37

266 11 0
                                    

Pewnie kroczyłam bo białym, długim dywanie rozciągniętym wzdłuż zamku, La Buzine na Francuskiej ziemi.
19-wieczny budynek wprawiał w ogromny zachwyt a ja czułam się jak księżniczka.
Może i w tym momencie nią byłam?
Potężna biała suknia, wypełniona tiulem a za nią ciągnący się na 1,5 metra jedwabisty welon.
Oczy wszystkich zwrócone były w moją stronę a ja patrzyłam tylko w jeden punkt a właściwie w jedną osobę, ubraną w czarny jak popiół garnitur, szyty na miarę, za kilka tysięcy dolarów.
Uśmiechał się z oddali a jego oczy wpratrywały się głęboko w moją sylwetkę.
Widziałam wzruszenie na jego twarzy a sama byłam bliska łez, które starałam się jak najbardziej hamować.
Wspierałam się ramieniem mojego ojca, który prowadził mnie prosto do kwiecistego ołtarza. Wokół stali moi przyjaciele, mama, siostra i bliska rodzina Daniela. Były tylko te najważniejsze dla nas osoby, bez zbędnych tłumów. Chcieliśmy aby było w miarę skromnie i bez kamer, prywatnie i romantycznie w dobrym, zaufanym gronie ludzi.

Tylko minuty dzieliły mnie od zostania panią Ricciardo i żoną tego niesamowitego człowieka, dla którego poświęciłam całe swoje życie, i z którym już niebawem założę rodzinę.

Stanęłam na wprost mojego narzeczonego, gdzieś w tle słysząc głos urzędnika. Nie rejestrowałam wszystkich słów, byłam zbyt zahipnotyzowana jego brązowymi tęczówkami, które w tym momencie płonęły z miłości i nie widziały nikogo innego po za mną.
Po chwili z myśli, zbudził mnie głos Daniela i jego wypowiadanych słów w moją stronę...

- Świadomy praw i obowiązków wynikających z założenia rodziny, uroczyście oświadczam, że wstępuję w związek małżeński z Annabelle Darnell i przyrzekam, że uczynię wszystko, aby nasze małżeństwo było zgodne, szczęśliwe i trwałe. - pewnie wypowiedział te słowa a następnie delikatnie się do mnie uśmiechnął, wyciągając kąciki ust do góry

- A teraz Pani - szepnął do mnie urzędnik abym potwarzała za nim słowa przysięgi.

Przez chwilę, z moich ust nie potrafiłam wydusić ani jednego słowa, co jeszcze bardziej mnie zestresowało. Patrzyłam tylko i wyłącznie na Daniela, który ze spokojną twarzą czekał na moje słowa.
Czułam, że uginają mi się nogi a moje ręce drżą coraz bardziej z sekundy na sekundę.
Daniel widząc to jako jedyny, automatycznie złapał za moje dłonie i delikatnie głaskał kciukiem ich wewnętrzną część.

- Świadoma praw i obowiązków... - powiedziałam to, może nie tak pewnie jak mój narzeczony ale dobrnęłam do końca, czując już coraz mocniej nadciągające łzy wzruszenia.

- Wobec zgodnego oświadczenia obu stron, złożonego w obecności świadków, oświadczam, że Związek Małżeński Pani Annabelle Darnell i Daniela Ricciardo został zawarty zgodnie z przepisami.
Jako symbol łączącego Państwa związku wymieńcie proszę obrączki. - rozebrzmiał głos porawdzącego

Już z dużo większą ulgą, wymieniliśmy się obrączkami a widząc na palcu, złoty błysk odetchnąłam z wielką ulgą.

W tyle czułam wzrok Lary, która co chwilę przecierała policzki z jednorazowych łez, ubrana w długą, beżową suknie światkowej, wyglądała przepięknie.
Tylko kątem oka rzuciłam w jej stronę szczęśliwe spojrzenie, na co dziewczyna jeszcze bardziej się popłakała.

- Teraz może pocałować Pan, Pannę młodą - powoedział w stronę Daniela, urzędnik

Na jego słowa, Daniel zbliżył się w moją stronę i złożył na moich ustach delikatny i romantyczny pocałunek a na moim policzku pojawiła się jedna łza, szczęścia i rozczulania.
W tyle rozbrzmiały brawa i wiwat głości.

To była tylko chwila, ale jakże piękna.
Dzisiaj stałam się żoną i rozpoczęłam nowy etap mojego życia. Wraz z nim, aż do śmierci. Obok niego, każdego dnia, bez względu na złe i dobre dni. W zdrowiu i w chorobie. Annabelle Darnell Ricciardo.
Teraz było prawdą, nie snem.

Kierowca mojego życia | Daniel RicciardoWhere stories live. Discover now