ROZDZIAŁ 27

61 12 0
                                    


Kilka następnych dni mijało tak samo, aż do piątku. Ponownie unikałam Nickolasa, a on mnie. Prawdę mówiąc, nie widziałam go na campusie, więc nawet nie wiedziałam, czy uczęszcza na zajęcia, czy po prostu jesteśmy tak dobrzy w uciekaniu od siebie. Starałam się o nim nie myśleć, chociaż zastanawiałam się, czy odezwie się do mnie po powrocie z weekendu, a przede wszystkim co wtedy zrobię. Gdy w piątkowy wieczór, po zajęciach na uczelni i zakupach wróciłam do mieszkania, czułam jak cała energia ze mnie wyleciała. Moje myśli krążyły tylko wokół tego, że Nickolas jest już pewnie na tym cholernym jachcie razem z Rose, a mnie zżerała zazdrość i musiałam w końcu to przyznać. Zrobiłam sobie do jedzenia tosty, które przez to wszystko ledwo co przeszły przez moje gardło. Byłam sfrustrowana i naprawdę bardzo mało brakowało, żebym albo zasypała chłopaka wiadomościami, albo napisała do Archiego, czy nie zabierze mnie ze sobą na jakąś imprezę, na którą z pewnością się wybierał. Przez to, że nie miałam kontaktu z Madie, nawet nie miałam się komu wyżalić, chociaż teraz żałowałam, że kiedykolwiek to zrobiłam. Kiedy zadzwonił dzwonek do moich drzwi, byłam zdziwiona. Nie spodziewałam się żadnych gości i nawet przez myśl przeszło mi, że to jedna z kolejnych pogróżek. Dzwonek jednak nie był natarczywy, co odrobinę mnie uspokoiło i podeszłam do drzwi, zaglądając w judasza. Moje serce od razu zaczęło bić szybciej, kiedy widziałam stojącego przed nimi Nickolasa. Wyjęłam telefon z tylnej kieszeni spodni, na którym godzina wskazywała prawie 20. Przełknęłam ślinę, kiedy chłopak zadzwonił kolejny raz. Przekręciłam zamek i otworzyłam je. Nick popatrzył na mnie i widziałam w jego oczach ulgę. On w moich mógł zapewne zauważyć tylko zaskoczenie.

- Cześć - powiedział, spoglądając na mnie. Wyglądał na zmęczonego, ale nie przepychał się do środka jak zawsze.

- Cześć - odpowiedziałam, przyglądając mu się. Miał na sobie szarą bluzę z nike i czarne spodnie.

- Mogę wejść?

Odsunęłam się nieco od drzwi, otwierając je szerzej, dając tym samym przyzwolenie chłopakowi, aby wszedł do środka. Jego kroki były powolne, tak jakby badał teren albo bał się wejść w zastawioną na niego minę. Przewróciłam oczami, ale ponownie zamknęłam drzwi, idąc za nim w głąb mieszkania. Gdy zatrzymaliśmy się w salonie, przez chwilę żadne z nas nic nie mówiło, jednak to ja zapragnęłam zakończyć tą ciszę i poznać odpowiedzi.

- Co tu robisz?

Nickolas podniósł na mnie wzrok. Stałam nieco dalej od niego, zachowując dystans, chociaż było to trudne. W jego obecności mój mózg żył swoim życiem, ale w tym momencie musiałam być skupiona.

- Chciałem Cię odwiedzić - odpowiedział w końcu, co odrobinę mnie zaskoczyło.

- Przed wyjazdem? - zagadnęłam, chcąc prychnąć. Powtrzymałam się jednak, zachowując kamienną minę.

- Nie wyjechałem i nie wyjeżdżam - stwierdził, nie zmieniając tonu głosu. Brzmiał jak wyprany z emocji.

- Dlaczego?

Dziwiło mnie to. Mówił, że musi być podporządkowany rodzicom, że musi robić to, czego chcą, a teraz im się sprzeciwił. Nie sądziłam, żeby nagle nastąpiła zmiana planów, bo to przecież chodziło o ich rocznicę. Wiedziałam, że takie rzeczy się zdarzają, ale nie w tym przypadku.

- Bo nie chciałem. Chciałem spędzić czas z Tobą - powiedział cicho, a ja zaczęłam zastanawiać się, ile w tych słowach jest prawdy.

- I dlatego przez kilka dni się nie odzywałeś - stwierdziłam, a mój głos zaczął robić się coraz bardziej poddenerwowany.

- Ty też tego nie zrobiłaś - odbił piłeczkę.

Patrzyłam na niego, starając się ani na moment nie odwrócić wzroku. Nie odzywałam się do niego, bo po naszej ostatniej rozmowie nie było o czym mówić, przynajmniej z mojej strony. Pozostawił mnie bez odpowiedzi, a i tak dałam mu czas, żeby mógł dojść do wniosków, które chciałam usłyszeć. Co prawda nie powiedziałam tego wszystkiego wprost, ale moja postawa mogła dać mu jasno do zrozumienia, że czułam się zagubiona. Pokręciłam na boki głową, jakbym starała się odepchnąć od siebie niemiłe wspomnienia.

PROTECT MEWhere stories live. Discover now