— 🪨 —
Pisk Kai'a dostał się do ucha Cole'a, odrazu odwrócił wzrok, by zobaczyć smoka trzymającego w swoich szponach szatyna jak szmacianą lalkę.
— Patrzcie! Nasz, mały łowca przyniósł nam jedzenie! — wrzasnął radośnie gad i uniósł Kai'a ku górze jak, by pokazać innym stworzeniom dowód.
— Jedzenie? — szepnął przerażony szatyn i spojrzał na Cole'a. Ten wzrok zabił go wewnętrznie, było to jak uderzenie w klatkę piersiową, ten strach i żal. Okropność.
—Zostaw go! Jest ranny! — wrzasnął kruk, zacisnął pięść na swojej broni, gotów by zaatakować.
— Właśnie! Ałaaa! Krew! Krew się ze mnie leje! Blehhh — Kai zaczął mały teatr pokazu co się z nim stanie przez ranne na czole.
— Bo co? — burknął smok, a wokół już były tłumy.
— Bo to! — wrzasnął Kai, zanim Cole to zrobił.
Szatyn wyciągnął za pleców pół maski Vangelisa.
Zrobiło się cicho. Każde stworzenie wokół wbiło gały w białą połowę maski,
zielony dym nadal unosił się z maski, nadając jej tylko prawdziwość.„VANGELIS POKONANY!" wrzeszczały tłumy. Zrobiło się zamieszanie, każdy zaczął podchodzić do Kai'a i wypytywać go skąd to ma i jak to zrobił.
Kruk wykorzystał sytuacje, wyciągnął szatyna z tłumu, by zaprowadzić go do jaskini swojego przyjaciela.
Tłum nie ucichł, ryczeli, krzyczeli i wiwatowali za Kai'em, nazywając go swoim nowym zbawcą, Łowcą i Bogiem.
— Powiemy im, że to ja go pokonałem? — mruknął Cole, patrząc na Kai'a udawanym bólem i zazdrością.
Szatyn uśmiechnął się do chłopca i zachichotał kiwając głową.
— 🪨 —
— Wielkie nieba! Co tak długo! — Errrt syknął, gdy Cole się pojawił w drzwiach. — I kto to je-sss-t?
Wąż wskazał na szatyna obok, któremu nadal ciekła krew.
— To mój przy- — Cole miał dokończyć, ale Jay wszedł niepostrzeżenie do kadru i dokończył za najlepszego przyjaciela.
— To jego chłopak, Kaiden Ash Smith! — odpowiedział piegowaty.
Twarz Kai'a stała się czerwona nie tylko w powodu rozlewu krwi. Za to serce Cole'a zaczęło bić tak szybko i głośno, że był pewien, że cały pokój to usłyszał.
— CCC-óż, nie igram w wa-sss-ze życie miło-sss-ne... Ale ty chodź — wskazał znowu na Kai'a. — Trzeba ccc-oś zrobić z tą raną.
— 🪨 —
— ZABILIŚCIE VANGELISA?! — Jay i Errt krzyknęli w tym samym czasie, patrząc na maskę, która leżała teraz na stole.
— Tak? — mruknął niepewnie szatyn, patrząc to na Jay'a, a to na węża.
Jego rana została opatrzona, nie była zbyt poważna i głęboka, więc przeszło bez bólu i krzyków agonii, których Cole chciał unikać.
— O nie... Znaczy s-sss-ię.. To w-sss-panie! Ale... — Errrt zrobił dramatyczną pauzę, spojrzał znowu na maskę i potem na pozostałych. — To dopiero początek najgor-sss-zego.
— 🪨 —
A/N
OMG ZGANIJCIE KTO WRÓCIŁ???
Sorry ziomy, ale mam chujowy plan lekcji rn i muszę sie postarać w tym roku by zdać.
Krótki rozdział, postaram sie jakoś by nowy miał elementy tego wątku z teatrzykiem i coś z planem balu maturalnego....
PAPAP!!!
YOU ARE READING
Opowieści z Ninjago: Łowcy Oni
FanfictionNajzwyklejszy w świecie nastolatek znajduje w gruzach tajemniczy medalion. Po zaledwie dotknięciu złotego przedmiotu, całe jego życie staje na głowie. Ma nową, drugą tożsamość i niebywale niebiezpieczną misje - musi uratować dwa światy. Ninjago x O...