– Znajdzie kolejnego desperata. - Zaśmiała się.

Jasne, ale z nową osobą na pewno nie dogadam się tak dobrze, jak z nią. Z Kinsley od razu znaleźliśmy dobry kontakt i wiele wspólnych tematów. Z czasem zrozumiałem, że łączyło nas coś więcej, mimo że dziewczyna nie wykonała żadnego kroku. Sam musiałem to zrobić i wcale nie żałowałem. W ogóle nie zamierzałem już utrzymywać dobrego kontaktu z nikim w firmie. Nie było sensu. Nic dobrego mi z tego nie przyszło. Miałem wrażenie, że większość pracowników mnie obgadywała, mimo że im pomagałem. Poza tym mógłbym znowu donosić na pracowników. Wtedy na pewno doczekam się swojego awansu. Jeśli Kinsley już tutaj nie będzie, to nic nie stracę. Chociaż przyjaciółka na pewno będzie relacjonować jej na bieżąco moje zachowanie. Zapewne często mnie obgadywały. Przecież baby lubiły narzekać na swoich facetów. Czemu miałbym uwierzyć, że z Kinsley było inaczej? Dawałem jej wiele powodów, do żalenia się na mnie.

– Zostawisz mnie tam?

Nie chciałem zostać w biurze sam. Z kim będę sobie żartować? Bonnie obrażała się za moje kiepskie docinki i Clara nazywała dziecinnym. Wielka dorosła, która ciągle potrzebowała cudzej pomocy. Naprawdę coraz częściej współczułem jej lalusiowatemu chłopakowi. Miałem go okazję zobaczyć przed biurem i myślałem, że nie uda mi się ukryć śmiechu. Zacząłem rozumieć, czemu wytrzymywał ze swoją dziewczyną. Z Kinsley pracowało mi się o wiele lepiej. Lubiłem obserwować, jak wkurzała się, rozmawiając z klientami. Wyglądała wtedy zabawnie. Poza tym miałem ją zawsze obok. Dzięki temu spędzaliśmy razem dużo więcej czasu. Bałem się, że dziewczyna. Zacznie mnie zaniedbywać. Gdy zmieni pracę, nie będziemy się pewnie widywać przez cały tydzień. Znajdzie wymówki, gdy zechcę się z nią spotkać. Zostaną nam tylko weekendy i SMS-y. To dla mnie za mało.

– Blake – uśmiechnęła się, dotykając mojego policzka – jesteś dorosły. Poradzisz sobie. Poza tym odchodzę tylko z pracy, a nie od ciebie.

Nie pozwoliłbym, żeby mnie zostawiła. Walczyłbym o nasz związek. Kochałem Kinsley. Nie powinna o tym zapominać. Kłóciliśmy się wiele razy, ale nie myślałem o rozstaniu. Wierzyłem, że byliśmy w stanie przetrwać każdy problem. Nasze krótkie i rozstania o tym świadczyły. Nie wyobrażałem sobie zostawić dziewczyny na dłużej. Po prostu czasami potrzebowaliśmy od siebie odpocząć. Dobrze to na nas wpływało. Wierzyłem, że za jakiś czas będzie między nami mniej powodów do kłótni. Chyba byłem samolubny. Kinsley liczyła na moje wsparcie. Powinienem zapewnić ją, że wszystko będzie dobrze. Przecież zmieni pracę i będzie musiała się uczyć wszystkiego od nowa. Nie będzie łatwo. Trafi do miejsca, gdzie nikogo nie znała i zacznie zawierać nowe znajomości. Skąd miała pewność, że ludzie ją polubią? Mogli się okazać gorsi od naszych plotkar. Poza tym doskonale wiedziałem, że nikt nie przepadał za nowymi pracownikami. Dziewczyna na pewno nie raz przyjdzie do mnie się na nich żalić. Potrzebowałem cierpliwości, żeby nie wytykać jej, że sama zdecydowała, że to będzie dla niej lepsze.

– Miałem cię przez cały dzień na oku. - Objąłem ją w talii.

– Może będzie dla nas lepiej.

Czasami mieliśmy się dość, ale nie umiałbym rozstać się z Kinsley na dobre. Przyzwyczaiłem się do niej. Poza tym nie chciałem się przyznać przed nikim, ale ona była moją pierwszą dziewczyną na poważnie. Wcześniejsze dwa moje związki były niewypałem. A jeśli Kinsley się ode mnie oddali? Zacznie spędzać czas z innymi ludźmi i uzna, że nowe towarzystwo pasowało jej bardziej. Albo pozna w nowej pracy kogoś lepszego ode mnie. Przecież najwięcej romansów zdarzało się w pracy. My byliśmy na to doskonałym przykładem. Wcześniej nawet nie brałem pod uwagę żadnej dziewczyny z pracy na swoją partnerkę. Tylko ona zawróciła mi w głowie. Od samego początku dobrze dogadywałem się z Kinsley. Mieliśmy takie samo poczucie humoru i podobne zdanie w wielu kwestiach. Chociaż w związku często się kłóciliśmy, ale to pewnie, dlatego że oboje byliśmy uparci. Dziewczyna nie lubiła, gdy miałem rację albo ją pouczałem. Uważała, że chciałem pokazać, że byłem od niej lepszy i wytykałem je, że była dziecinna. Akurat o to drugie bardziej można było oskarżyć mnie niż Kinsley. Z wielu sytuacji robiłem sobie żarty, mimo że nie powinienem.

LOVE - Blake&KinsleyWhere stories live. Discover now