Rozdział 14

9 0 0
                                    

Idący u boku mistrza Estalavanes nie odrywał wzroku od jego zwodniczo odprężonej twarzy. Wiedział, że to tylko gra pozorów, ponieważ bystre elfie oczy niemal od razu wychwyciły subtelne oznaki zdradzające prawdziwe samopoczucie Maga. Zapuchnięte powieki oraz opadające kąciki ust niepodobne były do żywotnego mężczyzny, co mocno go zafrasowało. Zaledwie dwudzień temu widzieli się po raz ostatni, a od tamtego momentu oblicze człowieka wyraźnie się zmieniło, nabierając kilku nowych bruzd i zmarszczek pod gęstym czarnym zarostem. Nawet sylwetka jakby zeszczuplała, choć mięśnie pracujące pod skórzanym strojem podróżnym wciąż zawstydziłyby niejednego młodzika. Czy to pobierana od niego energia magiczna czyniła takie spustoszenie w starczym ciele, czy gdzie indziej powinien szukać przyczyny?

     Bacznie obserwowany Mag sprężystym krokiem przemierzał dziedziniec Twierdzy. Towarzyszący mu uczeń prawie równał się z nim wzrostem. Chłopak znów urósł. Ubrania zrobiły się na niego za małe, co Mag przyjął z ojcowską dumą i doskonale skrywanym rozczuleniem, jakiego od dawien dawna nie było mu dane poczuć. Estalavanes prezentował się coraz lepiej. Dni spędzone na ćwiczeniach i rozwijaniu pasji, kształceniu oraz nabywaniu umiejętności służyły mu znakomicie. Po wynędzniałym, przerażonym chłopcu pozostał wyłącznie ślad w postaci trudnych do wyplenienia nawyków oraz skrajnej niechęci wobec obcych. Obok tego spostrzeżenia nie mógł przejść obojętnie, gdyż przypominało mu o nieubłaganym upływie czasu. A mieli go tak niewiele. Należało niezwłocznie rozpocząć naukę sztuk walki i samoobrony, przyspieszyć proces, który niestety nie przebiegnie w oczekiwany sposób, a to przez wzgląd na brak progresji ze strony młodego ducha. Niepokój szalał w elfim ciele, za nic mając nauki i wszelkie próby ukojenia go. Tego nie mogli obejść. Estalavanes musiał zrozumieć samego siebie.

     - Mistrzu, czy podróż minęła ci spokojnie? – wypytywał zatroskany Est. - Wyglądasz na zmęczonego, a ty nigdy nie wyglądasz na zmęczonego.

     - Chłopcze, najlepsze lata mam już za sobą, nic więc dziwnego, że z biegiem czasu będę wyglądał coraz gorzej. W przeciwieństwie do ciebie - skarcił ucznia spojrzeniem, lecz uśmiech tkwiący w czarnych oczach ocieplił uszczypliwy przekaz. - A odpowiadając na twoją grzeczność, muszę przyznać, iż droga mnie nie rozpieszczała. Nie wspominając o towarzystwie. Sporadycznie pozwalam sobie być zmęczonym, ale tylko troszeczkę. Będąc tobą, nie robiłbym z tego takiej sensacji, Estalavanesie.

     Est nie był przekonany o wiarygodności słów nauczyciela. Mag ewidentnie się postarzał podczas krótkiej rozłąki, nawet pojedyncze włosy na jego brodzie miały jaśniejszy odcień od pozostałych i to bynajmniej nie za sprawą popołudniowego słońca nieśmiało wychylającego się zza chmur. Coś się stało. Jakieś wydarzenie pognębiło tego leciwego człowieka na tyle, by nawet wyćwiczone ciało nie potrafiło utrzymać ciężaru zaistniałego problemu. Est obawiał się, iż to z jego winy mistrz wygląda tak jak teraz. Na myśl mu nie przyszło, że to inne czynniki zewnętrzne mogą tak na niego działać, niekoniecznie niesforny uczeń.

     Mag był szczery i prawdomówny, lecz na równi z tymi cechami był także skryty i rozważny. Nie podejmował z podopiecznym tematu, dopóki sam nie osiągnął szerszej perspektywy, a dylemat, z którym się obecnie mierzył, zaliczał do najtrudniejszych w życiu, wszystko bowiem zależało od jego świadomej decyzji. Nie chciał kłopotać chłopca powoli przystosowującego się do gwałtownego, ludzkiego otoczenia. Nie mógł postępować pochopnie, gdyż skazałby cały Estarion na pewną śmierć. Teraz jednak odwlekał ten proces najdłużej jak potrafił, starając się zyskać choć chwilę dla swojego nieprzypadkowego ucznia.

     Est odwrócił wzrok od mnicha. Podłużne uszy lekko opadły, gdy pokonywali niskie stopnie prowadzące do wejścia Głównego Budynku.

     - Przepraszam, mistrzu. Nie będę drążył, skoro potrzebujesz odpoczynku. Czy nie powinniśmy odłożyć obiadu na późniejszą godzinę?

Biały elfKde žijí příběhy. Začni objevovat