Rozdział czternasty.

10.9K 690 412
                                    

Heather


Włosy upięte w wysoki kucyk skakały przy każdym kolejnym kroku, jaki postawiłam wzdłuż jasno oświetlonego korytarzyka, utworzonego z wysokich białych regałów. Spacerowałam między alejkami w supermarkecie, przyglądając się kolorowym produktom na sklepowych półkach, machając przy tym  plastikowym koszykiem, na którego uchwycie zacisnęła się moja dłoń. Miszmasz wzorów i kolorów opakowań zdecydowanie utrudniał mi dokonanie wyboru odnośnie mojego dzisiejszego obiadu. Szczerze mówiąc, nie mogłam w tym aspekcie zaszaleć, bo w warsztacie, gdzie obecnie mieszkałam, cały sprzęt kuchenny ograniczał się do ledwo działającej mikrofalówki i małego czajnika. Nie stałam za dobrze z kasą, więc jedzenie na mieście odpada, zresztą ostatnio rzadko wychodziłam do ludzi. Warsztat opuszczałam tylko wtedy, kiedy byłam do tego naprawdę zmuszona. Kierowałam się więc w stronę lodówek, w których miałam zamiar zwinąć kilka pudełek pakowanych dań na szybko. Zawsze lepsze to niż nic, prawda? Znalazłszy się w upragnionym miejscu, przystanęłam na chwilę, żeby dokładnie przyjrzeć się temu, co leżało na dnie chłodziarki. Zimne powietrze otuliło moją skórę i przeszły mnie ciarki. Nie zastanawiając się dłużej, wrzuciłam do koszyka pierwsze lepsze opakowania, jakie wpadły mi pod rękę. I tak wszystko wyglądało równie niesmacznie, więc nie było sensu rozmyślać nad wyborem.

Kiedy już podjęłam decyzję, postanowiłam dłużej tu nie zabawiać i jak najszybciej wrócić do "domu". Nic nie jest lepsze od zamknięcia się w czterech ścianach, sam na sam z niezdrowym żarciem.

Odwróciłam się na pięcie i zrobiłam parę kroków w stronę kas, popychając ciało do przodu. Musiałam przejść z powrotem cały supermarket, żeby dotrzeć do wyjścia, więc przy okazji zajrzałam do kilku kolejnych alejek, gubiąc co chwilę drogę. Nigdy nie lubiłam dużych sklepów przez mój totalny brak orientacji w terenie. Często, kiedy byłam mała potrafiłam bezmyślnie odłączyć się od rodziców i biegać po sklepie bez większego celu, jak to mają w zwyczaju dzieci, później nie mogąc znaleźć drogi. Pamiętam, że zawsze kończyło się to płaczem, bo myślałam, że już więcej nie zobaczę mamy i taty, jednak mój rodziciel za każdym razem przybywał na ratunek. I mimo iż cieszyłam się, że już po wszystkim, to i tak strach przed samotnością i porzuceniem zagnieździł się we mnie na długo. Trochę to dziecinne, ale do tej pory nie lubiłam robić zakupów w dużych sklepach.

Na szczęście, kiedy postawiłam stopy pod dużym szyldem z napisem 'Alkohole', dostrzegłam na końcu korytarza mój upragniony cel. Czym prędzej udałam się przed siebie, a obraz znudzonych kobiet obsługujących klientele stawał się coraz wyraźniejszy i bliższy. Odetchnęłam z ulgą, wiedząc że za niedługo znajdę się z powrotem u siebie. Przy okazji kalkulowałam w głowie czy wzięłam wszystko, co było mi potrzebne na najbliższe kilka dni.

Wtedy mój wzrok padł na znajomą sylwetkę. Ciemne poszarpane rurki i zdecydowanie za duży sweter, z którego ledwo wystawały blade ręce chłopaka i charakterystyczne czerwone włosy, mogące należeć tylko i wyłącznie do Michaela Clifforda.

Wzdrygnęłam się na samą myśl, że będę musiała przejść obok niego. Już nie z samego faktu, że z całego serca nie przepadałam za tym typkiem, ale dlatego, że przeze mnie został pobity w moim byłym domu przez mojego byłego chłopaka i czułam się w jakimś stopniu odpowiedzialna za całą tą sytuacje. Może nie był najmilszy dla mnie, ale nie zasłużył na takie potraktowanie, zwłaszcza, że bronił Blake.

Na myśl o siostrze poczułam, jak żołądek mi się ściska. Wciąż nie odbierała ode mnie telefonów, nie miałam pojęcia, co się z nią obecnie dzieje. Nigdy nie odzywałyśmy się do siebie zbyt często, bo mimo że tęskniłyśmy za sobą, nie było do tego okazji. Każda z nas miała inne życie i nie wszystko układało się po naszej myśli. Duży wpływ na nasze ograniczone rozmowy miała matka, która szczerze nie znosiła faktu, że Blake mogłaby mieć kontakt ze swoją starszą, zdemoralizowaną siostrą. Przecież mogłam sprowadzić ją na złą drogę i z kochanego aniołka zamieniłaby się w kolejną czarną owcę rodziny.

RISKY PLAYER » luke hemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz