03

336 19 9
                                    

ZACZYNAMY SPACEROWAĆ w dół chłodnego przedpokoju, zachowuję dystans od mężczyzny, mimo że czuję się z nim dziwnie swobodnie, o wiele bardziej komfortowo niż wtedy, gdy byłam z Jane

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

ZACZYNAMY SPACEROWAĆ w dół chłodnego przedpokoju, zachowuję dystans od mężczyzny, mimo że czuję się z nim dziwnie swobodnie, o wiele bardziej komfortowo niż wtedy, gdy byłam z Jane. Nadal nie mogę przestać myśleć o ostatniej nocy.


W końcu zbieram się na odwagę, by powiedzieć: „Jak masz na imię?” Najwyraźniej już zna moje.

"Aro." On odpowiada.

Po tym zaczynają płynąć pytania: „Gdzie jestem? I jakim cudem Meredith wciąż żyje, jak ja wciąż żyję? Widziałam ludzi zabijanych przez...”

Aro zatrzymuje mnie, „Twoje odpowiedzi wkrótce się pojawią, Isadora”.

"Czy ja umrę?" Zatrzymuję się, czując się głupio z powodu tego, jak łatwo wpadłam w tę pułapkę.

Mężczyzna szybko odwraca się na pięcie, jego wyraz twarzy był niemal zbolały – nagle czuję się winna, „Nie martw się, nie zabiję cię – nikt tego nie zrobi”. Mówi uspokajająco, że od razu czuję się swobodnie.

Robię wydech i kiwam głową, i znów zaczynam iść.

Wkrótce zatrzymujemy się przed dużymi mahoniowymi drzwiami, wyglądają na zbyt ciężkie, by ktokolwiek mógł je otworzyć - ale Aro to robi, jedną ręką przytrzymuje mi jedne drzwi, mijam go, drzwi za chwilę zamyka się i znów jest obok mnie.

Wzdycham, gdy patrzę w górę, przede mną stoją tysiące półek z książkami, schody prowadzą na balkon, na którym jest jeszcze więcej półek na książki. Przejeżdżam palcami po grzbietach książek. "Niesamowite." Mamroczę do siebie, a przynajmniej tak mi się wydawało.

"Naprawdę." Głęboki, przewiewny głos mówi za mną.

Podskakuję i z moich ust wydobywa się głośne sapnięcie, kładę dłoń na piersi i obracam się. Dwóch innych mężczyzn dołączyło po stronie Aro, każdy z nich patrzy na mnie z rozbawieniem wymalowanym na twarzy. To samo ujęcie z ostatniej nocy powtarza się dwukrotnie.

" Przestraszyłeś ją. " Jasnowłosy mężczyzna pochyla się w kierunku mężczyzny, który, jak przypuszczam, mówił zaledwie kilka sekund temu, w jego głosie słychać nutę wściekłości.

Ci dwaj mężczyźni są tak samo zapierający dech w piersiach jak Aro, alabastrowa skóra, jasnoczerwone oczy, idealnie ułożone rysy. Jedyną różnicą są ich włosy, jeden miał jasne, falowane włosy, a drugi długie, proste brązowe włosy.

Odchrząkuję, „Cześć”. Głos mi drży, a policzki czerwienią się ze wstydu.

" Dzień dobry, Isadoro. " Jasnowłosy mężczyzna pozdrawia mnie. Tak samo lubię sposób, w jaki mój głos wydobywa się z jego języka.

DEVOTED,  volturi king Where stories live. Discover now