– Czy...

– Jak... – odezwaliśmy się równocześnie.

Sama nie wiedziałam, o co chciałam zapytać. Po prostu miałam dość ciszy, dlatego chciałam ją przerwać. Nie byłam w stanie dłużej udawać, że w ogóle się nie przejmowałam. Miałam wiele obaw. Czy Blake czuł strach? Zastanawiałam się, co dalej z moją pracą. Nie będę mogłam tam zostać do końca ciąży. Za dużo stresu, który nie wpływał na mnie dobrze i mógł zaszkodzić dziecku. Czy Blake zechce nas utrzymywać? Musiałam go o to zapytać, zanim podejmę decyzję.

– Pytaj.

– Ty pierwszy.

Byłam ciekawa, co myślał. Od mojej wizyty u lekarza nie odezwał się słowem o tym, co usłyszał. Jakby nadal przetwarzał te informacje, a minęło już kilka dni. Zaczynałam się stresować. Rozumiałam jego szok, ale chciałam wiedzieć, co czuł. Powinien mi o tym opowiedzieć. Jak sobie wyobrażał najbliższe miesiące? I przede wszystkim czy zostanie ze mną? Również zamierzałam mu powiedzieć o swoich obawach. Chciałam, żeby mnie uspokoił i wmawiał, że będzie dobrze. Starałam się na razie nie myśleć o porodzie. U Larssona słyszałam kilka opowieści Bonnie. Chociaż ona czasami przesadzała. Jednak spodziewałam się, że wydanie dziecka na świat nie będzie niczym przyjemnym. Na szczęście w moim przypadku mogłabym liczyć na cesarkę i nikt by nawet nie skomentował, że byłam słaba, bo bałam się porodu naturalnego. A cholernie się bałam. Czy Blake mnie zrozumie?

– Zastanawiam się, czy... Jak... Jak on tam? - Zerknął na mój brzuch, gdzie nadal leżała jego dłoń.

Zakrywała miejsce, gdzie rosły nasze dzieci, jakby miał je w ten sposób ochronić. Tak to sobie wyobrażałam. Miałam ochotę się roześmiać na słowa chłopaka. Bał się. On. Blake, który do tej pory ani razu nie okazał przede mną swoich słabości. Widocznie miał swoje granice, a ciąża była jedną z nich. Nie chciałam go dobijać, ale musiałam mu powiedzieć, na co powinien się przygotować. Chociaż sama nie wiedziałam, jak sobie poradzimy. Najważniejsze, żeby on został ze mną. Dzięki temu będzie mi łatwiej, gdy dzieci przyjdą na świat.

– To bliźnięta.

– Co? - Od razu przeniósł wzrok na mnie.

Sama byłam w szoku, gdy usłyszałam od lekarza, że w moim ciele rozwijała się dwójka maluchów. Nie dowierzałam, ale on pokazał mi wszystko na ekranie. Usłyszałam też dwa bijące serduszka. Jednak podczas drogi do domu uznałam, że to wcale nie musiało być złego. Wychowamy dwójkę bobasów za jednym zamachem i będziemy mieli z głowy wiele problemów. Oczywiście będzie nam ciężko, ale tylko przez najbliższe lata. Tak sobie wmawiałam, żeby nie panikować. Przecież starsze maluchy łatwiej będzie wychować. Zaczną z nami współpracować.

– Tak twierdzi lekarz. - Wzruszyłam ramionami.

Powinnam być przerażona, ale wierzyłam, że damy sobie radę. Chociaż ciężko będzie z pomocą rodziny. Jednak nie my jedyni mieliśmy zostać rodzicami bliźniaków. Gdybyśmy mieli nie dać rady, na pewno w moim brzuchu nie rozwijałaby się dwójka maluchów. Tak to sobie wmawiałam. Inaczej pewnie bym zwariowała i obwiniała o wszystko Blake. Powinniśmy być ostrożniejsi, ale przecież żadna antykoncepcja nie dawała stuprocentowej pewności. Chyba że brak seksu. Niestety z tego nie byliśmy w stanie zrezygnować. Zwłaszcza gdy znowu mogliśmy być razem. Ciągle szukaliśmy powodu do zbliżeń, jakbyśmy chcieli nadrobić stracony czas. No to nadrobiliśmy. Efekty już było widać.

– Myślałem, że żartowałaś.

Nie byłam w stanie. Przed wejściem do mieszkania zastanawiałam się, co powiem chłopakowi. Poza tym ciąża to kiepski powód do żartów. Po przyjeździe do domu rzuciłam Blake papiery z badania USG i wypowiedziałam jedno słowo. Bliźnięta. Nic więcej nie byłam w stanie wydusić. Po tym nastała cisza. Aż do dziś. Uznałam, że od razu nie dotarło do niego, co powiedziałam. Jednak nawet przez moment nie pomyślałam, że uznał to za żart!

LOVE - Blake&KinsleyWhere stories live. Discover now