1

311 14 1
                                    

Andrea

- Ugh, Ryan już dawno powinien tu być - Dakota powiedziała i ponownie nerwowo nacisnęła zieloną słuchawkę próbując dodzwonić się do narzeczonego.

- Może stoi w korku - odparłam i usiadłam na swojej walizce, obserwując moją siostrę, która na prawdę bardzo nie lubiła czekać.

- W jakim korku? - prychnęła. - Na tym zadupiu maksymalnym korkiem są dwa auta na tej samej drodze, co i tak jest rzadsze niż trzęsienia ziemii. - Agresywnie odrzuciła do tyłu opadające na jej ramie blond loki i ponownie o mało nie zrobiła palcem dziury w telefonie.

- Zawsze możemy wrócić do Bostonu - zaproponowałam to po raz setny odkąd przekroczyłyśmy próg domu rodziców.

- Myślałam, że nienawidzisz Bostonu - Dakota odparła, chowając telefon do torebki.

- Przyzwyczaiłam się.

- Andy - siostra stanęła przede mną i ścisnęła lekko moje ramiona. - Nie masz się już czego bać. Wiesz o tym, prawda? Te dzieciaki mają zakaz zbliżania się do ciebie. Poza tym nawet nie ma ich w Vermont. Będzie dobrze.

Westchnęłam tylko, ponieważ nie chciałam już wracać do tego tematu. Swoje dawne życie zostawiłam w tyle razem z trzydziestoma kilogramami, które zgubiłam w przeciągu zeszłego roku. Moja twarz bardzo się zmieniła. Kości policzkowe, o których istnieniu nie miałam pojęcia aż do zeszłego roku, teraz były widoczne, co kompletnie zmieniło wyraz mojej twarzy. Nie miałam zamiaru wcierać swojego "nowego" wyglądu w twarze mieszkańców Stowe, wręcz przeciwnie. Miałam nadzieję, że mnie nie rozpoznają i będę w stanie wtopić się w tłum.

Zeszły rok był dla mnie czymś więcej niż ścisła dieta i ćwiczenia aby schudnąć. Nie takie miałam plany. Zaczęło się od mojej pani psycholog, Lauren Prescott, która pomogła mi wyleczyć moją duszę po tym wszystkim, co przeszłam. To ona widziała powiązanie między zdrowiem ducha i ciała. "Najpierw musisz zadbać o fundamenty, dopiero wtedy możesz podbijać świat. Jeśli świat ci się zawali, zawsze będziesz miała mocne, niezniszczalne fundamenty: siebie."

Słyszałam to co najmniej trzy razy dziennie i muszę przyznać, że zostało to ze mną już chyba na zawsze. Głęboki przekaz tego powiedzenia to dbanie o swoje zdrowie fizyczne oraz psychiczne, ale Lauren tłumaczyła to na nieco bardziej mierzalne cele: dwieście pięćdziesiąt gramów zielonych warzyw dziennie dla ciała oraz boks i drinki dla umysłu. Nie miałam jeszcze skończonych dwudziestu jeden lat, dlatego całą uwagę poświęciłam uderzaniu w worek treningowy. To pomogło mi nie tylko w stabilizacji moich uczuć, ale również w doprowadzeniu mojego ciała do zdrowego stanu. Sprawa z jedzeniem była nieco bardziej skomplikowana... Ale o tym nie wie nawet Lauren i tak jest najlepiej.

Dakota męczyła Ryana przez telefon, ponieważ zaczynało się robić ciemno, a ona bała się jazdy po ciemku. W międzyczasie postanowiłam sprawdzić swój telefon.

Nowa wiadomość

Od: Hallie

Starzeję się tu. Daleko jeszcze????

Wywróciłam oczami, ponieważ Hallie pisała mi tą samą wiadomość co godzinę odkąd przekroczyłam próg domu. Moja kuzynka zdecydowanie ma dużo wspólnego z Dakotą, obie są niecierpliwymi osobami. Gdyby nie to, że Dakota jest złotowłosą kobietą z niebieskimi oczami a Hallie ma włosy i oczy odrobinę czarniejsze od jej duszy, można by przyjąć, że są do siebie podobne.

- No w końcu! - Dakota westchnęła głośno na widok podjeżdżającego białego Range Rovera.

Zeskoczyłam z walizki, po czym poprawiłam szare dresy i wraz z moją walizką ruszyłam w kierunku bagażnika auta. Ryan wysiadł z auta i pocałował Dakotę na powitanie.

All Our StarsWhere stories live. Discover now