warning! w rozdziale poruszono kwestię wykorzystywania seksualnego, które zaliczane jest do treści 18+
꧁ ꧂
OCHRONIARZ PROWADZIŁ MNIE PRZEZ KORYTARZE W BUDYNKU, A BĘDĄC GDZIEŚ NA POZIOMIE PIERWSZEGO PIĘTRA, KOMPLETNIE STRACIŁAM ORIENTACJĘ. Próbowałam wmówić sobie, że spotkanie twarzą w twarz z prezydentem i to o tej porze, to tylko ostatnia okazja, by osobiście złożyć mi gratulacje. Nie miałam bladego pojęcia, czy taki był jego obowiązek i czy kiedykolwiek wcześniej coś takiego robił. Wpatrywałam się w plecy mężczyzny, który mnie prowadził, tak jakbym to w nim miała znaleźć jakąś najmniejszą wskazówkę.
Po jakimś czasie w końcu się zatrzymaliśmy. Ochroniarz zapukał do drzwi, a gdy uzyskał zaproszenie, otworzył je szeroko przede mną.
— Proszę wejść, panno Cresto — poinformował mnie z uśmiechem. Położył rękę na moich plecach i prawie wepchnął do środka, a ja w ostatniej chwili złapałam równowagę i nie potknęłam się o wystający próg.
Ledwo znalazłam się w środku, a drzwi od razu się za mną zamknęły. W pomieszczeniu panowała niezwykła cisza. Nie było słychać żadnych odgłosów z bankietu, które były słyszalne jeszcze chwile temu na korytarzu. Gabinet przypominał mi trochę ten, który należał do dyrektora w mojej szkole w Czwórce, ale tutaj było wszystko o wiele bogatsze i nowoczesne. Na ścianach wisiały drogie obrazy autorów, których za nic nie potrafiłam nazwać, a na samym środku pomieszczenia stało drewniane, bogato zdobione biurko. To właśnie przy nim w dużym, obitym czerwonym materiałem fotelu siedział prezydent. Za nim stała komoda wykonana z tego samego materiału, co biurko, którą udekorowano posążkiem w kształcie jakiegoś zwierzęcia i stylowymi lampami, które świeciły się jasnym, delikatnym światłem. Na ścianie zawisło wielkie, złote godło Panem, a w powietrzu unosił się wyjątkowo mocny zapach róż.
— Panno Cresto — prezydent wstał ze swojego fotela i uśmiechnął się do mnie. — Cieszę się, że zgodziła się pani ze mną spotkać.
Chciałam odpowiedzieć, że nie miałam innego wyboru, ale szybko się powstrzymałam.
— To dla mnie zaszczyt, panie prezydencie — odpowiedziałam, starając się, by mój głos brzmiał spokojnie i pewnie. W tym momencie dziękowałam, że moja matka miała fioła na punkcie dobrego zachowania i wpajała mi wszystkie zasady od najmłodszych lat.
— Proszę usiąść — prezydent wskazał na krzesło po drugiej stronie biurka i zajęłam miejsce. Gdy ponownie na niego spojrzałam, sam siedział w swoim fotelu i oparł ręce na oparciach, złączając ze sobą dłonie. — Chciałem jeszcze raz pani pogratulować wygranej w Igrzyskach. To wyjątkowy dzień nie tylko dla pani, ale również całego Panem.
JE LEEST
GOLDEN PEARL || the hunger games
Fanfictie❝Chciałam zapamiętać ten moment, bo wierzyłam, że był jednym z niewielu, gdzie faktycznie mogliśmy być sobą. Złamani, wrażliwi i podatni na zranienie. Przeklęci.❞ the hunger games au!