1.9. 𝐁𝐫𝐚𝐧𝐬𝐨𝐥𝐞𝐭𝐤𝐚

18 5 13
                                    

— 🪨 —
POV. Cole

Następnego dnia, młody Brookstone wziął znalezioną bransoletkę ze sobą. Liczył głównie na to, że znajdzie właściciela biżuterii i nic mu się poważnego nie stało.

— O! Hej Cole! Hej Jay! — do uszu kruka dotarł mekki głos. Dwójka przyjaciół odwróciła się w stronę dźwięku, by zobaczyć starszego Smith'a idącego w ich stronę.

— Cześć? — szepnął niepewnie Jay, gdy szatyn stanął przed nimi.

Oczy Kai'a zeszły w dół, na dłonie Cole'a, gdzie chłopak trzymał bransoletkę. Szatyn uniósł brew ku górze, przez co rana idąca od brwi do oka, wykrzywiła się.

— Czemu masz bransoletkę moje siostry? — zapytał Smith i wskazał na przedmiot.

Cole'a i Jay'a w tym momencie zamurowało. Oczy piegowatego były jak spodki, gdy patrzył na szatyna, który nie odwracał wzroku od przedmiotu.

Kai złapał rękę kruka i wziął bransoletkę
— Więc? — oczy szatyna zwróciły się na Cole'a, który ciągłe był w szoku.

— Ta... Eeee... Znalazłem ją między budynkami przy klinice stomatologicznej — wyjaśnił szybko, odtrącając się z transu — I... Gdzie jest Nya?

— Uh. Nya? W domu. Źle się czuje więc została.

— Jak to w domu! — Jay nagle wrzasnął — Przecież o- — Cole szybko zakrył usta przyjacielowi i zachichotał niezręcznie.

— Przepraszam za niego! Nic do niego chyba nie dociera dzisiaj — warknął poirytowany, przez zachowanie swojego przyjaciela.

Szatyn skrzywił się, skinął niepewnie głową i rozejrzał się wokół — O! Morro już jest! To ja może do niego pójdę, okej? I dzięki za znalezienie bransoletki! — Kai szybko uciekł do czarnowłosego chłopca, który dopiero co wszedł do budynku szkolnego.

— No i widzisz! Teraz nas pewnie uważa za jakieś dziwadła! — Cole zdjął dłoń z twarzy przyjaciela, z irytacją wypisaną na twarzy.

— Ale musimy mu powiedzieć, że Nya została porwana! — szepnął piegowaty, ze stresu zaczął bawić się pomarańczowym szalikiem.

Ten oto skromny dodatek dostał od Cole'a na 14 urodziny. Spodobał mu się, bo kolor materiału pasował do koloru jego włosów i podkreślał piegi na twarzy...

Niestety Jay nie wiedział, że Brookstone znalazł szalik w swoich śmieciach i po prostu wyprał kilka godzin przed przyjęciem.

Cole zdawał sobie sprawę, że jakby powiedział skąd tak naprawdę jest ten szalik, to Jay nigdy w życiu by nic od niego nie przyjął.

— Cóż, czy nie uważasz to za dziwne gdybyśmy mu powiedzieli „Ej stary, twoja siostra została porwana przez niewiadomo co i niewiadomo gdzie!" — Cole zniżył głos na ostatniej części — Czy to nie będzie trochę... No nie wiem... Dziwne?! Najpierw dowiedzmy się co ją porwało i gdzie ją porwało. Jasne?

Jay zmarszczył brwi, ale przytaknął głową na znak, że się zgadza i rozumie.

Kruk wrócił wzrokiem szybko do Kaia, który rozmawiał o czymś z Morro przy żółtych szafkach, westchnął bezsilnie i poklepał przyjaciela po ramieniu by poszedł za nami pod sale.

W co on się wpakował?

— 🪨 —

Odrazu po szkole, Cole i Jay ruszyli w stronę mostu by dostać się do targowiska. Dostali specjalny płomienny kamień, który mógł stworzyć przejście do Targowiska.

Schowali rowery wśród drzew i krzaków, po to by nikt ich nie zauważył. Zjechali po ściance w dół, by dostać się pod most.
Cole ostrożnie wyjął przedmiot i z dużą precyzją zaczął rysować owalny kształt na ścianie. Po chwili trzęście w miejscu zaznaczenia otworzyło się, a chłopcy spokojnie mogli wejść do środka.

Zeszli po kryształowych schodach w dół i sprintem pobiegli do biblioteczki Errrt'a, na końcu Targowiska.

— Hej! Jest tu kto?! — krzyknął piskliwie Jay, gdy wraz z krukiem wbiegli do biblioteki.

— Hm? S-sss-łucham? — wężowaty głos wydobył się za stosu książek, a tuż za nimi był wcześniej szukamy wężon — Mogę wam w czymś pomóc?

— Widzieliśmy wczoraj takie szkielety! — zaczął piegowaty, co przykuło uwagę węża — Miały fioletowe ubrania i worek! Duży worek i... i z tego worka wypadła bransoletka takiej dziewczyny z naszej szkoły!

— Nie. To nie możliwe... — szepnął Errrt do siebie — S-sss-zkieletory na wolność?! — złapał za jedną z ksiąg na stosie i szybko przekierował, zatrzymał się w połowie księgi — Nie-sss-tety mam złą wiadomość...

Dwójka przyjaciół spojrzała na siebie szybko, za nim kiwnęli ma węża, by ten mówił dalej.

— Wasza rówieśniczka zo-sss-tała porwana i najprawdopodobniej za-sss-tąpiona. Je-sss-t duża możliwość, że znajduje s-sss-ię w Krainie Cieni.

Chwila! Jak to porwana?! — Jay przejął się nagle.

— I w jakim sensie zastąpiona? Przez kogo?

— Przez Oni.

— 🪨 —

Szybki rodzial!!!

Zdecydowałam, że ta książka będzie „family friendly", więc kilka scenek św odpisze... oczywiście nie walki i przemocy!

Also, może zrobię inną książkę o ninjago, na podstawie mojego one shota „The ninja Club", myślałam też by wątek z shota dodać tutaj i chyba to zrobię

Nie wiem.

Miłego!

Opowieści z Ninjago: Łowcy Oni Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz