Rozdział 5

515 12 2
                                    

Na pierwszej przerwie podszedł do mnie Dev z tym jego kolegą.

-hej mała, niezła z ciebie dupa, nie chciałabyś się umuwić? - spytał jego kolegą jesu jacy oni są obrzydliwy.

-z takim debilem? Nie dzięki. - powiedziałam i prychnęłam. Chciałam się odwrócić ale Dev złapał mnie za nadgarstek.

-hej, gdzie tak uciekasz? Nie pamiętasz jak było nam dobrze? Nie chciałabyś tego powtórzyć? - spytał i się uśmiechnął.

-w życiu to było najgorsze co mnie spotkało, a byłam kurwa porwana i już nie wspomnę o tym co podczas porwania mi robiono. Wszystko co mnie spotkało nauczyło mnie żeby nie zadawać się z takimi debilami, hujami, zjebami, szmatami, bucami, idiotami jak ty. A teraz mnie puść. - chłopak wzmocnił uścisk, nikogo nie było na korytarzu a ja widziałam wściekłość w jego oczach. - Dev puść mnie. - powiedziałam bardziej stanowczo i prubowałam się wyrwać ale on przywarł mnie do ściany i chciał pocałować mnie w usta ale się odwróciłam i pocałował mnie w policzek. Po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Nagle z końca korytarza dobiegł męski dobrze mi znany głos. Tony!!, Jezu jak ja się cieszę, że go widzę, ale chwilą co on tu robi? Nie ważne, ważne, że jest.

-powiedziała zostaw ją! - krzykną wściekły chłopak.

-bo co mi zrobisz - powiedział Dev i puścił mnie bo odepchnął go Tony, a ja momentalnie upadłam na zimne płytki, nagle Tony walnął Deva w twarz a korytarz momentalnie stał się zatłoczony. Wszyscy się na nas gapili.

Ten debil jęczał z bólu a Tony okładał go pięściami. Gdy skończył podbiegł do mnie a ja rzuciłam mu się na szyję.

-jak dobrze, że jesteś - powiedziałam przez łzy.

-no już kochanie, muwiłem, że cię nie zostawię. - powiedział, a ja się od niego odsunęłam. Uśmiechnął się smutno.

-hej, co jest - spytałam zmartwiona.

-nic po prostu nie mogę cię zabrać dzisiaj do Pensylwanii.

-co?! Dlaczego? - spytałam już powoli się uspokajając ale przez to co chłopak powiedział znowu łzy spłynęły mi policzkach.

-twoich rodziców jeszcze nie przekonaliśmy a dopóki się nie zgodzą nie możemy za wiele zrobić. - powiedział i tym razem po jego policzku spłynęła łza, stwierdziłam, że muszę się wziąść w garść, i pocieszałam się, że ile to może potrwać? Z 2 dni.

-dam radę słońce. Obiecuję. - powiedziałam i zmusiłam się do uśmiechu.

-na pewno? Nie chcę żeby Ci się coś stało kotek. - odpowiedział mi.

-na pewno zaufaj mi.

Na moje słowa chłopak tylko przytaknął. Ludzie nie rozeszli się tylko szeptali pomiędzy sobą, głównie były to te dziwki, które przystawiały się zawsze do Deva. Głównie były to komentarze typu: przystojny ten chłopak. Myślicie, że Tina to jego dziewczyna? Ty a jak się z nią zaprzyjaźnimy to może uda się go zdobyć. Miałam ochotę tam podejść i jej wywalić ale się powstrzymałam, bo Tony wstał i podał mi rękę bym zrobiła to samo.

-jedziemy gdzieś? - spytał chłopak i się uśmiechnął.

-jasne - odpowiedziałam i odwzajemniłam uśmiech.

Gdy wychodziliśmy ze szkoły za ręke widziałam te zazdrosne spojrzenia tych dziwek, ale nie obchodziły mnie bo wreszcie mam Tonego. Może nie na długo ale jednak. Przed wejściem do szkoły stało auto Tonego a przy nim stał kolega Deva i się przechwalał autem mojego chłopaka. Gdy to zobaczyłam nie mogłam się powstrzymać i poprosiłam Tonego o kluczyki.

Miłość mojego życia(tony monet) Where stories live. Discover now