Rozdział 8

435 10 2
                                    

Reszta dnia minęła mi spokojnie. Nie miałam z Hailie już lekcji a ani bliźniaków ani Dylana nie widziałam na korytarzu. Przez resztę lekcji nie mogłam się skupić a słowa Mony cały czas plontały moje myśli w głowie miałam tylko te dwa słowa "już niedługo". Z zamyśleń wyrwał mnie dzwonek oznaczający początek ostatniej lekcji. Postanowiłam na nią nie iść, pomyślałam, że pojeżdżę sobie po mieście na moim motorze, a potem pojadę nad jeziorko nad które często jeździliśmy z Tonym.

Szłam w stronę wyjścia. Gdy byłam przy toaletach poczułam czyjąś rękę na swoim barku próbowałam się wyrwać ale zostałam wciągnięta do toalet. Zobaczyłam kto to był był to blond włosy chłopak i jakaś brunetka.

-kim jesteś i czego chcecie? - spytałam lekko zmieszana.

-ja jestem Jason, a to Andruey - powiedział blondyn.

-chcemy zemsty - powiedziała dziewczyna - za to co zrobiła rodzina monet.

-co do tego nam ja? - spytałam podirytowana.

-to, że jesteś dziewczyną najmłodszego brata monet a reszcie też zależy na tobie. Zawsze możemy zrobić to samo Hailie - na jej słowa przeszły mnie ciarki - więc ty albo Hailie, wybieraj - powiedziała. Odpowiedź była jasna.

-ja - odpowiedziałam bez zastanowienia.

-no właśnie, codziennie będziesz tu przychodziła po ostatniej lekcji Jason będzie cię kopał po brzuchu a gdy skończy ja zrobię Ci ślad nożem na plecach. Nikomu o tym nie powiesz i będziesz ukrywała te ślady. Za miesiąc jest apel, na którym przykujemy cię do sceny gdy nikt nie będzie patrzył gdy wszyscy wejdął my będziemy przy tobie siedzieli, że niby ci pomagamy i pokażemy jakie obrażenia odniosłaś ty nikomu nie powiesz, że to my a moneci będą cierpieć i się obwiniać bo nie zauważyli i ci nie pomogli, i tam to się skończy. Ty nikomu nie powiesz a my się już do ciebie nie zbliżymy. Jasne - powiedziała Andruey a ja nie wiedziałam co zrobić. Nie chciałam by robili tego Hailie więc się zgodziłam. Zrobili tak jak powiedział i skończyli w połowie lekcji więc postanowiłam nie rezygnować z mojego wcześniejszego planu.

Wyszłam przed szkołę modliłam się w duchu by bliźniacy nie stali tam i nie palili ze swoimi kumplami. Życie mnie nienawidzi. Stali tam z dwoma kolegami. Szybko wytarłam łzy, które poleciały mi po policzkach w trakcie wcześniejszych tortur i wyszłam przed szkołę. Miałam nadzieję, że mnie nie zauważą, ale jak już muwiła życie mnie nienawidzi.

-hej, kotek. - zawołał mnie Tony a gdy się odwróciłam kontynuował. - gdzie idziesz? - spytał i wszyscy tu obecni się na nas gapili.

-przejechać się i pomyśleć. - odpowiedziałam.

-jadę z tobą - powiedział mi chłopak.

-Ej ja też chcę - wtrącił Shane.

-nie wolę sama. Potrzebuję chwili samotności. - odpowiedziałam im obu.

-wszystko w porządku? - spytał mój chłopak.

-tak - powiedziałam i się uśmiechnęłam. Chłopak mnie przytulił co zabolało więc łza spłynęła mi po policzku ale szybko ją starłam wię nikt nie zauważył.

-no dobrze tylko ostrożnie i przyjedź na obiad - powiedział puszczając mnie.

-dobrze tatusiu - powiedziałam i znowu się uśmiechnęłam a Tony prychnął Shane też się uśmiechnął. Odwróciłam się i podeszłam do motoru. Założyłam kask i ruszyłam machając na pożegnanie Tonemu.

Siedziałam sobie właśnie nad jeziorkiem gdy zawibrował mi telefon. Był to Tony.

Od:Tony<3<3
Hej kotek, gdzie jesteś zaczynam się martwić.

Miłość mojego życia(tony monet) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz