1.14. 𝐄𝐧𝐠𝐠𝐠𝐢𝐧

27 4 15
                                    

— 🪨 —

— Czemu ty tu jesteś? — dopytał Cole smoka, który stał na środku korytarza.

— Cóż — teraz łuskowaty lekko się pochylił w przód, przez co wyglądał jakby się ukłonił — Ja, Engggin, syn Pierwszego Mistrza Ziemii, smok, który poniósł porażkę w walce z tobą na arenie, na śmierci i życie. Chcę, a raczej czuje potrzebę... Szkolenia cię na wojownika i prawdziwego Łowcę Oni. Wiem, że twoje treningi to tylko kilka drobnych potyczek z manekinami w kuźni, ale to ci nie pomoże... — przerwał i wyprostował się — Młody człowieku, następco wszystkich mistrzów, pierwszy człowieko- łowco. Drzemie od teraz w tobie moc, tak potężna, że zostanie z tobą na wieki. Musisz ją przyswoić, by zawalczyć z Lordem Garmadonem. Ja, jako jedne żywe stworzenie, które posiada garstkę mocy żywiołu ziemii, pragnę cię nauczyć z niej korzystać. To będzie również moja oznaka wdzięczności za darowanie życia.

Cole stał w szoku, smok którego miał zabić proponuje mu pomoc w treningach! Jasne, pomoc się przyda, bo nadal nie umie korzystać z kosy i nie wie co ona potrafi... ALE MOC?! MOC ŻYWIOŁU?! CZY TO JEST MOŻLIWE?!?

— A-Ale jak to moc? Przecież jestem człowiekiem... — powiedział kruk zdezorientowany.

— Każda osoba która zostanie wezwana przez medalion ma w sobie moc, ale jako iż ty jesteś człowiekiem, tobie musiała być przekazana za pierwszym razem gdy użyłeś medalionu. Najprawdopodobniej posiadasz moc ziemii po moim ojcu, bo po nim odziedziczyłeś amulet, przez co cząstka jego mocy w nim została — zrobił pauzę by zobaczyć czy Brookstone nadąża, kruk tylko niepewnie skinął by mówił dalej. — Cóż, najprawdopodobniej, gdy twój straż się skończy, następny Łowca będzie mieć moc przynależną do tego jakiego gatunku jest, ty jesteś człowiekiem, więc masz moc co ostatni mistrz. Na twoje szczęście, jako iż jestem smokiem ziemskim, mam jakąś świadomość o twojej mocy i chce cię jej nauczyć.

— Jezu, z nieba mi spadłeś! Jasne, że potrzebuje pomocy! Ja nie wiem nic o tym... — wskazał na medalion — O tym.. Wszystkim! Errrt nie umie mi wytłumaczyć moich zdolności. Tylko mówi mi o historii medalionu i, że każdy mistrz przez początki przechodził. Czy coś...

Smok stał cicho i nieruchomo przez chwile, po kibicuje skinął głową, że rozumie.
— Cóż, ktoś powinien cię nauczyć walczyć... Niestety mam zakaz wchodzenia do Kuźni. Masz może tu jakieś pole do walki? Inną kuźnie?

— Em — mruknął Cole, starając się nie zamawiać z pytań przybysza. — Nie mam nic takiego — odpowiedział, przez co smok zmarszczył czoło — Ale, mam podwórko. Ogródek... Wiesz, przestrzeń za domem i tam możemy ćwiczyć. Jako iż mój dom jest ostatni na osiedlu to raczej nikt nie powinien nam tam wejść — po słowach kruka, smoczysko uśmiechnęło się.

— Więc w drogę! Czas to najcenniejsza rzecz! — ryknął Engggin.

— 🪨 —

Nie trzeba wspominać, że trening to była dosłowna walka. Cole z kosą wstrząsów, a Engggin z lampą korytarzową.

Za każdym ruchem, smok krzyczał Cole'owi co ma zrobić i jak użyć mocy. Okazało się, że jak kruk mocno się wkurzy to jego siła jest dziesięć razy większa, ale tym razem tego nie testowali.

— Cóż, łowco. To dopiero początki — smok przerwał walkę, złapał kruka za gi by ten go nie atakował. — Umiesz nawet wykorzystywać swoją siłę i jako tak możesz zrobić wytrząs kosą — Engggin wskazał na wcześniej zrobioną głęboką dziurę w ziemii — Ale masz jeszcze wiele możliwości, ziemny cios, spinjitzu, lawowe ręce z kontrolą magmy i lawy i wybuch!

— Wybuch?

— Wybuch! Wiesz, kaboom! Możesz to zrobić! Ale to trudne... Ale możesz!

— Kaboom?

— Tak, kaboom. Łączysz spinjitzu z twoimi lawowymi rękoma i wychodzi eksplozja! — zrobił chwile pauzy i spojrzał na kosę, wciąż będącą w rękach kruka. Jego nastrój zmienił się odrazu, z entuzjastycznego do przygnębionego. — Chciałbym być na twoim miejscu... Zawsze chciałem dorównać innym mistrzom, ale to chyba nie jest mi dane.

Cole zmarszczył brwi, ale po sekundzie uśmiechnął się i podał smokowi kosę — Możesz ją wsiąść! Wiesz, pomachać tu i tam!

Engggin odrazu się rozpromieniał, delikatnie złapał przedmiot w swoje wielkie łapy i przyjrzał mu się dokładnie. Smok mógł przysiąc, że przez ułamek sekund widział odbicie swojego ojca. Gdy miał już ją machnąć, kosa zniknęła i pojawiła się znowu w dłoni Cole'a.

— Jak to się... — sapnął zdezorientowany kruk, lekko zaskoczony powrotem broni.

— Cóż — smok westchnął — Ty jesteś łowcą, to twoja broń...

Kruczowłosy skinął głową z dezaprobatą i wrócił do treningu.

— 🪨 —

Szybki rozdział bez akcji ani nic 😭

SORRY MAM BLOKADĘ TWÓRCĄ NIC NIE MOGĘ NAPSIAC

W następnym rozdziale napewno będzie akcja i to dużo!1!1!1

Opowieści z Ninjago: Łowcy Oni Where stories live. Discover now