Rozdział trzydziesty drugi

2.7K 444 33
                                    

Głód

– Ty się chyba pierdolnąłeś w ten swój głupi łeb o wiele za mocno! – warczę na Wojnę, pukając się palcem wskazującym w skroń. – Chcesz jej powiedzieć, kim jesteśmy? Nie taki był plan! Miała się nad tym głowić i dopasować elementy układanki!

– Owszem, miała – przytakuje spokojnie. – Ale wie już o mnie i wie o Michaelu. Być może odrobinę nam ufa w kwestii tego, że nie zamierzamy jej skrzywdzić. Nie sądzę, aby stracenie cząstki jej zaufania było warte dalszego kontynuowania naszej intrygi.

– Niechętnie, bo niechętnie, ale muszę się zgodzić z Gunnerem – wtrąca Michael.

Wpatruję się w nich z uniesionymi brwiami. Rozkładam ręce na boki i prycham z niedowierzaniem, po czym wbijam spojrzenie w Zwycięzce.

– A ty? Co o tym myślisz?

Porusza szczękami na boki, mrużąc oczy, jakby się zastanawiał.

– Chyba wolałbym, żeby nie znała mojej tożsamości.

Gunner spogląda na niego przez ramię i choć nie widzę jego twarzy, to doskonale wiem, co się na niej maluje. Czyste zaskoczenie.

– Dlaczego?

– A jakie to miałoby znaczenie? – pyta obojętnie Zwycięzca. – Nie byłem z nią tak blisko jak wy.

– Ko...

– Ale ona o tym nie wie – przerywa mi w połowie słowa.

– Nie wierzę, że akurat ty chcesz się wymiksować od zmiany planu – oznajmia ze zdumieniem Michael. – To ty miałeś największe wątpliwości co do tego wszystkiego. – Macha dłonią w powietrzu. – Więc?

– Więc... – Chrząka. – Uważam, że to zabrnęło za daleko. Dlatego nie chcę, żeby się kiedykolwiek dowiedziała o tym, że w tym siedzę – dodaje twardo. – Od żadnego z was.

Być może robię zwykle za błazna, ale tym razem potrafię się powstrzymać od głupiego komentarza czy żartu. Doskonale zdaję sobie sprawę z powagi sytuacji. Z tego, że Zwycięzca najwyraźniej mierzy się z własnymi obawami. Być może próbuje uchronić nie tylko siebie, ale również Arię.

– A co, jeśli sama sobie przypomni? – dopytuje Gunner.

– To sobie przypomni – ucina Zwycięzca. – O to chodziło, prawda? – Przesuwa po nas spojrzeniem, zanim wciska dłonie do kieszeni dżinsów i chrząka. – Co z labiryntem? – Zmienia płynnie temat. – Aria ma rękę w ortezie. Nie powinniśmy ryzykować, że ją sobie jeszcze bardziej uszkodzi.

– Kurwa – mamroczę pod nosem.

– Będziemy musieli to przesunąć – oznajmia Michael.

– I jak to wyjaśnisz ludziom w miasteczku? – prycha Gunner. – A szczególnie przyjezdnym? Nakręcili się na rywalizację między czterema kobietami. Jeśli to przesuniemy, zaczną podejrzewać, że coś jest nie tak. Nie powinniśmy żadnej z nich faworyzować.

Opieram głowę o oparcie fotela i przez chwilę gapię się w sufit.

– Pogadam z nią o tym – rzucam; do głowy wpada mi pewien pomysł.

Gunner parska cichym śmiechem, nieco rozluźniając napiętą atmosferę.

– Ale weź powiedz jej to przy jakiejś kamerze. Chciałbym widzieć, jak dostajesz po mordzie.

Prycham kpiąco i posyłam mu pełne politowania spojrzenie.

– Wiesz, Gun... – Uśmiecham się ironicznie. – Między mną a wami jest taka różnica, że wybiorę odpowiedni moment, aby jej się do tego przyznać. I jedyne, o czym będzie wtedy myślała, to mój fiut w niej, a nie jej pięść na mojej twarzy.

Wściekły błysk w oczach zarówno Gunnera, jak i Michaela, to reakcja, dla której warto czasem rzucić głupim hasłem.

#fogtownwatt

Fogtown / 18+Where stories live. Discover now