დ5დ

79 8 1
                                    

Zamoczyłem usta w ciepłej kawie, delektując się jej gorzkim smakiem, a przez moje ciało przeszły przyjemne dreszcze. To było miłe ze strony Jeona, że zaprosił mnie do siebie, ale mimo tego nie czułem się dobrze w jego towarzystwie, wręcz przeciwnie. Czułem w sobie nieokreślony niepokój i strach, który z każdą sekundą stawał się coraz intensywniejszy. Nerwowo rozejrzałem się wokół siebie, skupiając się na wystroju pomieszczenia. Kuchnia była połączona z pokojem gościnnym, w którym stała duża, czarna sofa, która idealnie komponowała się ze ścianami w kolorze kawowym. Naprzeciwko niej stał szklany stolik, a pod nim leżało kilka czasopism i notatników. Na jednej ze ścian wisiał telewizor, a na pozostałych różne mroczne obrazy, przyprawiające mnie o niepokój.

– Zjesz ciasto? – zapytał, przysuwając w moją stronę talerz z szarlotką. – Sam robiłem.

– Nie lubię ciast – skłamałem.

Tak naprawdę to czułem nieuzasadniony lęk przed jedzeniem u nieznajomych. Gdy tylko o tym myślałem, od razu w mojej głowie pojawiały się okropne pytania. Co, jeśli jedzenie jest zatrute? Albo czymś nafaszerowane? Co, jeśli osoba, która mnie nim częstuje, ma złe intencje w stosunku do mnie? Może i brzmiałem wtedy, jakbym był paranoikiem, ale ja od zawsze musiałem dbać o to, żeby ktoś zza rogu nie wbił mi noża w plecy. W przenośni, jak i również dosłownie. Inaczej było jednak, kiedy mogłem obserwować, jak dana osoba coś robi i skupiać się na tym, czy nie dorzuca tam czegoś dziwnego. Dlatego też pozwoliłem sobie wypić kawę u Jeona.

Chciałbyś zjeść tego loda za mnie? – zapytał uśmiechnięty od ucha do ucha Hoseok, kiedy zauważył, że nie kupiłem sobie swojego.

Ile razy mam ci powtarzać, że nienawidzę lodów? – warknąłem.

Lody śmietankowe były ostatnią rzeczą, jaką byłbym w stanie zjeść i to nie przez to, że były ohydne. One smakowały jak śmierć, a ich zapach przypominał mi zapach unoszącego się w powietrzu odoru świeżej krwi.

Nawet liza? – Zaśmiał się, machając mi swoim słodkim zakupem przed oczami.

Jeszcze raz machniesz mi tym lodem przed twarzą, to wsadzę ci go do dupy i wyjmę gardłem – powiedziałem, a powaga nie schodziła z mojej twarzy nawet na chwilę.

Zaraz po tym poczułem, jak ktoś szturcha mnie w ramię i staje naprzeciwko Hoseoka, by chwilę później wziąć od niego słodycz i zajadać się nim, patrząc mi prosto w oczy.

Mówiłem, że zadajesz się z jakimś psycholem – stwierdził, w jego oczach nadal była taka sama pogarda jak zawsze.

Nie czekałem ani chwili, od razu wyciągnąłem ostry nóż, który udało mi się zakosić ze stołówki, która znajdowała się w tym piekle, zwanym domem dziecka i zrobiłem coś, czego nikt się nie spodziewał.

Powtórz. – Przyłożyłem ostre narzędzie do jego szyi, przez co od razu się spiął, a w jego oczach zamiast wcześniejszej pogardy zobaczyłem strach i zbierające się łzy. – Teraz jestem psycholem. Chcesz, żebym nadal nim był?

Chłopak ledwie wydusił z siebie, że nie, a ja odsunąłem się od niego z wielkim uśmiechem. Byłem wtedy tak zepsuty, że nawet nie zależało mi na życiu i tym, czy spędzę je w więzieniu przez zabójstwo tego śmiecia. Nie zależało mi na niczym.

Taehyung! Nawet nie wiesz, jak bardzo masz przewalone!

Podskoczyłem w miejscu, kiedy dłoń Jeona znalazła się na moim ramieniu, wyrywając mnie ze przykrych wspomnień. Ten widząc mój gest, odsunął się nieco i speszony usiadł naprzeciwko mnie. Jego oczy patrzyły na mnie przenikliwie, a ja czułem się, jakby czytał mi w myślach. To wyjątkowo niekomfortowe uczucie sprawiło, że chciałem uciec gdziekolwiek, byle jak najdalej od niego. Już miałem wstać od stołu, kiedy odezwał się znienacka, sprawiając, że moje serce zaczęło walić jak młot.

Again and againNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ