7.

561 78 108
                                    

7.

🅜🅐🅒🅚🅔🅝🅩🅘🅔

Stałam przed schodami prowadzącymi do północnego skrzydła szkoły i co chwilę nerwowo sprawdzałam ekran telefonu. Davies się spóźniał. Obiecał, że porozmawiamy przed literackim kółkiem, a teraz wystawiał mnie do wiatru. Wiedziałam! Wiedziałam, że nie mam co liczyć na jego pomoc. Nadęty bufon, sądził, że skoro ogarniał chemię i inne nauki ścisłe to mógł mi ubliżać.

— Dlaczego się tak krzywisz? Musisz do toalety?

Darcy stanął nagle przede mną i uniósł brew, studiując przez moment moją twarz. Zmrużyłam oczy, postanawiając przestać grać miłą Mackenzie, Davies wykorzystał wszystkie pokłady mojej cierpliwości. I jasne, raz wstawił się za mną na chemii, ale to nie wymazywało jego podłych komentarzy. Jakaś część mnie wiedziała, że dotrę do niego bardziej chłodnym opanowaniem niż uprzejmym uśmiechem.

— Aleś ty zabawny — burknęłam. — Mieliśmy porozmawiać przed kółkiem, ale jesteś spóźniony.

— Skończyłem matematykę pięć minut temu — odparł kompletnie nieskruszony. — Nie potrafię się teleportować.

Wzięłam głęboki oddech i zdusiłam w sobie chęć odszczekania mu. Zamiast tego spojrzałam na telefon, upewniając się, że mieliśmy jeszcze pięć minut do spotkania z panną Hall.

— To co z tą chemią? — zapytałam.

Darcy wsadził dłonie do kieszeni czarnych jeansów i bujnął się na piętach. Jego granatowa koszula w kratę była rozpięta, mogłam zobaczyć fragment koszulki z podobizną perkusji i nazwą Nirvana. Po raz kolejny zaczęłam się zastanawiać do jakiej grupy społecznej przynależał Davies. Grunge?

— Pomogę ci z chemią i Kindlym, ale ty też musisz coś dla mnie zrobić.

Uniosłam brwi i spojrzałam w zielone oczy chłopka, które przez okulary wydawały się większe i jakby jaśniejsze. Kiwnęłam ponaglająco głową, a Darcy wyjął jedną z dłoni z kieszeni spodni i przeczesał nią włosy. 

— Kółko literackie. Pomożesz mi je przejść bez tej całej paplaniny o książkach.

Spojrzałam na niego jak na kretyna. Jak na takiego geniusza wykazywał się małym poczuciem logiki.

— To kółko literackie — zaakcentowałam ostatnie słowo. — Jak masz je przejść bez rozmawiania o książkach?

Davies wzruszył ramionami, a potem zapytał:

— Słuchając? 

Uniosłam dłoń i przetarłam nią twarz, a Darcy kontynuował:

— Lubię książki, naprawdę lubię je czytać, ale po cholerę gadać o tym co mi się podobało, a co rozczarowało?

Zmarszczyłam brwi, a potem zamrugałam.

— Bo to fajne? — zaśmiałam się, choć bardziej zabrzmiało to jak prychnięcie.

— Niby co? — Davies skrzywił się i założył ramiona na piersi. — Mi podoba się jedno, tobie to drugie — logiczne, że żadna książka nie podpasuje każdemu.

— Ale można poznać punkt widzenia tej drugiej osoby.

— I potem na chama przekonywać ją do swojej racji —sarknął.

Nie dało się z nim wygrać. Zacisnęłam szczękę, a potem zapytałam chłodno:

— To po co się zapisałeś?

Darcy przełknął i poprawił okulary. Kiwnął się na piętach i w końcu mruknął:

— Punkty na uniwerek.

(Nie)idealni YA| ZAKOŃCZONE Where stories live. Discover now