30.

141 16 0
                                    

ISADORA POZWALA SŁOŃCU wsiąknąć w jej skórę w kolorze kości słoniowej

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

ISADORA POZWALA SŁOŃCU wsiąknąć w jej skórę w kolorze kości słoniowej. Jej złote włosy powiewają za nią, gdy idzie za rękę z Marcusem.

To wspaniały dzień - wiatr wieje przez kwiaty, nadając powietrzu kwiatowy zapach. Motyle lądują na kwiatach, a ptaki ćwierkają na pobliskich drzewach. Słychać spokojnie płynącą fontannę. W pewnym sensie przypomniało to Isadorze łąkę w Nowym Jorku, ta myśl wywołuje uśmiech na jej twarzy.

Gdy Isadora wychodzi na zewnątrz, Aro i Kajusz rzucają sobie nerwowe spojrzenia. Marcus posyła im rozbawiony uśmiech, czując się trochę szczęśliwy, że nie będzie musiał robić tego, co zamierzają zrobić jego bracia.

Zaprosili ją na zewnątrz nie bez powodu, chcą jej opowiedzieć o żonach. Czują się źle, że nie poinformowali jej wcześniej, ale nie chcieli jej powiedzieć na początku, na wypadek gdyby ją to odstraszyło.

Dochodzą do kamiennej fontanny, Isadora siada na ławce, Marcus obok niej.

Aro i Kajusz wymieniają ostatnie spojrzenia, zanim staną przed Isadorą, zasłaniając jej widok na dużą fontannę.

Jej blond brwi ściągają się i posyła dwóm braciom zdezorientowane spojrzenie. "Uh.... Wszystko w porządku?"

To oczywiste, że są zdenerwowani, Isadora nie wie, dlaczego są tacy zdenerwowani, ale uważa to za zabawne, nigdy wcześniej nie widziała ich w takim stanie.

Patrzy na Marcusa, który wygląda na zrelaksowanego jak zawsze.

" Mamy ci coś do powiedzenia, coś, o czym powinniśmy byli cię poinformować jakiś czas temu. " mówi Aro, ponownie przykuwając uwagę Isadory.

Kiwa głową, cicho nakazując mu, aby kontynuował.

„Pamiętaj, że mamy tysiące lat”. Kajusz szybko dodaje, zanim Aro może mówić.

Aro kiwa głową, bierze głęboki, choć niepotrzebny oddech i mówi: „Zanim przyjechałaś, byliśmy małżeństwem. Kiedy wyszedłaś do domu, odesłaliśmy ich w drogę”.

Isadora powoli mruga, jej oczy są utkwione w Aro, a jej wyraz twarzy jest pozbawiony emocji. Nie potrafią stwierdzić, czy jest zdenerwowana, czy nie.

„Nie jestem zdenerwowana”  mówi po zobaczeniu, jak Aro marszczy brwi i otwiera usta, jakby przygotowywał przemówienie.

Nie ma pojęcia, dlaczego myśleli, że będzie na nich zła. Wie, jak długo są razem i nie jest zaskoczona, że ​​byli małżeństwem.

Uśmiecha się do nich. „Naprawdę myślałeś, że będę zdenerwowana? Nic dziwnego, że byłaś mężatką, jesteś staroświecka”. Ona żartuje.

Nie jest jednak zdenerwowana, ma nadzieję, że nie wyrzucili tak po prostu żon. Czułaby się okropnie, gdyby to zrobili.

Jej uśmiech blednie, zamieniając się do góry nogami w najmniejsze zmarszczenie brwi. „Gdzie one są?”

Aro i Kajusz wymieniają spojrzenia, jakby nie rozumiejąc jej pytania.

"  Wyrzuciłeś ich? To trochę podłe, jeśli to zrobiłeś. "  pyta, wyrażając swoje myśli.

„Daliśmy im dużą sumę pieniędzy, to wystarczy, aby mogli kupić kilka domów do zamieszkania… choć wygląda na to, że jeszcze nie wykorzystali tych pieniędzy na nic. Zakładamy, że podróżują”. Kajusz odpowiada z przekonaniem.

Isadora oddycha, czując się lepiej.

Ale nagle zdaje sobie sprawę, że Marcus siedzi obok niej, zdając sobie sprawę, że nie stoi z braćmi, nie powiedział ani słowa o swojej żonie.

Odwraca się do niego, a po wyrazie jej twarzy widać, że jest ciekawa.

Uśmiecha się do niej i wstaje, wyciągając rękę do Aro.

Aro przegląda jego myśli, puszczając rękę Marcusa, kiedy zaczyna rozumieć, co on mówi.

" Jesteś pewien, Marcusie? " Aro szepcze tak cicho, że nawet Kajusz tego nie słyszy.

Marcus kiwa głową i posyła bratu uspokajający uśmiech, po czym odwraca się do Isadory, z wyciągniętą w jej stronę ręką.

"Chodźmy na spacer." Mówi miękkim głosem.

Isadora kiwa głową i kładzie swoją ciepłą dłoń na jego zimnej, uśmiechając się, gdy podnosi ją z ławki.

Jeszcze raz spogląda na Aro, prowadząc Isadorę ścieżką przez ogród.

"  Gdzie on ją zabiera? "  pyta Kajusz, wpatrując się w Isadorę.

"  Zamierza jej powiedzieć o Didyme. " Aro oddycha.

- V -


R

ĘKA W RĘKĘ, Isadora i Marcus wędrują ścieżką, żwir chrzęści pod stopami Isadora.

" Widzę, że jesteś ciekawa. "  On stwierdza.

Isadora chichocze: „Czy to takie oczywiste?” Przerywa i wzdycha: „Nie musisz mi mówić… Nie chcę, żebyś czuł, że musisz”.

Marcus kilka razy ściska jej dłoń. „Chcę ci powiedzieć”.

Ona kiwa głową.

Marcus bierze głęboki oddech, „Miała na imię Didyme, była siostrą Aro”

Oczy Isadory rozszerzają się, z tyłu jej oczu pojawia się nagły smutek.

„Miała zdolność uszczęśliwiania ludzi, to miało sens. Nawet bez jej daru, jestem pewien, że każdy wokół niej byłby szczęśliwy. Była taka czysta…” urywa, jego głos się łamie.

Isadora pochyla się nad jego ramieniem, starając się mimo wszystko go pocieszyć.

„Nie musisz kontynuować, jeśli to za dużo”. Ona szepcze.

" Nie, w porządku, amore. "  Mamrocze:
"  Doskonale pamiętam tę noc. Byliśmy razem tak szczęśliwi, że chcieliśmy opuścić Volturi, którzy wtedy nie byli tak potężni jak teraz. Właśnie powiedziałem Aro o naszych planach, był zły i uciekła. Zaledwie kilka minut później strażnik poinformował mnie, że została zaatakowana, poszedłem za strażnikiem, tylko po to, by zobaczyć, że zniknęła… tylko kupka popiołu. " Szepcze.

Para zatrzymała się teraz, stojąc na środku ścieżki, Isadora ma twarz przyciśniętą do jego klatki piersiowej, gdy się do niej przylgnął.

„Wiedząc, że jej nie ma i że nigdy jej nie odzyskam, otępiałem. Rzadko rozmawiałem z kimkolwiek, w tym z moimi braćmi. Nie chciałem już żyć. Odrętwienie i ból trwały wieki, dopóki nie zobaczyłem ciebie. To było tak, jakby moja dusza wróciła do mnie, kiedy moje oczy spoczęły na twoich... Jeszcze raz żyję, dzięki tobie, Isadora. "

Oddech Isadora uwiązł jej w gardle, łzy grożą wylaniem się z jej oczu, jej serce ma wrażenie, że zaraz eksploduje.

Wspina się na czubki palców u stóp i całuje go delikatnie, prawie jakby chciała powiedzieć, że ona również sprawia, że ​​znowu czuje, że żyje.

DEVOTED,  volturi king Where stories live. Discover now