22

334 9 1
                                    

Tuż po godzinie 10 rano, zeszłam na dół aby sprawdzić stan pokoi po imprezie.
Daniel ciągle spał jak zabity i nie zwrócił najmniejszej uwagi, gdy wcześniej ubierałam się albo przechadzałam po sypialni.
Na całe szczęście goście nie wchodzili na piętro, więc nie musiałam się martwić o bałagan w którymś z pomieszczeń na górze. Ledwo postawiłam stopę na parterze, podniosłam głowę i zobaczyłam istny armagedon. Salon był całkowicie zawalony pustymi puszkami po piwie, plastikowych kubeczkach czy chipsach albo innych przekąskach.
Jednym słowem było brudno i nieźle narozwalane.

Przeszłam do kuchni z nadzieją, że tamto miejsce będzie tym najczystszym i nie myliłam się. Wszystko stało tak jak wtedy gdy siedziałam tam sama na krześle i piłam lemoniadę.
Wyjęłam z lodówki sok pomarańczowy i zaczęłam się zastanawiać jak my to posprzątamy. Czy w tym domu jest jakiś mop? Odkurzacz? Worki na śmieci?
Wtedy podwójne drzwi kuchni uchyliły się a przez nie weszła Carmen, z ewidentnie niewyspaną miną.

- Hej - powiedziała i zakryła dłonią usta ziewając

- Hej, aż tak zle po nocy ? - zapytałam i zaśmiałam się

- Nawet nie pytaj . Piłam z jakimś dziewczynami nad basenem i chyba trochę przesadziłam bo potem padłam na łóżko jak wampir - usiadła przy wysepce i przeciągała się rękami, próbując się jakoś bardziej obudzić

- Szukałam was wczoraj ale ani ciebie ani George'a nie znalazłam

Dziewczyna spojrzała na mnie i odwróciła wzrok, zauważyłam, że lekko się zaczerwieniła, więc już wiedziałam gdzie byli i co robili.

- Aaa ok, nie będę drążyć tematu - zaśmiałam się - Tak w ogóle widziałaś ten kompletny bałagan na całym parterze ? Matko jak my to posprzątamy.

- Też sobie tego nie wyobrażam . Cała ta impreza mogła by się wcale nie wydarzyć i był by święty spokój a tak to - powiedziała zrezygnowana i sięgneła na blat po szklankę wody

- George śpi ? - zapytałam

- Śpi śpi , nawet mówił, że wcześniej niż o 12 nie wstaje, a Daniel ?

Wtedy obie spojrzałyśmy na drzwi, w których staneła sylwetka Daniela.
Daniela, który mimo swojego ciągnęło uśmiechu na twarzy teraz miał grymas i niezadowolenie.

- Ohoho proszę proszę - powiedziałam - impreza się udała co ?

- Skarbie nie mów do mnie błagam , głowa mi pęka - wycedził i przetarł dłonią twarz, podszedł do lodówki i wyciągnął z niej butelkę wody - po za tym, zaraz będzie tu kobieta od sprzątania więc nie przejmujcie się bałaganem, ja za to jej płace, więc nawet tego nie ruszajcie.

- Oh dziękujemy bardzo, nawet nie miałyśmy ochoty z Carmen tego sprzątać - powiedziałam i rzuciłam mu zmęczone spojrzenie.

- To może skoro nie sprzątanie to spacer po Los Angeles, ty i ja - zwróciła się do mnie Carmen na co posłałam jej duży uśmiech

- Jasne, że tak, przecież nie będziemy siedzieć tu całymi dniami, idziemy na miasto a chłopaki jakoś wrócą w tym czasie do życia- odpowiedziałam

Wróciłam do pokoju, złapałam za torbę i czarny kapelusz. Do tego pomalowałam lekko usta i byłam już gotowa .
Po kilku minutach obie staliśmy i przeglądałyśmy się w dużym lustrze na dole.

- Tylko bądźcie grzeczne błagam - powiedział Daniel, podszedł do mnie i pocałował lekko w usta

- Nie ufasz nam ? - zapytałam i przymrużyłam oczy

- Ufam ale po tobie można się wszystkiego spodziewać, więc jak coś dzwoń. - powiedział i przytulił mnie po raz ostatni.

Złapaliśmy wolną taksówkę niedaleko naszej villi i przekazałyśmy kierowcy kierunek docelowy...

Kierowca mojego życia | Daniel RicciardoUnde poveștirile trăiesc. Descoperă acum