18 września 2004, sobota

70 12 36
                                    

Dobrze, że już weekend, bo wykończyć może człowieka ta szkoła.

    Rano byliśmy u babci i ukochanych siostrzyczek ciotecznych – Kasi i Oli. Są super, o ile tylko nie grają za długo w gry komputerowe. Ja nie cierpię spędzać tyle czasu przed ekranem. Jest jeszcze piękna pogoda, lepiej korzystać z ostatnich ciepłych dni!

    Pod wieczór skorzystałyśmy z Martą, idąc na spacerek. Grałyśmy w "Szczerość, czy odwagę".

    Gdy wybrałam szczerość, Marta zapytała mnie:

    –Wolałabyś się w tym roku całować, czy żeby zabronili testowania kosmetyków na zwierzętach?

    Zaskoczyła mnie tym pytaniem. Ale odpowiedź wcale nie była tak trudna, jak mogłoby się wydawać. Powiedziałam, że wolę, żeby zabronili testowania kosmetyków na zwierzętach.
     –Aż taka jesteś szlachetna? – zdziwiła się Marta.

    –Chciałabym się zakochać – wyjaśniłam. –Ale szczerze mówiąc, całowanie nie jest dla mnie najważniejsze.

    Bardzo bym chciała, żeby ktoś fajny lubił mnie jako dziewczynę.

    CHCIAŁABYM kiedyś kogoś pocałować. Ale dużo bardziej zależy mi na tym, żebym się po prostu podobała i żeby ta osoba mnie lubiła.

    Serio, poza tym chłopcy całują czasami z dziwnych powodów. Oczywiście nie mam wielu doświadczeń, poza jakimiś idiotycznymi grami "W butelkę" albo "Szczerość czy odwagę". Właściwie to żadnych. Ale słyszałam, że czasem to, że chłopak cię pocałował, wcale nie znaczy, że żywi wobec ciebie jakieś specjalne uczucia. A dla mnie o wiele ważniejsze są te uczucia, nie całowanie.

    Marta rozumiała mój tok myślenia

ओह! यह छवि हमारे सामग्री दिशानिर्देशों का पालन नहीं करती है। प्रकाशन जारी रखने के लिए, कृपया इसे हटा दें या कोई भिन्न छवि अपलोड करें।

    Marta rozumiała mój tok myślenia. Przyznała mi nawet rację.

    Gdy była jej kolej, wybrała odwagę.

    –Okej... – musiałam się chwilę zastanowić.

    Wtem wpadłam na genialny pomysł.

    –WIEM! – wykrzyknęłam. –Podejdziesz w poniedziałek do Wojtka i do niego zagadasz.

    –Coooo? – zawołała Marta. –Chyba cię Bóg opuścił.

    –No Marta, potraktuj to jako motywację.

    –Nie grasz fair play. Nie dałaś mi zdania, które mogę zrealizować od razu. Bez sensu taka gra.

    –No dobra, to... Puść sygnał Filipowi. *

    Filip to sympatia Marty z podstawówki. Poszedł do innego gimnazjum w Irysowie.

    –Głupło cię? – zapytała. –To są już stare dzieje. Po co mam mu puszczać sygnał?

    –Dla przełamania się – powiedziałam. –Daj spokój, to tylko sygnał. Wszyscy puszczają sobie nawzajem.

    –No okej, zgoda.

     W końcu po długiej dyskusji puściła mu ten głupi sygnał.

    I zgadnijcie co?!

    Odpuścił po 2 minutach!!!

    –Marta, super – zapiszczałam. –To teraz w poniedziałek zagadasz do Wojtka.

    Przyjaciółka kazała zająć mi się swoimi sprawami.

    Ale jakimi moimi sprawami?

    Ja przecież nie mam żadnej sympatii.**

____________________________

*Już śpieszę z wyjaśnieniem. Na początku lat 2000. istniał zwyczaj puszczania do siebie "sygnałów", czyli wykonywania krótkiego telefonu i natychmiastowego rozłączania się, zanim osoba, do której dzwonimy, zdąży odebrać telefon. Wykonywane w celu zwrócenia na siebie uwagi, przypomnienia o sobie, a często także jako sposób na nudę.

**Tak, doskonale wiem, że teraz się mówi "crush", ale w 2004 NIKT nie używał tego określenia, więc nie mogę naginać rzeczywistości. 

Pamiętnik Adyजहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें