Byłam zniszczona i mogłam jedynie się modlić, aby nie wiedział jak bardzo.

- Zejdziesz ze mnie czy zamierzasz mnie jednak ukarać?

Luca oparł jedną dłoń na materacu przy mojej głowie. Jego ciepły oddech owiał moje usta, na co instynktownie je uchyliłam.

Moje zdradzieckie serca pamiętało jak cudowne uczucie powodowały jego usta na moich.

- Może chcę, abyś przypomniała mi wszystkie moje grzechy.

Zamarłam na dźwięk jego słów. Mój puls przyspieszył, gdy uświadomiłam sobie, że musiał obserwować mnie całą noc. Nie dziwiło mnie to, że nie dostrzegłam go w pogrążonej w mroku posiadłości, a to, że ani razu go nie usłyszałam.

Czy było coś, co w tym mężczyźnie mnie nie przerażało? Pieprzony diabeł, który potrafił zamienić się w mój cień bez żadnego wysiłku. Sprawiało mu to największą satysfakcję. Słyszałam to w tonie jego głosu.

- Widziałem wyraz twojej twarzy, gdy zobaczyłaś ich w kuchni - kontynuował opanowanym głosem, nie przestając mnie torturować bliskością swoich ust. - Nie przepadam za nożami, ale ten pożyczyłem specjalnie dla ciebie, mia cara.

- Puść mnie - wyszeptałam błagalnie.

Byłam gotowa błagać, aby mnie puścił, bo z każdym jego słowem czułam jak mój w miarę zdrowy rozsądek zaczął mnie opuszczać. Moja skóra wydawała się płonąć z oczekiwania, aż znowu mnie dotknie, a serce biło nierówno, wypełniając się tym przerażającym przyciąganiem, jakie do niego czułam.

Oparł swoje czoło o moje i niemal mogłam poczuć jego kpiący uśmiech.

- Dlaczego? Boisz się, że zbyt spodoba ci się to, co chciałbym z tobą zrobić?

Tak.

Przymknęłam powieki, walcząc z samą sobą. Chciałam uciec i znaleźć Mayę, aby jak najszybciej wrócić do domu. Miałam dość. Ta noc pod wieloma względami okazała się najbardziej intensywną ze wszystkich. Z drugiej strony przypomniałam sobie, w jaki błogi stan wprowadziły mnie pocałunki z nim, jego palce i język.

W jaki stan wprowadzał mnie teraz samymi słowami.

- A co byś zrobił? - Słowa mimowolnie wyszły z moich ust.

Luca odetchnął ciężko, jakby nie spodziewał się takiej odpowiedzi. Poczułam na żebrach ostrze noże, które musiało zostawić ślad na skórzanym materiale.

- Jestem lepszy w czynach niż słowach.

Po jego słowach nastąpiło między nami milczenie, przerwane jedynie stłumionym krzykiem piętro niżej. Przyjrzałam mu się dokładnie. Księżyc delikatnie oświetlał jego postać. Teraz jego włosy wydawały się tak czarne jak moje, a rysy twarzy ostrzejsze niż zwykle.

- Nie dotknę cię bez twojego pozwolenia - dodał stalowym tonem, który przyprawił mnie o dreszcze. Podniecenia czy strachu, nie byłam pewna. - Chcę, żebyś sama mnie chciała. Gdy rano się obudzisz, chcę, żebyś miała świadomość, że wszystko wydarzyło się, ponieważ tego chciałaś. Pragnęłaś mnie takiego, jaki jestem.

Zacisnęłam usta w cienką linie, aby znów nie odezwać się bez namysłu.

Czułam, jakby cały alkohol wyparował z mojego ciała jak za dotknięciem różdżki, gdy tylko spojrzałam w jego oczy. Nie mogłam uwierzyć, że naprawdę rozważałam jego słowa, ale pragnęłam go. Pragnęłam od samego początku jego okrutnego i surowego piękna.

Zamiast potwierdzenia podciągnęłam się do przodu, zderzając nasze usta w brutalnym pocałunku. Wszystko wokół zniknęło jak za każdym razem. Był tylko on i ja, zawieszeni w czasie i w tym pięknie okrutnym uczuciu.

Beautifully cruel ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now