~Nosaka Yuuma x Ichihoshi Hikaru~

173 3 0
                                    

- Daj mi już spokój. - westchnął stojąc do niego tyłem.
- Ichihoshi, powinieneś pójść do lekarza. - powiedział.
- Nic mi nie jest. - przebierał właśnie koszulkę zapominając o swoich siniakach na plecach. Różowołosy je zobaczył.
- Co to jest? - spytał cicho.
- Nie twoja sprawa. - założył ją szybko spowrotem i wyszedł.
Nosaka i Ichihoshi byli razem w drużynie ale oprócz tego byli też dobrymi przyjaciółmi. Od kilku dni Hikaru dziwnie się zachowywał. Bardzo dużo trenował, całe dnie i noce. Był rozkojarzony i źle się czuł. Starał się tego nie pokazywać ale nie dał rady ukryć tego przed cesarzem taktyki.

/Nosaka pov/

Co się z nim dzieje? Od kilku dni w ogóle nie zachowuje się jak on. Martwię się. I to bardzo. Widziałem jak kilka razy zasłabł. I te siniaki. To pewnie przez to że tyle trenuje. Codziennie w nocy widuje jak ćwiczy. Jeszcze trochę i nabawi się poważnej kontuzji. Nie wiem co mam zrobić. Nie słucha mnie. Wyszedłem z szatni na dwór przemyśleć sprawę. Siedziałem pod drzewem zamyślony. Przysiadł się do mnie Nishikage.
- Co jest? - od razu wiedział że coś jest nie tak.
- Martwię się o Ichihoshiego. - postanowiłem od razu powiedzieć bo i tak prędzej czy później by ogarnął.
- Co z nim? - spytał.
- Bardzo dużo trenuje, kilka razy widziałem jak zasłabł, mało jje i ciągle boli go głowa. Dziwnie się zachowuje. - odpowiedziałem cicho.
- Mhm... - mruknął.
- A... - chciał o coś zapytać.
- ... nie będę pytał czy z nim rozmawiałeś bo wiem że tak więc zapytam co on na to? - dokończył.
- Ogólnie mówi ciągle że nic mu nie jest, żebym dał mu spokój.
- Może coś ukrywa...?
- Ale co?
- Nie mam pojęcia... może bierze jakiś doping? Albo jest chory? - myślał na głos Nishikage.
- Sam nie wiem. Spróbuję porozmawiać z nim jeszcze raz.
- Spróbuj.
Pogadaliśmy jeszcze trochę o wszystkim i o niczym i poszliśmy do pokoi. Późnym wieczorem postanowiłem do niego pójść. Nie szedłem nawet do jego pokoju tylko od razu na boisko za kempingiem. Oczywiście go tam zastałem. Strzelał ciągle do bramki i biegał w jedną i drugą. Nie zauważył mnie.
- Znowu trenujesz. - powiedziałem opierając się o bramkę.
- Co Ci do tego? - rzucił zirytowany.
- Ichihoshi. Od kilku dni zachowujesz się jakbym był twoim wrogiem. Dobrze wiesz że tak nie jest. Mało jjesz, ciągle trenujesz, zdarza Ci się zasłabnąć i te siniaki. I nic mi nie mówisz. Co się z Tobą dzieje? - powiedziałem lekko drżącym głosem.
- Ja... - upadł na kolana.
Podszedłem do niego nic nie mówiąc.
- ... ja, nic mi nie wychodzi. Od kilku meczy nic mi nie idzie. Ciągle popełniam najgłupsze błędy. Nie mówiłem Ci bo nie chce Cię tym obciążać. Nie chce żebyś traktował mnie jakoś inaczej. Jak coś zepsutego. - wyszeptał.
- Wiesz że bym tego nie zrobił. Możesz mi ufać. Jesteśmy przyjaciółmi... możesz mi mówić takie rzeczy. - przykucnąłem obok niego.
- Ale... - urwał.
- Ale już przestań. Nie załamuj się, czasem się tak zdarza. Pomogę Ci. Ale zanim to nastąpi pójdziesz do lekarza. I zadbasz trochę o siebie. - złapałem go za ramię.
- Wiesz... ja się trochę boję lekarzy. I badań. - powiedział cichutko.
- Pójdę z Tobą. - zaproponowałem.
- Serio? - spytał zdziwiony.
- Tak. A teraz chodź już do pokoju. Proszę? - uśmiechnąłem się.
- Dobra. - wstał i ruszyliśmy do środka.
Staliśmy w połowie drogi i do mojego i do jego pokoju. W ciszy. Widziałem że Hikaru jakby chce coś zrobić ale odpuścił. Więc po prostu się rozeszliśmy. Cała noc zastanawiałem się o co chodziło.

/Ichihoshi pov/

Obudziłem się późno. Dziś mieliśmy dzień wolny więc jakoś mi to nie przeszkadzało. Dzisiaj miałem pójść do lekarza. Znaczy na pobieranie krwi i te sprawy. Zawsze panicznie się tego bałem. Jeśli Nosaka ze mną pójdzie tak jak powiedział może nie będzie tak źle ale czy on mnie nie wyśmieje? Raczej nie... przecież jest moim przyjacielem. No nic. Powiedziałem że to zrobię. Ubrałem się i ruszyłem do jego pokoju.
Zapukałem i wszedłem.
- Idziesz ze mną? - spytałem.
- Jeśli chcesz. - odpowiedział.
- ....to chodźmy. - rzuciłem.
Nie musieliśmy iść bardzo daleko dlatego zrobiliśmy to na piechotę. Cała droga minęła raczej w milczeniu. Doszliśmy na miejsce. Weszliśmy do środka i czekaliśmy. Chyba trzęsła mi się noga. Nosaka to zauważył.
- Hej, spokojnie. Jeśli chcesz wejdę z Tobą. - powiedział łagodnie.
- Tak... proszę.
Nadeszła moja kolej. Wszedłem do sali z chłopakiem.
- Nosaka.... mógłbyś.... - zacząłem.
- Tak. - od razu wiedział o co mi chodzi.
Usiadłem na krześle a on usiadł obok i złapał mnie za rękę. Poczułem się trochę lepiej. Pani szybko pobrała trochę mojej krwi. Gdy już było po wszystkim nadal trzymał mnie za rękę. Przyznam że podobało mi się to. Dopiero jak wyszliśmy z sali puściłem. Uśmiechnął się i ruszyliśmy dalej. Miałem iść jeszcze na jakąś konsultację z lekarzem w sprawie z tymi zasłabnięciami. Tam już poszedłem sam.

~skip time~

- I co powiedział? - spytał Nosaka gdy wyszedłem z gabinetu.
- Ogólnie to z przetrenowania. Jak mogłem być taki głupi? Przecież dobrze wiedziałem że za dużo ćwiczę. - odpowiedział.
- To już nie ważne. Chodźmy. - złapał mnie za rękę.
Znowu przyznam że to było fajne uczucie. Szliśmy przez miasto już kilkanaście minut nadal trzymając się za ręce. Nie wiedziałem do końca co to ma oznaczać.
- Powinniśmy pójść na lody. - uśmiechnął się.
- No... dobrze. - też to zrobiłem.
Poszliśmy do jakieś budki, wzięliśmy swoje ulubione smaki i usiedliśmy przy stoliku.
- Wiesz Ichihoshi...
- Hm?
- Ja chyba... ty. Uh... chciałbymy być dla Ciebie kimś więcej niż przyjacielem. - wyrzucił szybko.
Podziwiam za odwagę.
- Myślę... że ja też.
Wstał teraz i mnie pocałował. Przerwał to po chwili.
- A tak serio chciałem po prostu spróbować twojego loda. - zaśmiał się.
- Ah tak? - znowu go pocałowałem.

I wszyscy żyli długo i szczęśliwie. (XDDD MUSOALAM)

p.s. pls dajcie mi kogoś kto mnie będzie trzymał za rękę przy pobieraniu krwi😭
p.s.v.2. chb wolę Ichihoshiego z Froyem ale to też może być

~One shoty inazuma eleven~Where stories live. Discover now