ROZDZIAŁ 26

69 12 0
                                    

W poniedziałek rano wstałam, szykując się na kolejny dzień mojego uczęszczania na uczelnię. Nie dostałam od Nicka żadnej wiadomości, przez co ja również nie wiedziałam, czy mam ją napisać pierwsza. Wczorajszy dzień był niesamowity, ale i tak nie chciałam wyobrażać sobie zbyt wiele, bo w naszej relacji jak na razie nic nie było pewne. Poranek był pochmurny, a początek października pokazywał już nadchodzącą jesień. Lubiłam tą porę roku, mimo że temperatury w Kalifornii i tak były dość wysokie. Mogłam się jednak ubierać w bluzy, długie spodnie i swetry, które uwielbiałam ponad wszystko. Dzisiejszego dnia chciałam wyglądać jednak ładnie i z klasą, więc po wypiciu kawy, porannym prysznicu i makijażu zdecydowałam się na sukienkę w kolorze jasnego beżu, z długim rękawem i do połowy łydki. Idealnie opinała moje ciało i nie tak, abym miała się w niej czuć niekomfortowo. Wręcz przeciwnie, dodawała mi nieco pewności siebie. Włosy spięłam w luźnego koka, który ostatnimi czasy bardzo mi przypasował, a na palce jak zawsze założyłam kilka pierścionków. Założyłam na nogi jasne adidasy, a następnie złapałam torebkę i telefon i wyszłam z mieszkania. Droga na uczelnię nie trwała długo, a gdyby nie to, że wypiłam rano swój napar bogów, miałabym wystarczająco dużo czasu, aby kupić go teraz. Gdy dotarłam na parking, szukałam wzrokiem audi, ale nigdzie nie mogłam go zlokalizować. Zrobiło mi się nieco przykro, ale szybko moje myśli zostały skierowane na inne tory.

- Ej! - krzyknął chłopak w loczkach, biegnąc w moim kierunku.

- Archie - uśmiechnęłam się, przytulając go na powitanie – Jak tam?

- To ja powinienem o to zapytać - powiedział, śmiejąc się pod nosem –Jak z Nickiem? Wyjaśniliście sobie wszystko?

- Chyba tak - powiedziałam zmieszana.

- To dobrze, bo nie chcę go więcej widzieć takiego, jak na tej imprezie – stwierdził z wyraźną ulgą - Całowaliście się?

- Archie! - krzyknęłam zaskoczona jego pytaniem. Wiedziałam, że zrobiłam to za głośno, bo kilka osób spojrzało w naszym kierunku, ale chłopak zaśmiał się jeszcze głośniej od mojego krzyku.

- No coooo? Normalne pytanie. Nie przyjechaliście razem?

- A Ty nie zadajesz za dużo pytań?

- O Boże. Zmieniasz się w niego. To dzieje się za szybko!

Zaśmiałam się i ruszyłam w kierunku bramy, a Archie zrobił to samo. Po drodze chłopak opowiadał o swoim weekendzie, ja starałam się wysłuchać wszystkiego, chociaż za wiele przez te trzy dni się nie zmieniło. W piątek był na imprezie, w sobotę też, a w niedzielę umierał w domu, próbując doprowadzić swoje ciało na dzisiejszy, pierwszy dla niego, dzień akademicki.

- No a wy co tam robiliście, gołąbeczki? - zapytał, unosząc brwi w ten charakterystyczny sposób. Przewróciłam oczami i gdy już miałam odpowiedzieć mu cokolwiek, chłopak kontynuował - A ta co udaje, że nas nie widzi.

Spojrzałam w tym samym kierunku, w którym patrzył Archie. Madie szła przez patio i byłam pewna, że nas widziała, po prostu nas unikała, a bardziej mnie. Miała na sobie jasne, długie jeansy z wysokim stanem i czarny golf. Włosy związała w kucyka, a ja od razu mimowolnie spojrzałam na jej nadgarstek, który był zakryty. Wiedziałam, że na pewno jest na nim ślad po tym, jak Nicko zacisnął swoją dłoń. Przełknęłam ślinę, czując jak w gardle zbiera mi się gula. Madie szybko zniknęła za drzwiami budynku, a ja nie mogłam oderwać od tamtego miejsca wzroku. Byłam na nią zła, nie chciałam z nią rozmawiać i może to było dziwne, ale cieszyłam się, że do nas nie podeszła.

- Okres ma, czy co? - zapytał Archie, wyrywając mnie z moich myśli - Albo pokłóciła się z doktorkiem.

- Nie sądzę - powiedziałam cicho, odwracając się w stronę chłopaka.

PROTECT MEWhere stories live. Discover now