2

324 12 7
                                    

- Jesteś skończonym idiotą! - wykrzyczałam, patrząc mu prosto w oczy.

Poczułam pieczenie na prawym policzku. Nie mogłam uwierzyć, że mój własny brat mnie uderzył. Gromada jego przyjaciół jedynie wybuchła śmiechem, a ja ledwo wstrzymałam łzy.

- Nienawidzę cię. - powiedziałam przez zaciśnięte zęby. Po chwili jednak pożałowałam, gdyż widziałam jak Jerry podnosi rękę, aby jeszcze raz mnie uderzyć.

- Dość. - powiedziała stanowczo Laura. Dziękowałam jej w duszy za to, że nie ważne jak zła była sytuacja, mnie broniła.

Laura była narzeczoną Jerrego, choć, moim zdaniem, wcale na niego nie zasługiwała. Była dla niego zbyt dobra. Blondynka złapała za jego nadgarstek, uniemożliwiając mu ponowne dotknięcie mnie. Jerry przeniósł swój pijany wzrok na dziewczynę. Lodowaty, pusty wzrok momentalnie zmienił się w bardziej delikatny. Dziewczynie udało się go przekonać, aby nic mi nie robił. Byłam tak bardzo wdzięczna za to, że dziewczyna z nami mieszka i w każdej chwili, kiedy tylko może, mnie broni.

Znajomi Jerrego, wciąż rozbawieni, wrócili na kanapę, zostawiając w holu naszą trójkę. Po chwili Laura również wygoniła stamtąd Jerrego.

- Och, Moon - zaczęła, brzmiąc jak moja zmarła mama. - Tak mi przykro, słońce. - położyła swoją zimną dłoń na moim policzku, patrząc na mnie z współczuciem. - Postaram się z nim porozmawiać.

Uśmiechnęłam się ponuro. Laura oddała uśmiech, a potem wróciła do jej i Jerrego lekko podpitego grona znajomych.

Otarłam samotną łzę, która spłynęła po moim obolałym policzku. Szybkim ruchem wzięłam bluzę, leżąca w garderobie obok drzwi wejściowych. Założyłam ją na siebie i cicho, acz pewnie otworzyłam drzwi i wyszłam z domu.

Kierowałam się na pobliski plac zabaw, który niegdyś był moim ulubionym miejscem do spędzania wolnego czasu. Usiadłam na zardzewiałej huśtawce i wręcz od razu łzy pociekły po mojej twarzy. Kiedy tutaj byłam, myśl o mojej mamie mnie nawiedzała.

* * *

Dzisiaj były moje 6 urodziny! Z tej okazji byłam dzisiaj z mamą na zakupach i kupiła mi nowego pluszaka. Ta małpka od dziś była moim ulubionym pluszakiem.

- Uśmiechnijcie się, kochane! - zawołała mama, trzymając aparat fotograficzny.

Wyszczerzyłam zęby. Siedziałam na mojej ulubionej huśtawce, razem z moją najlepszą przyjaciółką Hope, która także się uśmiechnęła.

Mama zrobiła nam zdjęcie i wyglądała na bardzo zadowoloną z efektu. Uśmiechnęła się, tak samo jak my i wróciła do rozmowy z jej najlepszą przyjaciółką, czyli mamą Hope.

* * *

Uśmiechnęłam się przez łzy na to wspomnienie. Z dziewczyną nie utrzymywałam kontaktu już od dobrych 10 lat. Wyjechała ze swoimi rodzicami rok później, w moje siódme urodziny.
Westchnęłam zrezygnowana i ponownie otarłam łzy, które bez przerwy leciały z moich niebieskich, jak ocean oczu.
Patrzyłam w niebo, okazujące mi przeróżne konstelację gwiazd i, ten przepiękny księżyc.

Och, ileż ja bym teraz poświęciła, żeby dostrzec cię w tych gwiazdach, które błyszczą mi przed oczyma, mamo. Żeby znów poczuć twój kochający dotyk, zobaczyć te oczy wypełnione uwielbieniem i troską. Teraz już cię nie ma. I ot tak, nigdy już znowu cię ponownie nie zobaczę.

Dlaczego ode mnie odeszłaś i sprawiłaś tyle bólu?

~~~

cześć!!

jak samopoczucie?

do następnego!

Can we talk about Moon?Where stories live. Discover now