Rozdział trzydziesty pierwszy (1/2)

3.3K 432 50
                                    

Aria

Przed kilkoma minutami w końcu udało mi się dojść do jakichś wniosków. Może niekoniecznie prawidłowych, ale na tyle przekonujących, że zeszło ze mnie to nieznośne wrażenie, że skrzywdziłam Olivię. Przecież to nie tak, że te dwa wspomnienia z nią są jedną sceną. Może na dużo wcześniej przed jej śmiercią po prostu stało się coś, czego się przestraszyła, a ja najnormalniej w świecie byłam tylko świadkiem jej paniki.

Wierzę w zapewnienia Connora, że nie byłabym w stanie wyrządzić nikomu krzywdy. Czuję, że to do mnie pasuje. Przecież, jakbym miała mordercze zapędy, raczej nie pracowałabym w szpitalu z dziećmi, oddając im całe moje serce.

Teraz jednak mózg na nowo się gotuje, gdy wpatruję się w ekran telefonu.

Jak to możliwe, że to ja stworzyłam Mężów Chaosu?!

Zrywam się z łóżka i sięgam do pierwszej szuflady niewielkiej komody stojącej przy ścianie. Chwytam książkę wraz z notatkami i patrzę na nie w ciszy przez ładnych kilka minut.

ŚMIERĆ, ZWYCIĘZCA, WOJNA i GŁÓD.

Zgarniam jeszcze ołówek i ze wszystkim siadam z powrotem na łóżku. Dopisuję przy Śmierci trzy słowa „maska doktora plagi" i tuż po tym ołówek wypada mi spomiędzy palców.

Skąd to wiem?

Czemu założyłam, że tak właśnie jest?

Co prawda maska doktora plagi pasuje idealnie do Michaela przez jego zawód. Ale czemu założyłam, że on jest Śmiercią? Że w ogóle Mężowie Chaosu właśnie takie ksywki noszą?

Bo ja ich stworzyłam.

Nerwowym ruchem przeczesuję włosy, czując, jak zimny pot spływa mi po plecach.

Nawet jeżeli to prawda, to dlaczego miałabym to zrobić? Jaki był w tym cel?

Biorę głęboki wdech i przymykam powieki. Muszę uciszyć natrętne myśli i pozwolić intuicji dojść do głosu. Może ona wie lepiej. Może ona pamięta. Może ona zna odpowiedzi, których nie słyszę, bo przez lata skutecznie ją zagłuszałam?

Sięgam po czystą kartkę i rozpisuję wszystko na nowo. Wszystko, włącznie z moimi przypuszczeniami, skrawkami wspomnień czy pieprzonym „wydaje mi się".

Śmierćdoktor plagi Michael Hardin.

Zwycięzca...

Mrużę oczy i przypominam sobie wszystkie maski Mężów Chaosu. Do niego pasuje jasna korona.

Zwycięzcakorona.

Przechylam lekko głowę, a kącik ust mimowolnie się unosi.

Wojna„zniszczona" maska z krwią.

Głódzaszyte usta.

To pasuje idealnie, szczególnie podoba mi się ironia przy doktorze plagi. Lekarz, który w teorii ratuje życie, ale jednocześnie jest Śmiercią.

Genialne. I takie... moje.

Boże, to naprawdę był mój pomysł.

Kaszlę nagle, bo niemal dławię się własną śliną. Kazałam się rozdziewiczyć Gunnerowi, gdy ten będzie miał na sobie maskę. Ona jednak nie przypominała żadnej z tych, które noszą Mężowie, ale... Skądś musiała się wziąć moja... obsesja na ich punkcie. Tak powinnam to nazwać? To dlatego stworzyłam Mężów Chaosu? Co mi siedziało w głowie?

Rysuję linię w stronę środka kartki i tam zapisuję: Aria Harper, po czym od mojego imienia prowadzę kolejną linię: lubi adrenalinę i strach. Następny odnośnik: fiksacja na punkcie masek. Kolejna strzałka: pożar, uraz głowy, utrata pamięci. zaraz pod tym dopisuję: śmierć Olivii Brown.

Fogtown / 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz