Rozdział 12

135 6 4
                                    

Byłam w szoku tego, jak szybko Janek potrafił udawać, że nic się nie stało. Że wcale kilka godzin temu nie zadał sobie dziesiątek ran. Po prostu założył sweter, obrysował oczy kredką, przykleił uśmiech i wyszedł na scenę. Co prawda na "Promise", "Do you wanna come over?" i "Eren" przeraźliwie płakał, ale tłum nie zauważył, że coś jest nie tak. W końcu chłopak często płacze na koncertach. Ja z każdym załamaniem się jego głosu, próbowałam nie zrzucić z siebie instrumentu, nie złapać go za dłoń, zaprowadzić na backstage i wyściskać go najmocniej jak potrafię, mówiąc, jak cholernie mocno go kocham i jak bardzo mi zależy. Już nawet nie obchodził mnie fakt, że był to mój pierwszy koncert, którym powinnam się cieszyć. Nie umiałam wysilić się nawet na cień uśmiechu, wciąż mając przed oczami rany Janka.

Po skończonym koncercie jako ostatnia skierowałam się do garderoby. Muszę porozmawiać z Jankiem, muszę mu jakoś pomóc. On na litość boską potrzebuję pomocy, którą tak bardzo chcę mu dać. Garderobę miałam wspólną z Anią i Martą, a Janek miał z Piotrkiem. Właśnie przechodziłam koło ich pomieszczenia, gdy z uchylonych drzwi usłyszałam Janka rozmawiającego z Anią. Wiem, że to niekulturalne, by podsłuchiwać, ale to było silniejsze ode mnie.

-No i, ja po prostu siedziałem, bo potrzebowałem pobyć sam.- zaczął.- I powiedziała do mnie coś na "kocha", ale nie dokończyła, i co ona mogła chcieć powiedzieć?- zapytał niepewnie.

-No zapewne "kochanie", "albo kocham cię". Innej opcji nie widzę.- odpowiedziała.

-Niemożliwe... nie wiem, nie wiem co chciała powiedzieć, potem od razu się ode mnie odsunęła, ona napewno mnie nie kocha. Ona pewnie nie ma nawet ochoty mnie oglądać. Nie jestem dla niej wystarczający.- powiedział. Janek, kurwa, jesteś ponad wystarczający, jesteś idealny.

-Jakby nie miała ochoty cię oglądać, to by tam nawet nie poszła.

-Jakby miała, to by mnie nie odtrąciła.- Ja go odtrąciłam?

-Posłuchaj, nie wszystko jest zawsze czarne lub białe. Napewno nie jesteś dla niej obojętny.- cała się spięłam. Jeżeli blondynka zaczyna podejrzewać, że coś do niego czuje to jestem w dupie. 

-To nieistotne. Nieważne już kim dla niej jestem, ale...- przerwał nagle, zapewne przez to, że przez przypadek narobiłam ogromnego rumotu upuszczając telefon. Przeklęłam się w myślach wiedząc, że właśnie nakryli mnie na podsłuchiwaniu.

-Victoria?- zawołała Ania. Wzięłam głęboki wdech i weszłam do środka.- Porozmawiajcie, zostawię was samych. A ty, Janek, pamiętaj o czym rozmawialiśmy ostatnio. Zrób to.- powiedziała, a po chwili opuściła pomieszczenie zamykając za sobą drzwi, zostawiając nas samych.

-Janek, o czym Ania mówi? Co masz zrobić?- spytałam zestresowana. Szatyn głośno wypuścił powietrze i podszedł do mnie na dość bliską odległość.

-Vic, bardzo nie chcę cię stracić, ale muszę cię o coś zapytać, dobrze? Tylko błagam, odpowiedz szczerze, bo to dla mnie naprawdę ważne.- popatrzył mi głęboko w oczy.

-Dobrze.- odparłam cicho, nie przerywając naszego kontaktu wzrokowego.

-Czy... jakimś cudem... coś do mnie czujesz?- spytał równie cicho, a może nawet ciszej, niż ja mu przed chwilą odpowiedziałam. Przełknęłam głośno ślinę. Tylko błagam, odpowiedz szczerze... przepraszam Jasiu, ale nie potrafię.

-Nie.- spuściłam wzrok na ziemię.- Nic do ciebie nie czuję, a przynajmniej z całą pewnością cię nie kocham.- odparłam zimno, zakładając maskę, choć serce pękało mi na kawałeczki.

-Rozumiem, ale... wtedy w łazience... urwałaś w połowie słowa. Zaczęłaś słowo na "koch" i bezmyślnie przez sekundkę pomyslałem, że może chcesz powiedzieć mi coś w stylu "kocham cię".- drugą część zdania wyszeptał, zapewne, by nie załamał mu się głos.

Would It Help If I Bled? // Jann (PL) |ZAWIESZONE(??)|Hikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin