– Nie? - Uniosła brew. – Ty też nie zarabiasz milionów.

– Ale stać mnie na mieszkanie.

Nie chciałem jej wypominać, że potrafiłem oszczędzać. Odkąd zostałem bez mamy, nauczyłem się, że będę musiał sam o siebie zadbać. Poza tym chciałem mieć własne pieniądze, gdyby ojcu znowu odjebało i tym razem postanowił wyrzucić z domu mnie. Nie mogłem zostać z niczym. W ten sposób zgromadziłem sporo gotówki, którą postanowiłem zainwestować. To była najlepsza decyzja. Znalazłem ludzi, którzy mi pomogli. Kinsley wolała wydawać pieniądze na bieżąco. Wcześniej nie musiała ich odkładać. Jednak powinna zacząć. W przyszłości będzie jej dzięki temu łatwiej. Nie zamierzałem zaczynać tego tematu. Na pewno nie teraz. Znowu uznałaby, że się czepiałem, chociaż nie taki miałem zamiar. Poza tym mogła zainwestować trochę gotówki. Sam tak zrobiłem. Dzięki temu dużo skorzystałem. Inaczej nigdy nie byłoby mnie w tym wieku stać na własne mieszkanie. Siedziałbym dalej u ojca i czekał, aż będzie miał mnie dość.

– Świetnie.

Kinsley nie podobało się, że sama nie miała wystarczająco kasy na wynajem mieszkania albo własne auto, ale nie potrzebowała. Mogła nadal mieszkać u rodziców albo u mnie. Przynajmniej opcja zostania ze mną była lepsza. Tak mi się wydawało. Widocznie dziewczyna miała inne zdanie na ten temat. A szkoda. Samochodem też mogliśmy się dzielić, gdyby chciała. Rozważałem kupno nowego, więc chętnie oddam jej to, które już miałem. Jednak podejrzewałem, że i z autem miałaby problem. Wolała marnować kasę na bilety autobusowe. Nie przeszkadzało mi to, że na razie dziewczyna nie miała stałej pracy. Przecież nie będzie bezrobotna całe życie. Chwilowo nikt nie potrzebował pracownika, ale może za jakiś czas będzie mogła przebierać w ofertach. Życzyłem jej tego. Chociaż nie ukrywałem, że wolałbym, żeby wróciła do firmy Larssona. Niestety żadne z nich się na to nie zgodzi. Ledwo udało mi się załatwić, żeby mężczyzna wystawił Kinsley dobre referencje i ułatwił znalezienie nowej pracy.

– Kinsley, nie o to ci chodzi – powiedziałem zdenerwowany. – Masz znowu jakiś problem i szukasz wymówek.

Skoro nie chciała ze mną zamieszkać, wystarczyło powiedzieć to wprost. Po co kręcić? Przynajmniej miałaby pewność, że więcej nie wrócę do namawiania jej do wspólnego zamieszkania. Chociaż i tak nie zamierzałem więcej tego robić. Mogła robić, co chciała. Moje zdanie w ogóle się nie liczyło. Czasami zachowywała się, jak dzieciak i jeszcze miała pretensje, że jej to wypominałem. Denerwowała mnie. Miałem prawo mieć dość. Mało brakowało, a bym jej to powiedział. Czasami wolałem odpuścić dla świętego spokoju. Ktoś z nas musiał okazać się mądrzejszy. Tym razem padło na mnie.

– Nieprawda! – uniosła się.

– Co to zmienia?

– Muszę odpocząć. - Złapała się za głowę.

Oznaczało to, że nie chciała ze mną rozmawiać. Ja chyba też już miałem dość. Przegada mnie, cokolwiek powiem. Niepotrzebnie wspomniałem o jej przeprowadzce. Powinno mi wystarczyć, że w ogóle miała ochotę zostawać u mnie na noc. Pewnie, gdyby sytuacja w domu Kinsley była lepsza, w ogóle nie chciałaby tutaj przebywać. Zapewne zaraz wróci do siebie. Jak zawsze, gdy temat jej nie pasował. Nie mogła tak robić. Kolejny dowód na to, że zachowanie dziewczyny było dziecinne. Powinniśmy wyjaśniać sobie sprawy i rozwiązywać konflikty. Tak robili dorośli ludzie. Inaczej nasze kłótnie nigdy się nie skończą. Nie miałem zamiaru odpuścić. Nie tym razem. Chciałem, żeby Kinsley była ze mną szczera. Nie oczekiwałem wiele. Wcześniej wydawało mi się, że dziewczyna była odpowiedzialną osobą. Niesamowite, że mogłem się pomylić.

– Znowu zamierzasz uciec od rozmowy?

Najlepiej było wyjść i się obrazić. Tylko że w ten sposób nic nie osiągnie. Próbowałem sobie przypomnieć, czy dziewczyna od zawsze była taka uparta. Chyba nie. Na pewno nie. Odejście z pracy źle na nią wpływało. Nie mogła znaleźć nowej i wyżywała się na mnie. To nie moja wina, że potencjalni pracodawcy woleli kogoś innego.

LOVE - Blake&KinsleyWhere stories live. Discover now