala i zaczyna się wielki turniej tenisa. No i w końcu muszę kupić swoje auto, bo chciałabym mieć spokój z parkowaniem... Totalnie nie chce go zarysować, bo właściciel mógłby bardzo, ale to bardzo się wkurzyć.

About me. I love you.Where stories live. Discover now