W piątkowe popołudnie biegałam po swoim pokoju i zbierałam potrzebne rzeczy do stroju. W pewnym momencie usłyszałam pukanie do drzwi. Zdyszana otworzyłam je i zobaczyłam stojącą w przedpokoju mamę. Miała założone na piersi ramiona, a w jej oczach mogłam dostrzec niepewność i smutek. 

—Cześć, mogę wejść?— zapytała.

Pokiwałam głową i przepuściłam ją w drzwiach. Mój pokój wyglądał jak pobojowisko, na łóżku walały się ciuchy, na toaletce było pełno otworzonych kosmetyków, a ja sama wyglądałam jak siedem nieszczęść.

Mama uśmiechnęła się widzę ten nieporządek, a potem usiadła na obrotowym krześle. Obie unikałyśmy swoich spojrzeń, ona studiowała leżące na biurku podręczniki, a ja oglądałam ściany pokoju — szaleństwo.

Sądziłam, że widok umalowanej i uczesanej mamy w kuchni ten tydzień temu zwiastował zmiany, ale smutna prawda dotarła do mnie kilka dni później. W naszym domu nic się nie zmieniło, wciąż nie porozmawialiśmy od serca i ten męczący taniec na placach trwał w najlepsze.

— Pomyślałam, że pomogę ci się przygotować na imprezę. — Cichy głos mamy zmusił mnie do spojrzenia w jej stronę. — Za kogo się przebierasz?

— Mmm — mruknęłam. —  Za Katniss z Hunger Games — odparłam nerwowo tarmosząc koniec koszulki.

Jej obecność wyraźnie mnie krępowała. Nie pamiętałam, kiedy ostatni raz przyszła do mojego pokoju porozmawiać. Zazwyczaj wparowywała tutaj, aby ponarzekać na ojca lub aby z obrażoną miną przekazać mi telefon, gdy ten przypominał sobie pomiędzy spotkaniami, że miał dzieci.

Mama  wstała z krzesła, a potem usiadła na moim łóżku i poklepała miejsce obok siebie, prosząc, abym zrobiła to samo. Złapała za szczotkę, a jej delikatne palce zaczęły tworzyć misterną fryzurę z moich włosów. Siedziałyśmy w milczeniu przez dłuższy czas, a ja zastanawiałam się czy mama podejmie rozmowę o ojcu, jego nowej żonie oraz ich dziecku. Chciałam żeby o tym ze mną porozmawiała. Potrzebowałam tej rozmowy, ale obie siedziałyśmy cicho. Pierwsza niedziela miesiąca, a więc dzień wizyt z tatą, zbliżała się nieubłaganie, a ja dalej nie wiedziałam co miałam robić. Odmowa nie wchodziła w grę, wiedziałam, że ojciec zadzwoni później do matki i wywoła dziką awanturę, ale myśl że miałam spędzić kolejny dzień z nim i macochą sprawiał, że dostawałam dreszczy.

— Rozmawiałam już z Mattem — odezwała się niespodziewanie. — Możecie zostać na imprezie do jedenastej. Brat ma cię przywieźć i zawieźć z imprezy. Żadnego alkoholu i trzymaj się proszę w grupie z dziewczynami. — powiedziała, a ja uśmiechnęłam się pod nosem, bo to brzmiało w końcu jak moja stara mama.

— Dobrze — powiedziałam. — Choć wątpię by to spodobało się Mattowi.

Mama nic na to nie powiedziała, a ja zaśmiałam się w duchu, bo mogłam wyobrazić sobie nieszczęśliwą minę brata.

— Gotowe. — Palce mamy pogładziły moje kosmyki.

Obejrzałam się w lustrze i aż sapnęłam, mama wykonała przepiękna robotę. Przygryzłam wargę, a potem wtuliłam się w jej ramiona. Przymknęłam oczy i zaciągnęłam się jej perfumami, które tak uwielbiałam.

— Dziękuję — szepnęłam.

Poczułam jak mama całuje czubek mojej głowy. Powstrzymałam rodzący się w gardle szloch i delikatnie wyswobodziłam się z jej objęć.

— Miłej zabawy. — Uśmiechnęła się, a potem wyszła z mojego pokoju.

Już dawno nie czułam się tak samotna.

Peter Young mieszkał nieopodal mnie, ale rozmiar jego domu oraz podjazdu sprawiał, że czułam się jakbym była w zupełnie innym mieście. Rodzice chłopaka byli maklerami i jeżeli zwrot „kąpać się w szampanie" pasował do jakiegokolwiek trybu życia, z pewnością była to rodzina Petera.

(Nie)idealni YA| ZAKOŃCZONE Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt