OLIVIA

67 4 0
                                    

- Olivia. Daj spokój. - krzyczy za moimi plecami zmęczona Weronika, lecz nie zamierzam się poddać. - Wydałyśmy już chyba kilkaset tysięcy, a limit dalej się nie skończył! Ja nie mam już siły.

Dziewczyna ciągnie mnie za ramię na kanapy jednej z kawiarniolodziarni. Opadamy równocześnie całkowicie zmęczone na dwie oddzielne sofy znajdujące się przy małym, okrągłym, szklanym stoliczku. Opieram ciążącą mi głowę na oparcie mebla i przymykam na chwilę oczy.

Moja świadomość wraca dopiero po chwili kiedy słyszę młody, niewinny kobiecy głosik pytający o zamówienie.

- Co będzie dla Pań?

- Dwa razy latte. - Weronika wyprzedza moją odpowiedź za co jestem jej wdzięczna bo nie wiem czy potrafiłabym złożyć teraz jakieś normalne zdanie. - Do tego poproszę dwa ogromne czekoladowo miętowe puchary lodowe i zimne coca cole zero.

- Zostawię Panią jedną kartę. - obdarzam kelnerkę uśmiechem i ponownie przymykam oczy ciężko oddychając.

Widzę jak przyjaciółka skanuje mnie wzrokiem. Jej oczy wręcz błagają o powrót do domu.

- Przeszłyśmy każde z czterech pięter chyba z milion razy, odwiedziłyśmy większość sklepów, kupiłyśmy mnóstwo ciuchów, butów i akcesorii, a ta cholerna karta dalej może płacić. - wyrzucam w końcu z siebie frustrację, która rosła we mnie odkąd skończyłyśmy przeglądać pierwsze piętro.

- Liv. Ja nie wiem ile ty tam masz pieniędzy, ale musisz pogodzić się z tym, że przegrasz ten zakład. - poprawia się na kanapie przyjaciółka odstawiając torby pod stolik.

- Mam swoje ubrania, naprawdę nie potrzebuje Twoich pieniędzy. Wiesz dobrze, że nie jestem jedną z tych co trwonią majątek facetów... - przewracam oczami ostatni raz próbując przemówić Marcelowi do rozsądku. Dopiero co się pogodziliśmy... To ... Próbowałam mu ją oddać , ale za każdym razem wpadał w złość i mówił, że to nie podlega negocjacji! - No chyba, że nie stać Cię na kupno pralki albo proszku do prania to wiesz... - mrugam do niego - pożyczę Ci.

Przyciąga mnie do siebie.

Piszczę. Mój dźwięk rozchodzi się echem na całym parterze.

Stoje przyklejona do jego boku, nasze nosy prawie się stykają, a usta wymieniają wydychanym powietrzem. Przyjemne mrowienie pojawiło się w moim brzuchu i pulsuje w okolicach intymnych. A ja jedyne o czym marze to, aby wziął mnie tu i teraz! Temperatura mojego ciała mimo chłodu za oknem niebezpiecznie skoczyła do góry. Jego ręka na moich plecach pali jakby robiła dziurę w sukience. Wypuść mnie z objęć! Krzyczę w myślach, bo całe moje ciało zastygło w jego ramionach jak spragnione.

- Stać mnie na kupno całej firmy pralek i proszków. - wypowiada na głos po czym całuje mnie śmiale w policzek.

- Mhm. - jedynie pomruk udaje mi się wydobyć z ust.

- Choć jeżeli mógłbym spłacić tą pożyczę w naturze to chętnie wezmę ją od Ciebie Malutka. Co powiesz na demo przed spisaniem umowy? - szepcze mi do ucha tak cicho, że już tylko ja jestem w stanie usłyszeć te słowa. Nie rumienie się. Ja jestem już purpurowa!

Moje ciało krzyczy: Tak! Natomiast głowa mówi : Ani mi się waż.

Odskakuje od niego i przejeżdzam wzrokiem po moim mężczyźnie, który szczerzy się triumfalnie. Później obrzucam spojrzeniem grono mężczyzn stojące u progu wejścia do gabinetu. Daniel jest jakiś nie swój. Humor go opuścił. Jest posępny i wkurzony, natomiast Serb czy jak mu tam na imię chyba doskonale się bawi moim kosztem.

Zerwany układ. Oddane serce #2Where stories live. Discover now