1.10. 𝐎𝐛𝐢𝐞𝐭𝐧𝐢𝐜𝐚, 𝐰𝐚𝐥𝐤𝐚 𝐢 𝐡𝐨𝐧𝐨𝐫

21 4 24
                                    

— ⚡️ —
POV. Jay

Reszta dnia była napięta. Jay przesiedział godziny w bibliotece wężonów by znaleść więcej informacji na temat Krainy Cieni, szkieletorów i prawdopodobnego miejsca porwania Nyi.

Piegowaty przez cały czas zastanawiał się czy Kai się domyślił, że coś jest nie tak z jego siostrą. W końcu to rodzeństwo! Powinien podejrzewać, że to nie jego siostra! A może jej zastępca był tak dobry i perfekcyjnie ją udawał?
Martwił się. Martwił się o wszystko!

Czy jakby Kai się dowiedział o całej tej sytuacji z Oni, szkieletorami, smokami i wężonami czy przestałby się odzywać do Cole'a i znienawidziłby go za brak jakiegokolwiek działania z jego strony? Oh, kasztanowy chłopiec wie jakby zaaresztował jego najlepszy przyjaciel... Kruk najprawdopodobniej porzuciłby wtedy całe te podchody i spróbowałby odnowić swoją relacje z Kai'em... Lub starałaby się odbić Nyę z Krainy za wszelką cenę.

Chociaż... Cole napewno teraz będzie planować podróż do Krainy Cieni. Prędzej czy później tam jego noga postanie, by odbić siostrę jego sympatii.

Szczerze mówiąc, Jay też by to zrobił. Dla Kaia, dla Nyi, dla Cole'a. Mógł tam pójść i odbić Nyę, mógł być dla niej bohaterem.

A przecież laski uwielbiają odważnych mężczyzny, którzy uratują je z opresji!

No cóż, Nya taka nie jest. Ta dziewczyna to najbardziej niezależna osoba jaką Jay mógł kiedykolwiek poznać. Podziwiał ją pod aspektem jej siły, mądrości, sprytu i odwagi. Większości z tych cech Jay'owi brakowało.

Piegowaty bał się praktycznie wszystkiego, nie miał na nic odwagi, nawet na poproszenie w restauracji o burgera bez cebuli. Jego chude i niesprawne ciało nie dawało mu rzędnej korzyści, oprócz elastyczności. On nawet nie umie biegać, bo potrafi się potknąć o własne nogi!

Zamknął ostatnią książkę i położył ją na stos z książkami „które nie pomogą mu teraz w walce i odbiciu Nyi". Sięgnął po kolejne arkusze z nadzieją, że tam będą jakieś niezbędne informacje, przynajmniej o samymi Garmadonie.

— 🪨 —
POV. Cole

Kruk był teraz na próbie do teatrzyku. Nie mógł się skupić na jakiejkolwiek kwestii, bo myślał ciągle o Nyi i Kai'u.

Co do starszego Smith'a. Zauważył, że coś jest nie tak z Cole'em. Nawet podszedł do niego w trakcie przerwy i zaczął się dopytywać czy wszystko okej i czy nie chce może sobie na dziś odpuścić skoro jest rozkojarzony.

Z jednej strony Brookston'owi zrobiło się niezwykle ciepło na sercu, że szatyn martwił się o jego stan, ale z drugiej... Chwila moment, a Cole powiedziałby wszystko Kai'owi, a ten albo uznałby go za wariata, albo uwierzyłby mu i go znienawidził.
Druga opcja jest mało prawdopodobna, ale nadal było jakieś ryzyko.

Wypowiedział swoją ostatnią kwestie, a następnie podszedł do Kai'a i rudowłosej dziewczyny o imieniu Skylor, by złapać ich za ręce w ramach pożegnania w teatrzyku.
W oryginalnej wersji Cole miał objąć dwójkę, ale Chen uznał, że ten pomysł jest beznadziejny i przesłodzony.

Przesłodzony moment w teatrzyku dla dzieci? Ludzie nie mają już do czego się przyczepić.

Puścił ręce dwójki. Skończyli dzisiejszą próbę, a Chen mógł ponowić swoją serię uwag i komentarzy.
Gdy nauczyciel skończył, Cole niemalże odrazu ruszył za kurtynę by wsiąść plecak i udać się do targowiska.

Opowieści z Ninjago: Łowcy Oni Where stories live. Discover now