4

213 11 1
                                    

Nastał następny dzień. Na dworzu było gorąco, co sprawiało, że nie chciało mi się nic robić. Niechętnie wygramoliłam się z łóżka i poszłam do kuchni,w której, jak na złość, był mój brat. W niezręcznej ciszy obydwoje chodziliśmy po kuchni, robiąc sobie śniadanie. Kiedy przypadkiem go delikatnie dotknęłam, myślałam, że zabije mnie wzrokiem.

Nie miałam dzisiaj szczęścia. Laura wyszła na zakupy razem ze swoimi przyjaciółmi, gdyż miała dzień wolny, więc, w razie czego, nie było nikogo, kto mógłby mnie obronić przed bratem.

Otworzyłam szafkę, w której są talerze, jednak w dolnej części szafki, gdzie mogłam dosięgnąć, nie było żadnego czystego talerza. Przeklinałam w myślach mój wzrost, który mierzył zaledwie 157 cm. Postanowiłam zaryzykować i wziąć talerz z wyższej półki, choć wiedziałam, że nie może się to skończyć dobrze. Wyciągnęłam rękę na tyle, ile mogłam, jednak to było na nic.  Weszłam więc na blat.

- Co ty najlepszego wyprawiasz? - zapytał ostro Jerry. - Złaź stamtąd.

Był wściekły, mogłam powiedzieć. Widziałam to spojrzenie, które nie wróżyło nic dobrego. Szybko wzięłam to, co miałam i zeszłam z blatu. Ręce zaczęły mi się trząść z obawy, co Jerry może zrobić. Już wczoraj pokazał na ile go stać.

Talerz niefortunnie wypadł mi z rąk, kiedy stawałam na ziemię. Wiedziałam, że już po mnie.

- Pojebało cię?! - wykrzyczał, podnosząc rękę. Przymknęłam oczy, widząc, że zaraz poczuję ogromny ból. Uratował mnie jednak telefon Jerrego, który zaczął dzwonić. - Nie chcę cię widzieć, zejdź mi z oczu.

Pobiegłam do pokoju z łzami w oczach. Zamknęłam drzwi na klucz i schowałam się w moim łóżku. Byłam głodna, jednak zbyt przeztraszona, aby wyjść z pokoju.

• • •

- To wszystko twoja wina. - wyszeptała, a echo rozniosło się po całkowicie czarnym pomieszczeniu - Jesteś problemem. Oni cię tutaj nie chcą. - szepty stawały się głośniejsze.

Płakałam jak małe dziecko, słysząc okrutne słowa mamy. Czym zawiniłam? Nie zrobiłam nic złego, prawda?

- Jesteś nikim...

• • •

Wybudziłam się z tego koszmaru, z krzykiem. Mój oddech był przyspieszony, ręce całe mokre, a serce było jak szalone. Ostatnie słowa chodziły mi po głowie przez ten cały czas.

Jesteś nikim, jesteś nikim, jesteś nikim.

Wytarłam oczy, pełne łez i próbowałam uspokoić oddech. Nie ma mowy, że to była moja mama. Moja mama nigdy by mi nie powiedziała czegoś tak sadystycznego i bez serca. Zrezygnowana schowałam twarz w ręce.

Usłyszałam jak Jerry i Laura, która jak mniemam już wróciła z zakupów, się kłócą. Szybko wstałam z łóżka i poszłam do salonu, aby przerwać kłótnię. Kiedy dziewczyna mnie zobaczyła, natychmiast przerwała wymianę zdań.

- Dlaczego się kłócicie? - zapytałam, brzmiąc, zapewne jak małe dziecko.

-  Nie ważne, słońce. - powiedziała, uśmiechając się. Widziałam jednak, że ten uśmiech był wymuszony.

- Przez ciebie. - powiedział, w tym samym momencie, co dziewczyna. Tylko, że jego słowa bolały, w porównaniu do tych Laury.

- Przestań. - powiedziała groźnie. - Nic ci nie zrobiła, nie masz podstaw, aby takie coś w ogóle mówić.

- Mogę mówić, co mi się żywnie podoba. - prychnął.

Złapałam za bluzę i po prostu wyszłam z domu. Na szczęście przed pójściem spać zdążyłam się przebrać, dlatego nie byłam w obciachowej piżamie. Poszłam tam gdzie zawsze, czyli na pobliski plac zabaw. Usiadłam na tej samej huśtawce, co zawsze i zaczęłam myśleć.

Na wspomnienie o mamie, moje oczy momentalnie wypełniły się łzami, po raz kolejny. Byłam już zmęczona płakaniem i użalaniem się nad sobą.

Byłam zmęczona tym wszystkim.

~~~

Can we talk about Moon?Where stories live. Discover now