13

143 12 1
                                    

Andrea

Planowałam rozpakować się od razu, ale zamiast tego położyłam się na łóżku i przypominałam sobie wczorajszy wieczór z Thymeem. Nasza relacja od początku była conajmniej dziwna, ale wydawało mi się, że wczoraj coś się zmieniło. Nigdy nie pozwoliłabym sobie myśleć, że taki chłopak jak Thyme zainteresuje się kimś takim jak ja. Jego mroczne spojrzenie, pewność siebie i postawa... był przeciwieństwem mnie, a mimo wszystko to właśnie mnie wybrał i stawił się tam dla mnie. Nie byłam pewna co do jego motywów, ale to wszystko wydawało się takie... na miejscu. Nazwałabym to przeznaczeniem - gdybym w takie zjawiska wierzyła.

Usłyszałam pukanie do drzwi.

- Tak?

Zza drzwi wychyliła się babcia.

- Witam moją piękną i pełnoletnią wnuczkę - rzuciła z uśmiechem, co i u mnie wywołało uśmiech.

Babcia weszła do środka i usiadła na brzegu łóżka, a następnie chwyciła moją dłoń gdy ja również usiadłam.

- Spełnienia marzeń, skarbie. - Babcia ścisnęła moją dłoń, po czym zza pleców wyjęła małe, żółte pudełeczko obwiązane zieloną wstążką. - A to taki dodatek do twojego pierścionka.

Babcia dała mi pudełeczko, które ostrożnie otworzyłam aby znaleźć w środku złote, małe kółeczka. Kolczyki. Spojrzałam na babcię i od razu mocno ją przytuliłam.

- Dziękuję, babciu. Są przepiękne.

- To szybciutko je załóż i chodź do ogrodu. Sloan rozpala grilla, ale coś czuję, że lekko się przeceniła - babcia rzekła, po czym puściła do mnie oczko i wyszła z pokoju.

Jeszcze przez chwilę gapiłam się na prezent. To jedyny prezent jaki dostałam w dniu swych osiemnastych urodzin, ale przebił wszystko. Kółeczka wyglądały zupełnie jak mój pierścionek. To kolejna pamiątka, którą będę miała przy sobie do końca świata.

Patrząc w lustro nad drewnianą komodą włożyłam kolczyki i tak jak babcia prosiła, udałam się do ogrodu. Tam czekał na mnie nasz drewniany stół pokryty żółtym, lnianym obrusem, kompozycje ze świeżych kwiatów polnych w zdobionych wazonach oraz nakrycie stołu dla czterech osób. Sloan walczyła z grillem, a Hallie nalewała nam kompotu babci do kieliszków do czerwonego wina.

- Aaa! Moja hot osiemnastka! - Sloan podbiegła do mnie i mocno mnie objęła. - Wszystkiego najlepszego, stara i witam w świecie dorosłych. Co prawda alkoholu nam jeszcze nie chcą sprzedawać, ale od czego są fałsz-

- O, okej. Dzięki, Sloan - przerwałam jej i odwzajemniłam uścisk.

Brunetka wzięła papierową torbę w serduszka ze stołu i wręczyła mi ją.

- Taki drobiazg - puściła mi oczko i wróciła do grillowania.

- Andy - Hallie podeszła i wręczyła mi jeden kieliszek. - Jak zapewne wiesz, prezent musi poczekać, bo jestem tylko biedną studentką.

- Masz jeszcze rok liceum, bo nie zdałaś - krzyknęła Sloan.

Hallie machnęła ręką.

- Szczegół - dodała, po czym stuknęła się kieliszkiem z moim. - Ale życzenia są najcenniejsze, więc sto lat, kuzyneczko.

- Dziękuję, studentko - odparłam i upiłam łyk przyjemnie chłodnego napoju. Choć wiedziałam, że babcia dodaje do niego ogrom cukru, pozwoliłam sobie rozkoszować się tym jednym łykiem.

"Od jednego się zaczyna." - podpowiedziała mi podświadomość.

Grzecznie odstawiłam kieliszek na stół i zajęłam swoje miejsce. Sloan w końcu udało się odpalić grilla, a babcia ułożyła na kracie szaszłyki z warzyw i mięso.

All Our StarsWhere stories live. Discover now