- Pierdolę taką robotę! Nic, tylko straszymy zwierzęta w lesie! Odpuściłby sobie Niedźwiedź te dodatkowe nocne patrole. I tak nic tu nie ma!
- Zawrzyj się wreszcie! Własnych myśli nie słyszę przez to twoje biadolenie.
- Nie dziwota, że licho zniknęło. Was to się słuchać nie da.
- Morda, psy! - Dopiero czwarty z najemników skutecznie uciszył zgraję, przyciągając gniewne spojrzenia i nietęgie pomruki. - Nie słyszę sowy.
- Na chuj ci teraz sowa? - burzył się pierwszy. - Może poluje. A może nas obserwuje i ma wyjebane.
- Obserwować nas może zupełnie co innego, a przez wasze bezsensowne pierdolenie tracimy przewagę zaskoczenia. - Brodaty mężczyzna ukradkiem przyłożył dłoń do głowicy miecza upewniając się, czy jest poluzowany. Nie podobała mu się ta cisza. A jeszcze bardziej nie podobało mu się zachowanie jego ludzi. Byli niczym gromada hałaśliwych szczyli na wiejskim festynie. - Słyszycie?
- Co mamy słyszeć?
- O tym mówię, nie słychać żadnych zwierząt - odwarknął. - Owady milczą. Ptaki milczą. Nawet wilki jakby nieobecne. I przez was pojęcia nie mam czy to z naszej winy, czy cholera raczy wiedzieć czego.
- Hehe, Jody ma pietra.
- A ja i tak liczę, że jaką rusałkę wypatrzymy - wymamrotał z nadzieją piąty, dotychczas milczący i uważny. - Ponoć stają się widoczne nocą po deszczu, a tu nieopodal jest stawik...
Tropiciel imieniem Jody zatrzymał się. Usiłował opanować nerwy na tyle, by nie przywołać do porządku jednego z drugim. Denerwował się, bo przydzielono mu wyjątkowo nierozgarniętych ludzi przejawiających kompletny brak profesjonalizmu. W jego osobistej reakcji nie było nic z lękliwości, znał ten las jak własną kieszeń, tutaj ćwiczył i wielokrotnie nocował. Poza tym raporty wskazywały, że leśne widmo zniknęło. Nie zmieniało to jednak ich kompetencji - wciąż powinni być czujni i ostrożni. Zjawa już się nie pojawiała, nie mieli jednak pewności, czy co innego nie zajęło jej miejsca, skutecznie przeganiając ją z posterunku.
Charakterystyczny gwizd zmusił ociągającego się człowieka do podążenia za odgłosem. Sygnał ostrzegawczy powtórzył się, toteż z bijącym mocno sercem Jody pomknął na spotkanie z towarzyszami, którzy niewątpliwie znaleźli coś niepokojącego na swojej drodze. W przejęciu nawet nie zwrócił uwagi kiedy ludzie umilkli a las odżył, odzywając się kojącym nocnym głosem.
Jody zrównał się ze stojącymi w półkolu mężczyznami i powiódł wzrokiem po ich niewyraźnych twarzach. W ciemnościach dojrzał niewiele szczegółów, tyle co w świetle gwiazd prześwitujących zza zasłony chmur i liści. Smugi brązowej farby maskującej pokrywającej ściągnięte oblicza nie ułatwiały mu zrozumienia sytuacji. Spojrzał przed siebie, dokładnie w punkt obrany przez pozostałych, ale niczego nie zauważył.
- O co chodzi? - szepnął w noc. Chłodny wiatr daleko poniósł jego słowa.
- Coś dużego tu było, jeszcze przed chwilą - napięcie w głosie podkomendnego z siłą sugestii oddziaływało na resztę. Już nie byli skorzy do marudzenia. - Poruszyło się, tam!
Naturalnym odruchem byłoby wyjęcie mieczy, jednak zwiadowcy Niedźwiedzi kierowali się innymi zasadami. Nade wszystko liczyło się ich bezpieczeństwo. Rozpoznawszy zagrożenie salwowali się ucieczką, by zająć stanowiska obronne i ostrzelać wroga z dystansu. Obecnie zagrożenie nie było rozpoznane, trwali więc w bezruchu i nasłuchiwali powtórki.
Aż w końcu usłyszeli.
A wtedy było już za późno na reakcję.
Ogromna postać rozmiarami przerastająca Złowieszczego Niedźwiedzia wyłoniła się dosłownie znikąd, materializując za plecami piątki mężczyzn zwabionych w starą jak świat pułapkę. Długie, muskularne ramiona błyskawicznie wysunęły się z rękawów obszernego płaszcza. Pazurzaste palce schwyciły skórzane rękojeści mieczy najbliższych dwóch najemników, nagłe szarpnięcie wyrwało je z bezpiecznych pochew przy szerokich pasach. Rozległ się zgrzyt. Zaalarmowani zwiadowcy obrócili się, podczas gdy napastnik już działał z oszałamiającą skutecznością.
YOU ARE READING
Biały elf
Fantasy"Quaerite et invenietis" ~ Szukajcie, a znajdziecie. Estalavanes, żyjący jako marny posługacz w noclegowni, jest pogardzany i upokarzany z racji odstręczającego wyglądu. Nie szuka zmian, lecz te nadciągają wraz z nadejściem tajemniczego człowieka. O...