ROZDZIAŁ 13

98 12 0
                                    

Czekałam na wiadomość od Nickolasa i zabierałam telefon, gdy przychodziło jakiekolwiek powiadomienie mając nadzieję, że to on. Tak się jednak nie wydarzyło. Nie wiem w którym momencie zasnęłam, ale śniło mi się, że byłam w ciemnym pomieszczeniu razem z moim zmarłym dziadkiem. Wszystko oświetlała jedynie świeczka, która stała na ogromnym, okrągłym stole. W pomieszczeniu oprócz tego stały jeszcze dwa krzesła, jedno zajmowałam ja, a drugie – dziadek. Przyglądaliśmy się sobie, a ja czułam się w pełni bezpiecznie widząc go przy sobie. Tak bardzo mi go brakowało.

- Dziecko - zaczął, kładąc obie dłonie na stół - postanowiłaś układać sobie życie po swojemu i jestem z Ciebie dumny. Nie zapominaj jednak o tym kim jesteś i znaj swoją wartość. Nie pozwól na to, aby ktokolwiek inny oprócz Ciebie o tym decydował.

Patrzyłam na niego z uśmiechem i czułam, jakbyśmy razem siedzieli na jawie i prowadzili rozmowę w niedzielny wieczór - tak jak robiliśmy to za każdym razem, gdy spędzałam z nim czas.

- Dziadku, wiem. Możesz być spokojny - zapewniłam. Chciałam dotknąć jego dłoni, lecz czułam jakby mnie coś blokowało przed zbliżeniem się do niego.

Mężczyzna z siwymi, przerzedzonymi włosami i tego samego koloru brodą patrzył na mnie, miałam wrażenie, że ze współczuciem, przez co zrobiło mi się przykro. Nie lubiłam tego wzroku.

- Twoja matka, a moja córka bardzo mnie zawiodła. Musisz być silna.

We śnie nie miałam pojęcia co zrobiła moja matka, chociaż na jawie było to powszechnie wiadome. Nie odpowiedziałam, tylko spojrzałam na świeczkę, która zaczęła wypalać się coraz szybciej. Zmrużyłam oczy, bo nie miałam pojęcia co się dzieje. Kiedy znów skierowałam wzrok na dziadka, już go nie było, a ja się obudziłam. Było chwilę po 6, kiedy patrzyłam na sufit sypialni. Dziadek od swojej śmierci przyśnił mi się pierwszy raz. Wierzyłam w Boga i wszystko co z nim związane oraz w to, że po śmierci coś musi jeszcze być. Nie chodziłam jednak do kościoła, co nie raz było powodem kłótni z mamą. Mówiła, że musi wstydzić się przed swoimi koleżankami, które na niedzielne msze przychodzą z całą rodziną. Gdy byłam młodsza ten argument na mnie działał, bo nie chciałam, aby mama się wstydziła. Z biegiem czasu zaczęłam tłumaczyć, że muszę się uczyć, bo przez prace, którymi się zajmowałam miałam głownie czas tylko w niedzielę, a później matka już przestała się tym interesować. Gdy ojciec od nas odszedł, sama w pewnym momencie przestała chodzić. Miałam wrażenie, że to nie był przypadek, że dziadek przyśnił mi się akurat teraz. Nie był to zły sen, ale jednak wprowadził mnie w niewytłumaczalny lęk. Wiedziałam, że nie dam rady już zasnąć, więc wstałam z łóżka i od razu starannie je pościeliłam. Tego ranka czułam się zdecydowanie lepiej niż poprzedniego, chociaż pogoda za oknem wyglądała tak samo jak w niedzielę. Wyszłam z pokoju i ruszyłam w stronę kuchni, aby zaparzyć codzienną kawę. W mieszkaniu było cicho, co mi nie przeszkadzało. Lubiłam ciszę, a przebywając w niej czułam się najlepiej, najbezpieczniej. Razem z kubkiem gorącej kawy usiadłam na stołku barowym przy wyspie kuchennej i odblokowałam telefon. Mogłam się tego spodziewać, że nadal nie będzie żadnej wiadomości od Nickolasa. Uznałam, że skoro chłopak nie chce ze mną rozmawiać, to nie będę robiła nic na siłę, chociaż słowa Tony'ego mnie zaniepokoiły i fakt, że Nick mógł go pobić. Wpisałam w wyszukiwarkę wiadomości z dzisiejszej nocy i zaczęłam przeglądać artykuły. Oprócz włamania do małego sklepiku z warzywami i wypadku dwóch aut nie przeczytałam nic ciekawego. Było bardzo wcześnie, więc odkładając telefon na bok zastanawiałam się nad planem działania na dzisiejszy dzień. Został równy tydzień do rozpoczęcia roku akademickiego, który jednocześnie wzbudzał we mnie entuzjazm i strach, chociaż na tamtą chwilę bardziej to pierwsze. Już oczyma wyobraźni widziałam siebie na kanapie czytając jakąś książkę z kubkiem gorącej herbaty i kocem lub w stosie notatek. Jednak to mnie nie przerażało, a wręcz przeciwnie - cieszyło. Lubiłam mieć co robić i mieć zajęcie dużo bardziej niż go nie mieć. Tak jak teraz. Pomyślałam, że najlepszym rozwiązaniem będzie napisać CV i porozdawać je w różnych sklepach w okolicy. Na początek to i tak dobrze. Odeszłam od wyspy, aby przynieść z sypialni laptopa, który leżał na szafce obok łóżka. Chwilę później siedziałam znów w tym samym miejscu, pisząc to, co było mi potrzebne i popijając coraz zimniejszą kawę. Pierwszy raz pisanie czegokolwiek wprowadzało mnie w taką trudność. Moje myśli były zupełnie skierowane gdzie indziej, dlatego złapałam się na kilku błędach, gdy wpisywałam swoje doświadczenie zawodowe. Po kilkunastu minutach wszystko było już gotowe, dlatego kolejny raz przeniosłam się do sypialni, gdzie stała drukarka. Postanowiłam wydrukować wszystko w kilkunastu kopiach. Wiedziałam, że dziś wszystkiego nie rozniosę, ale warto było mieć więcej niż mniej. Gdy kolejne kartki się drukowały, ja postanowiłam wybrać ubranie na dziś. Wybrałam jasne jeansy, biały top na ramiączka i do tego błękitną koszulę, aby zarzucić ją na ramiona. Drukarka choć nie najstarszej generacji, drukowała wszystko wyjątkowo długo, dlatego poszłam do łazienki, aby nieco się przygotować do wyjścia. Zrezygnowałam z codziennego, porannego prysznica i od razu umyłam zęby i twarz. Mój makijaż tego ranka był bardzo delikatny, a włosy pozostawiłam rozpuszczone. Ubrałam się w przygotowane ubrania i uznałam, że wyglądam całkiem dobrze jak na swój nastrój. Gdy wróciłam do sypialni, wszystko było już wydrukowane, więc wyciągnęłam pierwszą lepszą teczkę i schowałam do niej papiery. Gdy rozglądałam się po pokoju, czy wszystko ze sobą zabrałam zadzwonił dzwonek do drzwi.

PROTECT MEWo Geschichten leben. Entdecke jetzt