ROZDZIAŁ 24

75 12 0
                                    


Po śniadaniu posprzątaliśmy, a pranie nie dość, że było już czyste, to jeszcze suche, dlatego Nickolas szybko się ubrał, a potem do po południa razem leżeliśmy na kanapie oglądając seriale. Nickolas w między czasie namawiał mnie, żebym coś zjadła i czasami ulegałam, ale nie były to jakieś wielkie porcje. Czułam się tak, jakby ta cała kłótnia nawet nie miała miejsca, jakbyśmy odzywali się do siebie cały czas i nasza relacja szła non stop do przodu. Miło było mieć go przy sobie, czuć jego oddech, dotyk, słyszeć głos, gdy mówił i się śmiał. To było przyjemne i relaksujące. Telefon Nicka cały czas wibrował, a on sprawdzał nowe wiadomości, odpisując komuś. Na początku nie pytałam o to, ale z każdą następną wiadomością zaczynało mnie to irytować.

- Z kim tak piszesz? - zapytałam w końcu.

- Madie - rzucił, a mnie przeszło dziwne ukłucie.

- Nie sądziłam, że po tym wszystkim czego się dowiedzieliśmy tak szybko będziesz z nią chciał rozmawiać - słowa padły z moich ust, zanim zastanowiłam się, czy na pewno chcę je wypowiedzieć.

- Cóż. Będziemy musieli z nią pogadać o tym wszystkim, ale jak na razie zasypuje mnie innymi wiadomościami - stwierdził.

- Jakimi? - moja ciekawość nie miała końca.

- Gdzie jestem - rzucił, jak od niechcenia.

- Powiedziałeś jej, że u mnie?

- Zadajesz bardzo dużo pytań - westchnął z irytacją. Już kiedyś mi powiedział, że tego nie lubi. - Chyba niedługo będę się musiał zbierać.

Zdziwiło mnie to, więc podniosłam się, aby na niego spojrzeć. Sądziłam, że będzie chciał spędzić ze mną cały weekend, ewentualnie abyśmy razem pojechali do niego, żeby zabrał swoje rzeczy i przywiózł je do mnie. Takiego zachowania jednak się nie spodziewałam.

- Co? - zapytał, przyglądając się mojej reakcji.

- Nic - powiedziałam, podnosząc się z kanapy.

- Jesteś zła? - tym razem to on zadawał za dużo pytań, chociaż to dopiero tylko dwa.

- Nie - skłamałam. Oczywiście, że byłam zła.

- Zachowujesz się inaczej - skwitował - Powiedziałem, że będę się zbierać, a Ty się obrażasz o to jak dziecko?

- Nie jestem dziecko. I nie obrażam się. Jak chcesz jechać do Madie, to jedź - powiedziałam wprost, wchodząc do kuchni po wodę.

Stałam do niego odwrócona i w moim myślach sama się skarciłam za to, co powiedziałam. Przyjaźnili się, a ja zachowywałam się jak zazdrośnica, ale jeżeli o niego chodziło, nie umiałam inaczej.

- Skąd pomysł, że chcę jechać do niej? - zapytał, podnosząc się do siadu na kanapie.

- Napisała do Ciebie, a ty stwierdziłeś, że musisz iść - wzruszyłam ramionami, aby pokazać mu jak mało mnie to obchodzi. Wiedziałam, że zaczynam wojnę, ale czułam się zraniona.

- Layla, to nie tak. Nie do niej chcę jechać, tylko muszę wracać do domu, po prostu. Nie wiem w czym widzisz problem - rzucił, podnosząc się.

- W niczym - powiedziałam, podnosząc do ust szklankę z wodą.

- No właśnie. Nawet nie jesteśmy razem, więc tym bardziej nie powinnaś się czepiać. Nawet jakbym chciał się z nią spotkać, czy z kim innym to co z tego.

I to sprowadziło mnie na ziemię. Poczułam, jakby właśnie Nickolas chlusnął mnie tą wodą, którą trzymałam. Patrzyłam na niego z niedowierzaniem. Nie chciałam się z nim kłócić, ale to co powiedział zaskoczyło mnie. To było właśnie zachowanie Nickolasa, które zmieniało się jak chciało. Raz uroczy, kochany, a później zimny i wredny.

PROTECT MEWhere stories live. Discover now