PROLOG. OLIVIA

308 16 5
                                    

Nie mogę otworzyć oczu. Powieki mam ciężkie, ospałe jak po nieprzespanej nocy, usilnie próbuje je podnieść, ale wszystkie moje próby są bezskuteczne. Czuje pod całym swoim ciałem coś twardego, mocno wbijającego się w moją skórę. To... coś... w pierwszej chwili kojarzy mi się z blatem stołu kuchennego, Czuje coś jeszcze.Jakby był pokryty zimnym drażniącym materiałem. Jedno wiem na pewno – leżę – moje ciało zdecydowanie musi być ułożone na wznak z rękoma wzdłuż ciała. W pierwszej chwili myślę o podłodze. Co jest grane!

Próbuje oderwać rękę od podłoża, ale to na nic. Nieudolna próba szamotaniny z grawitacją kończy się fiaskiem. Przez ułamek sekundy mam wrażenie jakby całe moje ciało było skrępowane.

Mylę się... Jest gorzej...

Przypominam sobie w ułamku sekundy wszystkie filmy w których bohaterowie zostali porwani, skrępowani... i błędy jakie popełniali podczas próby ucieczki. Ta szybka retrospekcja pozwala mi się otrząsnąć, zmądrzeć. Zaczynam myśleć najracjonalniej jak tylko się dało w obecnej sytuacji.

Po chwili gdy zdołałam opanować targające mną sprzeczne emocje dzięki nad wyraz wyczulonym zmysłom stwierdzam, że na moim ciale nie leży nic. Żaden sznur czy łańcuch nie uwiera ani nie drażni mojej skóry.

Moja ręka jest w dalszym ciągu ociężała, a próba podniesienia jej sprawia mi ogromny problem - jakby ktoś przytwierdził mi ją na wysokości nadgarstka do ziemi grubym łańcuchem. Do moich nozdrzy od momentu ocknięcia dociera odrzucający zapach unoszący się w powietrzu przypominający stęchliznę. Próbuje nie oddychać nosem, ale nawet to nie pomaga. Smród jest na tyle intensywny, że przyprawia mnie o mdłości. 

Proszę nie teraz... Uciszam swój odruch wymiotny błagając cichutko.

Czuje straszliwy chłód przez co moje ciało przechodzi nieprzyjemny dreszcz. Ponownie podejmuje próbę otworzenia oczu. Tym razem udaje mi się rozchylić, tylko na ułamek sekundy, jedną powiekę. 

Nie widzę nic

Obraz w moim oku jest niczym mozaika, niewyraźny. Dostrzegam w tym skrawku sekundy ciemność, która jest tak czarna jak głębia tunelu w najciemniejszą noc. Gdzieniegdzie rozmazane jakby przebijające się światło... czegoś przełamuje ten mrok. Powieka opada bezwładnie. Kolejna próba przynosi podobny efekt. 

Czuje się w dalszym ciągu osłabiona, otępiała i nieswoja. Każdy skrawek mojego lichego ciała przypomina kończyny niczym u kukły, które można obejrzeć podczas przedstawienia w teatrze lalek. Gdyby ktoś się postarał mógłby mną dyrygować jakby tylko zapragnął, o ile miałby na tyle siły by unieść mój gruby tyłek. Ta myśl mnie okropnie wzdryga. Czuje jak moje strachliwe serce zaczęło niebezpiecznie przyśpieszać na samo wspomnienie o tym iż mogę nie być sama... Moje ciało w tym momencie nie wie co to opór, wolność i siła do walki. Mam wrażenie, że moja gehenna trwa wieki...

Próbuje sobie przypomnieć coś sprzed mojego stanu wegetacji, ale nie mogę się skupić. Ciągle słyszę w uszach tą kapiącą wodę...

Kap ...

Kap ...

Kap ...

...gdzieś w oddali i echo, które rozbrzmiewa natarczywie w mojej głowie. Mam ochotę wyrwać sobie wszystkie włosy z głowy byle ten hałas w końcu zniknął. Chwila trwa w nieskończoność, a ja dalej próbuje walczyć z moim paraliżem.

Olivia myśl.

Do mojej głowy zaczynają wlatywać wspomnienia. Mam niewielkie przebłyski jakby moja pamięć chciała powrócić. Czuje się trochę tak jak bohaterka w filmie „ I że Cię nie opuszczę" – zdezorientowana, zagubiona... Tylko z tą różnicą, że ja pamiętam wszystko. No prawie wszystko...

Zerwany układ. Oddane serce #2Where stories live. Discover now