10. Moje wszystko.

Zacznij od początku
                                    

Skrzywił się z udawaną odrazą, za co pacnęłam go w czoło mrużąc oczy.

- Boże! Raz się zdarzyło wielkie mi halo! - Przewróciłam oczami. - Tylko się całowaliśmy.

- Mhm. A więc tak to się teraz nazywa. - Spojrzał na mnie z nonszalancją i udawaną powagą. - "Tylko całowanie". - Zrobił dłońmi cudzysłów.

Rodzeństwo zaśmiało się głośno, przez co wysłałam całej trójce piorunujące spojrzenia. Raz! Raz mi się zdażyło iść z przypadkową osobą do łazienki! A Ci dalej mnie tym zadręczają. Chwila słabości zdarza się przecież nawet najlepszym. Mi zdarzyła się taka trzy miesiące temu.

- Jeśli następnym razem nie chcecie pić kawy z odrobiną arszeniku to proszę przestać. - Uśmiechnęłam się w przesłodzony sposób i zaczęłam wycierać mokre szklanki.

Ciche śmiechy dobiegły do moich uszu i uniosłam delikatnie kąciku ust, przestając udawać poważną. Przyznam, że bawiła mnie ta sytuacja. Ale tylko trochę.

- No dobra to ogarnę to i dziś wieczorem dam wam znać czy sylwester się u mnie obędzie. - Zmienił temat uderzając w swoje dłonie. Pokiwaliśmy głowami.

Oni ponownie zaczęli dyskusje na jakiś temat, a ja im się tylko przysłuchiwałam bo musiałam już zając się pracą. Westchnęłam przeciągłe. Jeszcze trzy godziny do końca zmiany.

~*~

Dźwięk dzwonka do drzwi obił się o moje uszy, więc uradowana pospiesznie ruszyłam w ich stronę. Zaraz po otworzeniu rzuciłam się w ramiona wysokiego szatyna, który uśmiechał się do mnie ukazując szereg białych zębów ściskając go z całych swoich sił co odwzajemnił.

- Stęskniłam się, gnojku - powiedziałam ze szczerym uśmiechem odsuwając się od brata, aby następnie zmrużyć oczy i pogrozić mu placem. - Ale jeśli kiedykolwiek komuś o tym powiesz to wszystkiego się wyprę.

- Ja za tobą też, młoda - odpowiedział i zaraz powtórzył mój wcześniejszy gest. - I również się wszystkiego wyprę jeśli komuś coś piśniesz.

Radosna wpatrywałam się w duże, piwne oczy Jadena. Trzy miesiące. Nie widziałam ich już tak długo.
Nie różniliśmy się za bardzo jako rodzeństwo. Mieliśmy taki sam kolor włosów, oczu. Nasze nosy były niemal identyczne, małe i lekko zadarte. Niestety ufarciło mu się i miał ostrzejsze rysy twarzy niż ja.

- Lepiej powiedz czy jest coś do jedzenia bo umieram z głodu - rzucił wymijając mnie, ciągnął za sobą dużą czarną walizkę.

- Zrobiłam na obiad stoi w kuchni, musisz tylko sobie odgrzać. - Zamknęłam drzwi i ruszyłam za bratem.

Był o wiele wyższy ode mnie i o wiele lepiej zbudowany. Kiedy ja siedziałam w domu oglądając seriale, on chodził na siłownie. I gołym okiem było widać kto lepiej na tym skorzystał. Szerokie barki i dobrze zbudowane ciało, były widoczne przez białą, lekko prześwitującą koszulkę do łokci. Miał również bardziej wyostrzone rysy twarzy niż ja, czego mu cholernie zazdrościłam. Dostał lepsze geny. To było niesprawiedliwe! Skłamałabym mówiąc, że nie był przystojny. Przynajmniej tak zawsze mówiły moje koleżanki. Ja mogłam tylko przyznać, że nie był brzydki. To mój brat! Jaden Steyn! Miał ładne geny, ale to wciąż był mój głupi, starszy o cztery lata brat, którego potrafiłam kochać jak nikogo innego i równie tak samo nienawidzić. Ale taka już chyba była dola rodzeństwa.

- Taty nie ma? - spytał, zabierając się za odgrzewanie żarcia.

- Jeszcze jest w pracy, będzie za godzinę - odpowiedziałam siadając na krześle barowym, a on tylko kiwnął głową. - Wiedziałeś, że na święta będzie babcia Florence, ciocia Josephine i Melanie?

Let The Light InOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz