Prolog: Rok wcześniej

1K 63 8
                                    

- Grubo za to zapłacisz, Harding - Jason krzyknął patrząc na mnie z obrzydzeniem, gdy wychodził z sali rozpraw. Oczywiście nawiązywał do mojej wagi, ale w tamtej chwili to był mój najmniejszy problem. Obdarował mnie spojrzeniem, które będzie mnie nawiedzać do końca życia. Stałam w pierwszej ławce po stronie oskarżycieli i nie byłam w stanie poruszyć nawet najmniejszym palcem. Zamarłam od środka, a trzask drewnianych drzwi sprawił, że z moich ust wydobył się ciężki szloch.
Anna Laughlin, moja cierpliwa i wyrozumiała adwokatka ściągnęła mnie z powrotem na ziemię kładąc dłoń na moim ramieniu.

- Andy, czy chcesz zostać na kolejnej rozprawie? Dotyczy dilera, którego przyskrzynili dzięki tobie - powiedziała.

- Nie... Przepraszam, ale nie dam rady - odparłam, krótko patrząc w jej oczy, po czym pozwoliłam jej wyprowadzić się z sali.

Na przestronnym, starym korytarzu Anna została zatrzymana przez znajomego adwokata, który chciał zamienić z nią słowo. Wówczas ja nie mogłam dłużej przebywać w tym kurczącym się pomieszczeniu. Nie potrafiłam. Rozmazaną wizją przez słone łzy udało mi się zlokalizować wyjście. W tym kierunku zaczęłam pędzić, nie zważając na mijających mnie ludzi. Kilka kroków przed upragnionymi drzwiami frontowymi uderzyłam ramieniem w twardy, męski tors.

- Przepraszam - rzuciłam, mijając mężczyznę, kompletnie nie poświęcając mu uwagi.

- To ona? - usłyszałam męski głos zza pleców.

- Tak, ale lepiej ją zostaw - ktoś odparł.

- Andrea! Zaczekaj - mężczyzna krzyknął i ewidentnie znał moje imię, ale ja się nie zatrzymałam. Nie mam pojęcia kto to był. Nawet go nie widziałam.

Wydostałam się z budynku sądowego i dopiero chłodny deszcz sprawił, że mogłam znów oddychać. Dopiero teraz dotarło do mnie, że na prawdę to zrobiłam. Dwa lata znosiłam Jasona, który każdego dnia razem ze swoją paczką, w szkole robił wszystko, aby zniszczyć mnie psychicznie. Kiedy posunął się do próby skrzywdzenia mnie fizycznie, nie wytrzymałam i odezwałam się. Dotarło do mnie, że ja też mam głos. Głos, który zamknął Jasona i resztę szkolnych tyranów w poprawczaku.

Wiedziałam, że zrobiłam coś, co wielu próbowało zrobić. Wiele osób w szkole
poczuło ulgę wiedząc, że Jason już ich nie skrzywdzi. Nawet nie byłam w stanie sobie wyobrazić ile osób dzisiejszej nocy po raz pierwszy od lat zaśnie spokojnie... Jednak bałam się tego co będzie, gdy Jason wyjdzie na wolność. Bałam się tego co zrobi ten diler, którego prawdopodobnie zamkną - również dzięki mnie. Anna załatwiła zakazy zbliżania się do mnie, ale ja wiedziałam lepiej. Postanowiłam wyjechać na rok do Bostonu, do rodziców. Nie chciałam mieszkać z nimi i siostrą, a Boston był ostatnim miejscem jakie planowałam wpisać w swoją życiową drogę. Wiele dałabym aby móc zostać tu, z babcią.

Strach wygrał. Wieczorem już siedziałam w samolocie. Kierunek Boston. Kierunek nowe życie.

Chciałabym tylko aby tamtego dnia ktoś mnie uprzedził, że to, co zrobiłam zmieni mnie na milion sposobów, a przeszłość w końcu i tak dotrzyma kroku teraźniejszości. I, że pojawiłeś się ty, a najgorszy dzień mojego życia był początkiem mojego szczęścia - choć wtedy jeszcze tego nie widziałam. Chciałabym aby tamtego dnia ktoś powiedział mi, że czas spędzony z tobą ukształtuje mój charakter i mój sposób bycia. Że choć bardzo bym pragnęła, nie pozbędę się nawyków, które nieświadomie przejęłam po tobie. Nikt nie powiedział mi, że bratnia dusza to nie mit, że staniemy się jednością nawet jeśli nie będzie ciebie obok mnie.

Zjawiłeś się w "idealnym momencie", jak w każdym love story. Nie wiedzieliśmy tylko, że nasze love story może nie mieć happy endu...

Ale jeśli wszystkie nasze gwiazdy się ułożą, nie zginiemy.


#AOSwatt

All Our StarsWhere stories live. Discover now