~Ibuki Munemasa x Reader v2~

141 5 2
                                    

/ Reader pov/

Siedziałam właśnie na lekcji chemii. Przynajmniej nie było aż tak nudno bo siedziałam w ławce z moim chłopakiem - Ibukim. Nuda, nuda, nuda. Zamiast słuchać grałam z nim w kółko i krzyżyk.
- Reader. Ibuki. - pani zwróciła na nas uwagę.
Szybko schowałam kartkę i oboje się wyprostowaliśmy. Przewróciła oczami a my się zaśmialiśmy. Nagle do sali wszedł jakiś chłopak.
- Pan dyrektor prosi Reader do siebie. - powiedział.
Zdziwiłam się. Ibuki spojrzał na mnie pytająco a ja wzruszyłam ramionami. Wyszłam z sali i ruszyłam do gabinetu dyrektora. Weszłam do środka.
- Dzień dobry. - rzuciłam.
- Witaj. Mam... dla ciebie wiadomość. - westchnął.
- Słucham. - zaczęłam się niepokoić.
- Twoja... mama miała wypadek. - powiedział szybko.
- Co?
- Samochodowy. - dodał.
- Jak to? Kiedy? O czym pan mówi? - nie wierzyłam w to co słyszę.

/Ibuki pov/

Minęło już 10 minut. Zaczynałem się martwić. Lekcja się skończyła. Spakowałem jej rzeczy i wziąłem plecak. Ruszyłem w stronę gabinetu dyrektora. Zapukałem. Otworzył mi sam dyrektor.
- Ibuki. Może to lepiej że jesteś.
- Coś się stało? - wszedłem.
Zobaczyłem że Reader stoi na końcu pokoju i rozmawia przez telefon. Widziałem że coś jest nie tak.
- Mama Reader... miała wypadek.
- Słucham? - zdziwiłem się.
Nagle poczułem jakiś dziwny strach o dziewczynę. Odłożyła telefon, szybko mnie minęła i wyszła. Wybiegłem za nią.
- Poczekaj, co robisz? - złapałem ją za rękę.
- A co ty byś zrobił? - nigdy nie widziałem jej w takim stanie. Była jakby zła, smutna i wesoła jednocześnie.
Ruszyła do wyjścia. Widziałem jak zaczyna iść w stronę szpitala. Akurat jest bardzo blisko naszej szkoły. Szybko wziąłem bluzę i pobiegłem za nią. Był chyba jakiś 1°. Czyli środek zimy. Wpadła do środka. Chciała podejść do recepcji ale byłem pierwszy.
- Szukamy mamy tej dziewczyny. Niedawno przywieziono ją z wypadku. - powiedziałem.
- Sala 239.
Pobiegliśmy do windy. Wysiedliśmy na 2 piętrze.
- 234, 235, 235...236. - zaczęła nerwowo szukać sali.
- 239. - przeczytałem.
Ze środka wyszła pielęgniarka.
- Przepraszam, proszę pani tam leży moja mama. Co z nią? - spytała.
- Jest... nie wiem czy uda nam się ją uratować. Trwa operacja. - odpowiedziała.
- Rozumiem.
Pielęgniarka odeszła. Reader usiadła na krześle a ja obok niej. Widziałem jak łzy lecą jej z oczu i cała się trzęsie.
Nagle się na mnie rzuciła. Wtuliła się we mnie tak jakby już nigdy miałbym jej nie przytulić. Ścisnęła moja bluzę rękami. Słyszałem jak płacze.
- Cii... - złapałem ją najmocniej jak umiem. Sam miałem łzy w oczach.
Chciała coś powiedzieć ale jej płacz na to nie pozwolił. Po kilkunastu minutach trochę się uspokoiła. Nadal ją przytulałem.

~skip time~

Siedziałem z dziewczyną w moich ramionach już którąś godzinę z kolei. Zasnęła. Głaskałem ją tylko po plecach i rozmyślałem. Nagle poczułem jak jej ręka zaciska się na mojej bluzie. Usłyszałem jej spanikowany oddech. Obudziła się. Podniosła głowę. Spojrzała na mnie i odetchnęła.
- Spokojnie. Jestem tu. - pocałowałem ją w czoło.
- Śniło mi się, że... - tu urwała.
- Nie musisz kończyć.
- Która godzina? - spytała.
- 20. - odpowiedziałem.
- Nie musisz tu siedzieć. - pociągnęła nosem.
- Chyba sobie żartujesz. Nigdzie nie idę. - zdjąłem bluzę i jej podałem.
Założyła ją i wróciła do przytulania się do mnie. Schowała głowę w mojej klatce piersiowej.
- Będzie dobrze. Zobaczysz. Obiecuję. - próbowałem ją pocieszyć chociaż naprawdę nic nie mogłem obiecać.
- Reader? - podeszła do nas pielęgniarka.
- Hm? - szybko się podniosła.
- Skończyli operować twoją mamę. Raczej będzie dobrze.
- Kiedy mogę ją zobaczyć?
- Dopiero jutro.
Pielęgniarka odeszła. Dziewczyna odetchnęła.
- Powinnaś coś zjeść. - wstałem.
- Nie trzeba. - nie wyglądała najlepiej.
- Za raz wrócę.
- Nie.... nie zostań. - powiedziała stanowczo.
- Proszę... - dodała spokojniej.
W sumie trochę się jej nie dziwię. Było już ciemno. Szpital był trochę straszny.
- Chodź ze mną. - wyciągnąłem rękę.
- Gdzie? - wstała.
- Musisz coś zjeść.
Ruszyliśmy w stronę wyjścia. Na szczęście pod budynkiem był sklep. Weszliśmy do środka. Wziąłem jakąś drożdżówkę i wodę. Zapłaciłem i wyszliśmy. Podałem jej. Usiedliśmy na ławce. Zaczęła jeść. Widziałem że powstrzymuje łzy. Zrobiło mi się bardzo przykro.
- Chodźmy do mnie. Z samego rana wrócimy. - zaproponowałem.
- Nie chcę. Chcę tu zostać. - znów zaczęły jej lecieć łzy.
- Nie chcę żebyś siedziała całą noc na krześle na korytarzu. - wstałem.
Też to zrobiła.
- Proszę.
- Chce... - zaczęła lekko bić mnie pięściami po klatce piersiowej.
Próbowałem ją przytulić. Po chwili przestała i wtuliła się we mnie płacząc jak małe dziecko. Wziąłem ją na ręce i ruszyłem w stronę domu. Jakoś otworzyłem drzwi. Weszliśmy, zamknąłem je. Reader usiadła na moim łóżku. Podałem jej moje spodenki i koszulkę. Zasłoniłem rolety, wyciagnąłem koc. Dziewczyna nawet nie poszła do łazienki. Przebrała się przy mnie. Wyglądała jakby to powiedzieć jak w worku. Odłożyła swoje ubrania na krzesło i się położyła. Poszedłem jeszcze po wodę. Wróciłem i położyłem się obok. Zgasiłem światło. Za sekundę poczułem jak się do mnie przysuwa. Rozłożyłem ręce i ją przytuliłem. Po jakimś czasie poczułem że jej oddech się wyrównuje. Zasnęła. Nie spałem całą noc. Rozmyślałem między innymi co będzie gdy okaże się że jej mama wcale nie jest w dobrym stanie. Reader mieszka tylko z mamą. Tata je zostawił a nie ma rodzeństwa. To dla niej najważniejsza osoba na świecie ( ja jestem drugi) Robiło się powoli jasno. Była jakaś 6 może 7. Nadal nie zmrużyłem oka. Ani na chwilę nie puściłem dziewczyny.

/Reader pov/

Obudziłam się nie w takiej pozycji jak zasypiałam. Chłopaka nie było obok.
- Ibuki...?! - szybko się podniosłam.
Przez chwilę spanikowałam że go nie ma.
- Jestem. Spokojnie. - wszedł do pokoju ze szklanką wody.
Ostatnio wyglądał tak źle jak trenował całą noc żeby Shindou traktował go poważnie.
- Nie spałeś, prawda? - spytałam cicho.
Trochę się uspokoiłam przez noc. Zdałam sobie sprawę ile nerwów i energii kosztuje go ta sytuacja.
- Nie, ale to nic. Wszystko w porządku. - uśmiechnął się słabo.
Wiedziałam że kłamie.
- Zadzwoniłem do szpitala. Będziesz mogła zobaczyć mamę za jakieś dwie godziny. - usiadł na łóżku.
- Dziękuję. - uśmiechnęłam się.
- A teraz mógłbyś zasnąć? - zapytałam.
- Wolę nie.
- Proszę. Już mi lepiej.
- No dobrze. - położył się.
- Nie zamartwiaj się. - też to zrobiłam.
Przytuliłam go. Po jakimś czasie zasnął. Chyba też to zrobiłam.

~skip time~

Obudziłam się. Poczułam że mi trochę ciasno. Opuściłam głowę i zobaczyłam chłopaka przytulnego do mnie jak do misia. Rozczulił mnie ten widok. Wyglądał jak dziecko. W sumie mi się podobało. W końcu przez ostatnie kilkanaście godzin znosił to wszystko. Zamyśliłam się patrząc na niego. Chyba to poczuł i się obudził. Otworzył oczy i się uśmiechnął.
- Teraz mogę już wstać? - spytał.
- No chyba. - odpowiedziałam udając że wcale nie rozbraja mnie jego zaspany głos.
- Idziemy?
- Tak. - zaczęłam się przebierać.
On też. Wyszliśmy z domu i skierowaliśmy się w stronę szpitala.
- Pójść z tobą? - spytał gdy już staliśmy przed salą.
- Tak. - trzymała mnie za rękę.
Weszliśmy. Jej mama leżała podłączona do tych wszystkich dziwnych urządzeń. Puściła mnie i delikatnie ją przytuliła. Usiadłem na krześle obok.
- Kochanie. To ty. - uśmiechnęła się kobieta.
- Cześć mamo.
- I Ibuki. - spojrzała w moją stronę i się uśmiechnęła.
- Dzień dobry. - przywitałem się.

~skip time~

Rozmawialiśmy chyba godzinę. Później musieliśmy iść bo był jakiś obchód i nie mogliśmy być w środku. Jej mama poprosiła mnie żebym się nią zajął. Mieszkają we 2 dlatego będę musiał albo pomieszkać u niej albo ona u mnie. Wracaliśmy właśnie do niej. W końcu odetchnąłem bo nareszcie była spokojna.

p.s. tak
chyba będzie teraz drugi z Kidou i kirinoxricardo

~One shoty inazuma eleven~Tahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon