დ7დ

80 9 6
                                    

Czemu tak na mnie patrzysz? – zapytałem cichutko.

Nie zadawaj pytań, po prostu chodź za mną. – Złapał mnie za rękę, prowadząc między drzewami.

Las był pusty i cichy, dlatego słyszałem szeleszczące liście przy każdym naszym kroku i czułem delikatny powiew wiatru muskający moją rozgrzaną twarz. Była jesień, ale w tamtym momencie zdawałem się tym nie przejmować, bo mimo tej feralnej pory roku panował we mnie wewnętrzny spokój. Podążałem przed siebie, dotrzymując kroku mojemu towarzyszowi, mimo że jego tempo było dość szybkie, a kroki pewne, jakby przechodził tą drogą wiele razy.

Kim jesteś? – wyrwało się nagle z moich ust, na co mężczyzna się zatrzymał i wlepił we mnie swój wzrok.

Przewodnikiem – odparł beznamiętnie.

Kiwnąłem głową na znak, że rozumiem i ponownie ruszyłem za nim. Miałem wielką ochotę zapytać, gdzie idziemy i jak daleko to jest, ale on wydawał się mało rozmowny, jakby był tu tylko po to, żeby mnie prowadzić i to w totalnej ciszy.

Zamknij oczy – rozkazał – i pomyśl, jak czysta jest twoja dusza.

Bez zastanowienia wykonałem jego polecenie, a kiedy moje powieki opadły, wszystko wokół mnie zaczęło pachnieć wiosną. Momentalnie poczułem, jakbym się ocknął z jakiegoś letargu, kiedy otwarłem oczy i zobaczyłem, że już nie znajduję się w lesie, tylko we własnym domu. Od razu ruszyłem do kuchni, żeby zrobić sobie czarną, gorzką kawę, ale kiedy sięgałem ręką do ekspresu, stało się coś, przez co włosy stanęły mi dęba.

Nigdy nie spodziewałam się, że doczekam dnia, w którym mój syn będzie już taki dorosły. – Usłyszałem dobrze mi znany głos kobiety, przez co serce podskoczyło mi do gardła.

W tamtym momencie cholernie bałem się odwrócić i sam nie wiem, czy to przez to, że mojej mamy mogło tam nie być, a ja miałem przesłyszenia, czy może przez fakt, że znowu zobaczę ten krwawy obraz, co za dawnych lat. Ostatecznie jednak zrobiłem szybki obrót i wlepiłem smutny wzrok w postać mojej rodzicielki. Stała tam jak gdyby nigdy nic. Jej ciemne włosy opadały na ramiona, a w oczach można było dostrzec iskierkę i miłość, którą widziałem zawsze, gdy na mnie patrzyła.

Mamo? – Zapłakałem, a ona podeszła i ujęła w ręce moją twarz.

Nie płacz skarbie, nic złego się nie dzieje. Przyszłam do ciebie, bo chciałam ci powiedzieć, jak bardzo cię kocham i doceniam to, że ciągle myślisz o nas, ale również chciałam zaznaczyć, że popełniasz duży błąd. My naprawdę nie chcemy, żebyś wiecznie nas opłakiwał. My chcemy, żebyś był szczęśliwy. Żałoba, którą przechodzisz, powinna już dawno się skończyć. Dlatego zakończ ją, dla mnie i twojego taty.

Dziękuję, że jesteś... ale dlaczego przyszłaś sama? – zapytałem, szukając wzrokiem postury ojca.

Przez chwilę stała w ciszy, a jej twarz jakby posmutniała. Zobaczyłem to po oczach, w których błyszczały łzy i po ustach, które wykrzywiły się nieco.

Musisz być dobry, mieć czystą duszę, bo inaczej skończysz jak twój tata.

Ocknąłem się, kiedy za oknem panował jeszcze mrok, a w mojej głowie odbijały się ostatnie słowa mojej rodzicielki. Co takiego zrobił mój tata? Czy on znalazł się w piekle? Jak mogę mu pomóc? W moich myślach było tak dużo pytań, a tak mało odpowiedzi. W moim sercu za to było tak dużo bólu, a tak mało szczęścia, ale teraz. Teraz musiało się to zmienić.

Usłyszałem trzask, więc szybko wybiegłem z pokoju, szukając źródła tego odgłosu, który na daną chwilę wydawał mi się podejrzany. Na szczęście okazało się, że to nie morderca, a Hope, któremu walizka spadła na nogę. Rudowłosy skakał w miejscu, klnąc przy tym na nieszczęsny bagaż, który jak sam powiedział był skurwiałym, głupim, ciężkim podmiotem szatana, który chciał pozbawić go stopy.

Again and againOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz