Rozdział 22 ,,Dylan, wystarczy"

899 18 33
                                    

Wstałam o godzinie 11:00. Trochę sobie pospałam, ponieważ lekcję zaczynałam dopiero w przyszłym tygodniu. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się. Zeszłam na dół i zjadłam śniadanie. Kiedy miałam odchodzić od stołu, Vincent poprosił mnie o rozmowę.

-Usiądź, proszę- powiedział Vince i wskazał ręką na fotel.

-O co chodzi?- zapytałam.

-Chodzi o Ash'a- powiedział chłodno Vincent.

-Nie chcę o nim słyszeć- odpowiedziałam.

-Hailie, daj mi dojść do słowa- powiedział Vince.

-Nie, Vince! Mówiłam że nie chcę o nim słyszeć! Skrzywdził mnie...- powiedziałam zakryłam twarz dłońmi.

-Dobrze, rozumiem że nie chcesz wiedzieć co mu zrobiliśmy?- odpowiedział Vince lekko zirytowany moim zachowaniem, w końcu mu się sprzeciwiłam.

-Przepraszam, dobrze możesz mówić- odezwałam się.

-Dziękuje, że wreszcie pozwoliłaś mi mówić- powiedział Vince- Dylan go pobił i prawdopodobnie zabił, wkrótce-... - Nie dokończył Vincent bo właśnie do biblioteki wszedł Dylan, z Ash'em!

-Mam tego dzieciaka, co pobił Hailie- odezwał się Dylan.

-Nie chcę go widzieć..- wymamrotałam.

-Spoko, zabić go?- zapytał.

-Yhm, ty się jeszcze pytasz?- odpowiedział.

-Nie! Proszę!- odezwał się Ash.- Hailie przepraszam, nie możecie mnie zabić! Ja mam rodzinę!

-Ja też mam rodzinę, a mimo to mnie skrzywdziłeś- warknęłam na Ash'a.- Jesteś okropny, rozumiesz?! O-K-R-O-P-N-Y!

-Zabiję Cię- zaśmiał się Dylan i zaczął bić Ash'a.

-Dylan, wystarczy- powiedział chłodno Vincent.- Proszę Cię Hailie, abyś opuściła bibliotekę, chciałem Ci tylko powiedzieć co się stanie z Ash'em, ale już widzisz.

-Okej- powiedziałam i wyszłam.

Nie jadłam ani śniadania, ani obiadu, no tylko zrobiłam sobie kanapkę z masłem orzechowym ale tak to w sumie nic nie jadłam. Ash podobno został zabity, ulżyło mi kiedy usłyszałam tę informację, lecz jest jeszcze Jerry i Audrey. Cóż, Jerry zawsze może wrócić przy pomocy kolegów a Audrey raczej też, ona jest tylko na nauczaniu domowym. Dużo rozmyślałam, nawet nie skupiłam się na książce. No ale kontynuując, boję się że znowu ktoś mnie porwie. Słyszałam od Vincenta pełno razy, że nie pozwoli nikomu mnie skrzywdzić. Cóż, dziadek Vince też potrafi kłamać. Czytałam aż w końcu postanowiłam zejść na dół coś zjeść, była godzina 18:01, w kuchni siedziała święta trójca, lecz nagle wszedł Will.

-Hej malutka, jak się czujesz?- zapytał i posłał mi szeroki uśmiech.

-Hej Will, jest okej- odpowiedziałam i nałożyłam sobie makaronu z obiadu. Zjadłam po czym poszłam do łazienki, umyłam się, założyłam piżamę i poszłam spać, byłam wykończona, ten dzień był pełen wrażeń, lecz cieszę się, że Ash już nie żyję. No prawdopodobnie nie żyję.

Rodzina Monet// inne przygody i historieWhere stories live. Discover now