Rozdział 28

120 3 0
                                    


-Hejka!- powiedziałam głośno, wchodząc do mieszkania. To samo poczyniła Sara. Podeszłyśmy do Piotrka, który akurat stał przy samych drzwiach.

-Super, że jesteście, ale Paweł coś mówił, że nie dacie rady przyjść.

-Wybiłam mu to z głowy.- machnęła ręką.- Pisał do mnie jeszcze zanim wyszłyśmy, że ta impreza może być dzika, i że boi się, że zmienię o nim zdanie.- powiedziała do mnie szeptem. Kiwnęłam głową. Dziwny ten Paweł trochę.

-Czego się napijecie? Wódka, piwo?- spytał.

-Piwo.- powiedziała Sara.

-Wódka.- rzuciłam.

-To obsłużcie się. Wódka jest w kuchni, a piwo na stole, także voila.- ukłonił się, na co zaśmiałyśmy się i rozeszłyśmy w różne strony.

-Ania, cześć.- uśmiechnęłam się szeroko podchodząc do blondynki, która na mój widok również mocno się ucieszyła.

-Vic! W końcu się widzimy.- zaśmiała się.- Ale miało was nie być.

-Czemu każdy to powtarza? Przeszkadzamy?- zapytałam prześmiewczo.

-Nie, ale poczekaj sekundkę.- powiedziała łapiąc szybko telefon do ręki.- Pierdolony zasięg.- przeklnęła pod nosem, na co parsknęłam śmiechem i nalałam wódki do dwóch kieliszków.

-Pijemy?- wyciągnęłam do niej rękę z nalanym dla niej trunkiem.

-Z tobą? Zawsze.- powiedziała i wypiłyśmy zawartość naszych kieliszków.

-Obrzydlistwo.- skrzywiłam się.- Jak ja mogłam kiedyś tak pić bez krzywienia się?

-Dorastasz moje maleństwo.- zaśmiała się. Po chwili spoważniała jednak.- Zaraz wracam.- powiedziała i wyszła z kuchni idąc gdzieś szybkim krokiem. Wzruszyłam ramionami i nalałam sobie kolejnego kieliszka, którego szybko wypiłam. Poczułam jak delikatnie rozluźniają mi się mięśnie. Nie mam zamiaru się dzisiaj upić. Odstawiłam puste naczynie i stwierdziłam, że pójdę do salonu po piwo. Wracając z alkoholem usłyszałam jak Ania się z kimś sprzecza za drzwiami wejściowymi. Chyba coś się dzieje, lepiej sprawdzę. Albo może jednak nie. Ania silna kobieta, da radę. Wróciłam do kuchni siadając na stołku przy wyspie kuchennej. Otworzyłam piwo i upiłam trochę. Nawet dobre jak na to, że nie pijam zwykłego.

-I wanna take you away...- zaśpiewałam po cichu, słysząc dochodzącą z salonu piosenkę Rihanny.

-Że grasz to wiem, ale że śpiewasz to nie wiedziałem.- zaśmiał się Piotrek dosiadając się do mnie.

-Ta, śpiewam jakby mi koń na ucho nadepnął.

-Chyba słoń, a nie koń.- zaśmiał się ponownie, co również poczyniłam. Nigdy nie byłam dobra w powiedzonka.

-Jak stan upojenia?- spytałam.

-Pięć szotów i dwa piwa.

-To wypijmy jeszcze twojego szóstego, a mojego trzeciego.- zaśmiałam się wstając po wódkę i kieliszki, po czym polałam. Chyba zmienię pracę na barmana.- Twoje zdrowie.- stuknęliśmy się kieliszkami i wypiliśmy.

-Trochę głupio mi pytać, ale czemu odeszłaś od nas?- spytał.- Nigdy nie miałem okazji cię o to spytać, a wszyscy z ekipy unikają tematu jak ognia.

-Można powiedzieć, że zerwaliśmy kontakt z Janem, więc uznałam, że lepiej będzie gdy odejdę też z wytwórni.- wzruszyłam ramionami.

-Chwila, wy zerwaliście kontakt?

-Nie wiedziałeś?- zapytałam zdziwiona.

-Nic mi nie powiedział. To znaczy wiem, że nie macie kontaktu, ale myślałem, że tak po prostu nie składa wam się grafik, czy coś.- wzruszył ramionami.

Would It Help If I Bled? // Jann (PL) |ZAWIESZONE(??)|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz