Rozdział 4

98 7 0
                                    

Clarke.Pov.

Wypiłam już 4 pełne szklanki wina, powoli wszystko zaczyna być śmieszne, a obraz przed oczami rozmazany. Kocham alkohol.

-Chcesz iść na balkon i zapalić papierosa, czy nie palisz?- spojrzałam na dziewczynę i się uśmiechnęłam. Ogólnie to nie palę, ale raz na jakiś czas można sobie pozwolić. Wstałam z kanapy i chwiejnym krokiem podeszłam do Octavi. Ciężko będzie skoro już się chwieję.

- Mogę iść.- wyminęłam ją i poszłam w stronę balkonu. Stanęłam przy nim czekając na kobietę.

- Taka z ciebie księżniczka, że nawet drzwi na balkon trzeba pani otwierać?- zapytała ze śmiechem w głosie, ukłoniła mi się delikatnie.

Zaśmiałam się tylko i sama otworzyłam drzwi, przeszłam przez nie i usiadłam na krześle. Świeże powietrze to jest to czego teraz potrzebuję w jej towarzystwie, jest taka gorąca. Może i okłamałam ją co do mojego chłopaka, no bo go nie mam, ale tak będzie lepiej, dla niej, nie dla mnie. Moje życie  jest zbyt skomplikowane.

Byłyśmy już na zewnątrz dość długo, miał być tylko jeden papierosek, a wyszły 3. Robiło się co raz zimniej. Rozmowa nam się kleiła, nie było ani jednej niezręcznej ciszy. Opowiedziała mi trochę o swoim bracie, jest umięśniony i wysoki, nie lubi jak ktoś mówi mu co ma robić i jest opiekuńczy co do niej.

- Słuchaj, możemy iść już do środka? Zimno mi się już robi.- spojrzała tylko na mnie i kiwnęła głową. Gdy już usiadłyśmy na kanapie Octavia przyniosła mi swoją bluzę i usiadła obok mnie. Założyłam jej bluzę. Była taka cieplutka i pachniała nią.

-Mam nadzieję, że się nie obrazisz, jak będę trzymała tu swoją rękę?- spytała kładąc dłoń na moim udzie, wysoko.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------



Moja sąsiadka.| ClarktaviaWhere stories live. Discover now