06.

255 17 3
                                    

KUCHNIA była duża, chyba większa niż cały mój dom

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

KUCHNIA była duża, chyba większa niż cały mój dom. Przesuwam dłonią po zimnym granitowym blacie.

" Nie wchodzę tu zbyt często. " Markus
śmieje się musical, śmiech altowy.
" Mogłbym spędzić tu cały dzień. " śmieję się razem z nim.

"Lubisz gotować?"  pyta, lekko opierając się o blat.

Kręcę głową. „Nie jestem w tym zbyt dobra. Potrafię zrobić tylko kilka rzeczy”.

„W takim razie możesz mieć pecha, nie mam doświadczenia w gotowaniu”. Chichocze.

Otwieram jedną z szafek i wyciągam pudełko makaronu, „W porządku, makaron jest łatwy”.

Wyciągam garnek i napełniam go wystarczającą ilością wody, stawiam go na kuchence i idę go zapalić, ale Marcus lekko mnie odciąga, ściągam razem brwi. „Co?”

„Nie chcę, żeby ci się stała krzywda. Ludzie są delikatni”. Przekręca gałkę.

Uśmiecham się, to trochę słodkie, jak bardzo się martwił. „Cały czas robię makaron w domu, nigdy mnie nie skrzywdzili”. Staję z powrotem przed kuchenką, biorę drewnianą łyżkę i mieszam wodę.

Czuję, jak Marcus uważnie mi się przygląda.

Odkładam łyżkę i odsuwam się od kuchenki, otwieram lodówkę i wyciągam pozostałe składniki, których potrzebuję.

Cisza w pokoju była spokojna, uspokajająca, nie czuję się skrępowana ani zobowiązana do mówienia tak, jak zwykle.

Muszę jednak przerwać przyjemną ciszę: „Wiesz, gdzie są miski?” Odwracam się, spotykając się z klatką piersiową Marcusa, musiałam podnieść wzrok, żeby zobaczyć jego twarz. Moje oczy spotykają jego szkarłatne, moje serce zaczyna trzepotać.

Marcus uśmiecha się i lekko podchodzi, podnosi rękę i chwyta miskę, podaje mi ją.

"Dzięki." Już czuję, jak pieką mnie policzki, szybko się odwracam, wyłączam kuchenkę, odlewam wodę z makaronu.

Idę podnieść miskę po tym, jak skończę  przygotowywać, tylko po to, by syczeć na gorącą miskę.

Zanim naprawdę mogę zareagować, Marcus chwyta miskę, nie reagując w żaden sposób na ciepło.

Podchodzi do dużego stołu i stawia go, a ja podążam za nim po kilku sekundach.

"Dziękuję." Mówię, zanim wyciągnę krzesło i siadam, on robi to samo z krzesłem obok mnie.

"Oczywiście." Opiera brodę na pięści.

Znowu ogarnia nas ta sama spokojna, niezobowiązująca cisza.

Zacząłam myśleć o moim czasie spędzonym z Kajuszem, zdając sobie sprawę, że cisza z nim jest dokładnie taka sama.

Przerywam ciszę: „Wiesz dużo o tej bratniej duszy?”

Marcus podnosi głowę i splata palce, kładąc przed sobą blade dłonie na stole. „Tak”.

" Cóż, czy mógłbyś odpowiedzieć mi na kilka pytań? Jestem trochę ciekawa. Zdecydowanie ciekawa. "

„Oczywiście”, kiwa głową, „co chciałbyś wiedzieć?”

" Już teraz czuję się bardzo dobrze przy waszej trójce  tak dobrze, że zasnąłam z Aro "  czerwienię się na to wspomnienie, zauważam, że ręce Marcusa mocno się zaciskają, ignoruję to " czy to ma coś wspólnego z bratnią duszą? "

Marcus kiwa głową. „Zgadza się, bardzo często można czuć się komfortowo z jedną lub trzema bratnimi duszami”. On się śmieje.

„Jak to wszystko działa? Powiedziałeś, zanim zostałam połączona z wami trzema? Nasze dusze są połączone? Ja...” przerywam i wzdycham, „przepraszam, nie chcę być niegrzeczna tymi wszystkimi pytaniami. "

Marcus szybko kręci głową, jego ręka lekko przesuwa się do przodu, ale szybko umieszcza ją z powrotem obok drugiej.
" Jest bardzo, bardzo rzadkie. Twoja dusza po prostu jest przywiązana do naszej trójki".

Powoli kiwam głową. " A bratnie dusze są już wystarczająco rzadkie? "

„Tak, nie tak rzadkie, ale zdecydowanie wciąż jest to bardzo wyjątkowa rzecz”. Marek kiwa głową.

" Skąd wiedzieliście, że jestem waszą bratnią duszą? " Podnoszę wzrok znad miski na Marcusa, on już obserwuje mnie zaciekawionymi oczami.

„Widzę więzy, które od razu mi powiedziały, więc pokazałem Aro”. On odpowiada.

"Widziałeś ich?" Mrugam, „i- i pokazałeś Aro?

„Tak, widziałem je. Widzę więzi między innymi istotami, to mój dar”. On odpowiada.

" Jak pokazałeś Aro? " Unoszę brew.

Podnosi głowę i wstaje, chwytając moją pustą miskę. „To jest coś, o co go proszę”. Wkłada moje naczynie do zlewu i odwraca się w moją stronę. „Czy jesteś gotowa, aby wrócić do swojego pokoju?”

Kiwam głową, on kładzie swoją lodowatą dłoń na mojej, trochę przyzwyczaiłam się do dotyku ich zimnych dłoni, wyprowadza mnie z kuchni na korytarz.

"Czy dobrze się dziś bawiłaś?" On pyta.

Uśmiecham się: „Zrobiłam”.

"Dobrze jestem zadowolony." Zatrzymujemy się i po chwili uświadamiam sobie, że już stoimy przed moimi drzwiami.

Uśmiecham się do Marcusa i kładę dłoń na klamce. „Do zobaczenia później?”

" Oczywiście. Uważaj, Isadoro. " Nawet pół sekundy później idzie korytarzem.

Uśmiecham się do siebie, zanim przekręcam klamkę i wchodzę do pokoju, zamykając drzwi plecami.

Czuję, jak moje policzki znów zaczynają się rumienić.

DEVOTED,  volturi king Where stories live. Discover now