Rozdział trzydziesty piąty (1/2)

3.2K 450 19
                                    

Aria

Budzi mnie na tyle przyjemne ciepło, otulające moje ciało, że mruczę cicho z zadowolenia. Dopiero po chwili przypominam sobie wydarzenia z wczoraj i natychmiast rozchylam powieki.

– Dzień dobry – odzywa się zachrypniętym głosem Asher i uśmiecha się do mnie ciepło.

Z jednej strony wygląda na zaspanego, a z drugiej jakby nie zmrużył oka przez całą noc. Sińce pod oczami wyraźnie kontrastują z resztą jego twarzy.

– Dzień dobry – odpowiadam i poprawiam poduszkę pod głową. – Spałeś cokolwiek?

– Chwilę się zdrzemnąłem.

Kłamie. Nie wiem, skąd we mnie ta pewność, bo nie odwraca spojrzenia ani nic w tym stylu, ale po prostu czuję w głębi siebie, że nie mówi szczerze.

– Zaraz chyba twój rosnący nos wydłubie mi oko, kłamczuchu. – Mrużę na niego oczy i marszczę nos.

Parska cichym śmiechem i delikatnie odsuwa mi z twarzy kosmyki włosów. Jak tylko to robi, jego palce muskają moje ucho, a potem skórę niżej. Mój warkocz raczej już jest tylko plątaniną włosów, którą Asher właśnie odgarnia. Jego spojrzenie natychmiast opada na bliznę na mojej szyi, a w karmelowych oczach pojawia się... Nie, nie współczucie ani nic w tym stylu, raczej jest to coś na wzór żalu? Nostalgii? Nie mam pojęcia, ale w żaden sposób nie odczuwam tego negatywnie.

– Długo dochodziłaś  do siebie? – pyta niepewnym szeptem, jakby obawiał się, że tym pytaniem mógłby przekroczyć granicę.

– Najgorsze były pierwsze miesiące. Gojenie się ran i rehabilitacja to... – Wciągam głęboko powietrze. – Najbardziej bolesny etap. Później było trochę lepiej, ale nadal dokuczają mi blizny, szczególnie przy zmianie pogody – wyjaśniam i staram się wykrzesać z siebie chociaż niewielki uśmiech. Niekoniecznie lubię o tym mówić, bo jakoś nie przepadam za narzekaniem.

Asher wpatruje się we mnie ze skupieniem. Nawet na moment nie odrywa spojrzenia od moich oczu. Nie zjeżdża nimi na moje usta nawet wtedy, gdy je nerwowo oblizuję.

Nie mam pojęcia, dlaczego robi to na mnie aż takie wrażenie. Nie powinno być nic dziwnego w tym, że ktoś słucha drugiej osoby, gdy odpowiada mu na zadane przez nią pytanie. A jednak – mnie to dziwi. Kompletnie nie jestem do tego przyzwyczajona. Jeśli jednak właśnie tak wyglądały moje relacje z Asherem – i resztą – to wcale się nie dziwię szesnastoletniej Arii, że chciała być z nimi blisko.

– Przykro mi, że cię to spotkało, Aniołku – szepcze, przesuwając łagodnie kciukiem po bliźnie na mojej szyi, tuż nad obojczykiem.

– Mnie bardziej boli brak wspomnień, więc... niech ci nie będzie przykro.

Uśmiecha się delikatnie ze zrozumieniem.

– Wspomnienia da się odtworzyć albo stworzyć nowe. Życie? Życie mamy tylko jedno. A ty, ze wszystkich znanych mi osób, zdecydowanie najmniej zasługiwałaś na taki los.

– Mamy tylko jedno życie... – powtarzam za nim, ignorując ostatnie zdanie. – Dlaczego więc chciałeś je sobie kiedyś odebrać? – pytam najdelikatniejszym głosem, na jaki mnie w tym momencie stać.

Jego palec zamiera na moim obojczyku, a mięśnie ramion, którymi mnie obejmuje, natychmiast się napinają.

– Byłem zakompleksionym nastolatkiem, który chodził własnymi ścieżkami, dużo czasu spędzał w bibliotece, przeglądając encyklopedie i gazetki podróżnicze – mówi to takim tonem, jakby nie był pewien, czy w ogóle chce o tym rozmawiać. – Można powiedzieć, że byłem outsiderem, niskim, pryszczatym outsiderem, którego nikt nie lubił, a który był idealnym workiem treningowym. – Uśmiecha się krzywo, kompletnie nieszczerze. – Pewnego dnia czara goryczy się przelała.

Fogtown / 18+حيث تعيش القصص. اكتشف الآن