36.

152 17 0
                                    

NASTĘPNYM RAZEM Isadora się budzi, na zewnątrz jest ciemno, a w jej szpitalnej sali pali się tylko słabe światło

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

NASTĘPNYM RAZEM Isadora się budzi, na zewnątrz jest ciemno, a w jej szpitalnej sali pali się tylko słabe światło. Czuje się wypoczęta, a nawet trochę pobudzona.

Ale jej plecy nadal bolą, a szyja wciąż kłuje, więc wie, że prawdopodobnie nie będzie mogła wstać z łóżka.

Rozgląda się po małej sali szpitalnej i jest zaskoczona, gdy widzi, kto siedzi obok jej łóżka.

Meredith i Kolton zajmują miejsca królów, Meredith jest po jej prawej stronie, a Kolton po jej lewej stronie. Obaj wyglądali na więcej niż znudzonych.

" No, zobacz, kto to jest. "  Mówi, ostrożnie siadając.

Obaj podnoszą wzrok, a znudzone grymasy na ich twarzach zastępują szerokie uśmiechy.

"Hej!"  wykrzykuje Meredith, wstając i delikatnie przytulając Isadorę, starając się jej w żaden sposób nie zranić.

Kiedy Meredith się cofa, Kolton zajmuje jej miejsce, przytula Isadorę nieco mocniej.

Odwzajemnia uścisk i uśmiecha się. Dobrze znów widzieć rodzeństwo, nawet jeśli cholernie ją denerwują.

Kolton odsuwa się i siada z powrotem na krześle, a jego twarz rozjaśnia uśmiech.

"Jak się czujesz?" pyta Meredith, jej oczy przeskakują z szyi Isadora na oczy.

Isadora leniwie wzrusza ramionami, które są ciężkie od stresu.  " Mogło być lepiej. Dobijają mnie plecy. "

„Och, tak, doktor mówił coś o prześwietleniu kilka godzin temu”. Kolton wtrąca się.

" Co on powiedział? " pytania Isadory.

" Nie zwróciłem uwagi, przepraszam. "  Przeprasza, nie brzmiąc na bardzo zmartwionego.

Meredith szydzi ze swojego młodszego brata, „Powiedział, że wkrótce cię zabiją, ale to było jakieś dwie godziny temu, więc kto wie”.

Isadora nuci i rozgląda się po małej sali szpitalnej, zanim pyta: „Gdzie jest pozostała trójka?”

" Meredith kazała im odejść. " Kolton mówi ze śmiechem.

„Widziałam, że są spragnieni czy coś, więc powiedziałam im, żeby poszli i zabili kilku ludzi, a my będziemy mieć na ciebie oko”. Meredith wyjaśnia. " Nie było ich zaledwie od dwudziestu minut. Nie chcieli cię opuścić. "  Ona chichocze.

Isadora wzdycha: „Naprawdę ich zmartwiłam, prawda?” Wraca do rozmowy, którą odbyli kilka godzin temu, jak czują się winni za to, co jej się przydarzyło, jak bardzo boli ją świadomość, że tak się czują.

" Może trochę, ale przeboleją. "  mówi Meredith.

"Czy będą?" Nie wygląda na to, żeby szybko sobie z tym poradzili, przynajmniej dla Isadory.

DEVOTED,  volturi king Where stories live. Discover now