OLIVIA

75 4 0
                                    

Obracam się na bok. Moja ręka opada na coś twardego. Podnoszę zaspaną powiekę i zauważam nagi, męski tors. Podciągam wzrok nieco wyżej.

Czyli jednak to mi się nie śniło.

Unoszę dłoń do jego niewielkiego zarostu by sprawdzić czy, aby na pewno nie śnie na jawie.

Cichy pomruk wydobywa się z jego ust gdy muskam jego dwudniowy zarost, którym uprzedniej nocy drażnił moją skórę.
Próbuje się przysunąć, czuję każdy swój mięsień. Nie przeszkadza mi to bo ten  ból nie jest bólem. Jest skutkiem tego jak bardzo za sobą tęskniliśmy.

- Długo jeszcze będziesz to robić ? - uniósłam brwi gapiąc się w jego zaspaną twarz. Marcel leżał na plecach z zamkniętymi oczami zwrócony w moją stronę. Jedną rękę trzymał nad głową, a drugą tuż nad biodrami. Wyglądał jak Adonis.

- Co robić?

- Nie dajesz mi spać ciągle się na mnie gapiąc.

- Oh wybacz.. - rzucam złośliwie. - W takim razie pójdę pogapić się na innego.

Odsuwam kołdrę i zsuwam jedną nogę. Niestety to by było na tyle. Silne męskie ramię wciąga mnie z powrotem na łóżko i zamyka w szczelnym uścisku.

- Spróbuj tylko, a przywiąże Cię do tego łóżka.. - grozi mi niskim głosem po czym bierze w usta skrawek mojej szyji. Czuje jak zaczyna dociskać nasze ciała. Robię wielkie oczy bo czuje jak napiera na moje pośladki jego męskość, a ja nie wiem czy moje ciało wytrzyma kolejny maraton.

- Skąd. Pomysł. Że Ci na to. Pozwolę. - sapie próbując jeszcze bardziej przylgnąć do jego ciała. Droczenie się z nim nigdy mi się nie znudzi.

- Nie masz, ze mną szans.

W mgnieniu oka zamienia nas miejscami. Teraz leżę pod nim. Ręce mam unieruchomione, a nogi rozsunięte przez jego kolano, które zadziera coraz wyżej drażnią moje uda. Przegryzam policzki od środka bo czuje, że moje pożądanie narasta z każdym milimetrem, a fakt, że leżymy nadzy wcale nie studzi mojej ochoty na seks.

- Mm... Mało Ci. - stwierdza zadziornie unosząc kącik ust ku górze.

Nie wiem jak on to robi, ale zawsze rozczytuje moje myśli i potrzeby bez najmniejszego problemu.

Marcel mości się jeszcze bardziej między moimi udami rozszerzając je. Robi to tak gwałtownie, że wciągam głośno powietrze, a obolałe nogi podciągam wyżej zakładając na jego biodra. Jego dłoń w końcu puszcza moje nadgarstki i chwyta mnie na biodra. Sprawia, że  nie mogę się  odwrócić podczas gdy  jego zarost zaczyna muskać mój brzuch.

Czuje wibracje rozlewające się na całym ciele gdy dociera do łechtaczki. Moje uda zaciskają się bardziej, a przynajmniej próbują. Wyciągam ręce nad głowę zaciskając palce na poduszce i wyginając biodra ku górze. Choć go pragnę, czuje, że moje ciało chce uciec przed tą rozkoszą.

- Uwielbiam Twoje ciało. - zniża ton wytyczając pocalunkami drogę przez pępek do piersi. Moje sutki są już tak nabrzmiałe, że zaczynają piec... Wiercę się bo moja skóra odzwyczaiłam się już od dotyku. - Twoje piersi. - mówi ssąc jedna z nich kawałek po kawałku aż do wierzchołka. - mmm Twoją szyjeee. - przeciąga mrucząc przy tym, a ja czuje, że tonę w tych słowach. Wykonałabym teraz każde jego polecenie.

Kiedy dociera do moich warg i przegryza ciągnąc jedną z nich zrywam się zniecierpliwiona i rzucam się na niego zachłanne całując. Przyciągam jego policzki i obejmuje mocno szyję. Czuje jak lecę w powietrzu gdy przekłada nas do siadu. Owijam sprawnie nogi wokół jego talii i wyginam plecy w łuk bo czuję u swojego wejścia jego przyrodzenie.

Zerwany układ. Oddane serce #2Where stories live. Discover now