Harry przeżywał najgorsze dwa miesiące swojego życia . Cudem nie trafił do szpitala . Znalazł go wtedy Draco w łazience , po tym jak grupka Puchonów zwyzywała go jak by swoich mocy wykorzystywał jak Voldemort . Przecież miał okazję zabić trzy razy , a tego nie zrobił.Egzaminy zaczęły się odbywać . Harry cieszył się , bo uczniowie nie wychodzili z zamku na majowe słońce , a cały budynek ogarnęła cisza .W poniedziałek trzecioklasiści wyszli z transmutacji bardzo zmęczeni , porównując między sobą wyniki i żaląc się na trudności zadań . Harry ku swojemu zaskoczeniu go zdał .Hermiona martwiła się , że dzbanek do herbaty , który mieli przemienić w żółwia błotnego wygląda bardziej jak ten wodny . Po obiedzie , na którym Harry nic nie jadł przez ciągłe spojrzenia na niego z ukosa był egzamin z zaklęć . Harry zdał go celująco - znał zaklęcia bez użycia różdżki , dlatego oczy trochę mu pomogły . Przy prostych zaklęciach przestały być przekrwione , przez co Harry miał ułatwienie na egzaminie .
Następnego dnia odbył się test ONMS , eliksirów oraz astronomii. Hagrid był markotny , dlatego dał im proste zadanie- rozdał każdemu po jednym gumochłonie i powiedział , że jeśli te pozostaną żywe przez godzinę egzamin zostanie zdany . Nie było to trudne zadanie , ponieważ gumochłony były jednymi z nielicznych stworzeń , które mają się najlepiej zostawione w spokoju .
Po południu odbył się egzamin z eliksirów . Harry wyłaził ze skóry , aby doprowadzić eliksir powodujący chaos w głowie do odpowiedniej konsystencji , ale nie udało mu się to . Dostał jedynie dostateczną ocenę . Szczerze powiedziawszy to i bez tego eliksiru Harry miał w niej chaos .
Na egzaminie z astronomii Harry zaliczył wszystko na 100%, z historii magi poszło mu trochę lepiej niż z eliksirów , a po zielarstwie dosłownie miał dość .
Następnego dnia był egzamin z przedmiotu Remusa . Zdradził on Harremu , że mu się spodoba , ale ten nie wiedział czy na pewno . Powoli pogłoski o nim cichły , ale wiedział , że ludzie się go zwyczajnie boją ...Nie wiedział co zrobić , aby zmienić ich opinię o tym , że jest on potworem . Sprawdzian był torem przeszkód . Uczniowie mogli się tego domyśleć , kiedy profesor powiedział im aby nie zakładali na niego szat , a ubrania , które mogą pobrudzić . Musieli przebrnąć przez sadzawkę z druzgotkiem pokonać stado czerwonych kapturków , przejść labirynt przez bagno ignorując zwodnika oraz wleźć do dziupli aby stoczyć walkę z boginem .
Harry poradził sobie znakomicie- potraktował tor jak zabawę , która go odstresowała . Z bogiem eż nie miał problemu . Jak walnął patronusa na wielkiego dementra to jego pewność siebie zwiększyła się , kiedy jeleń przepędził stworzenie dalej niż pieprz rośnie .
- Brawo Harry! Wspaniale!- krzyknął Remus widząc jak przechodzi uśmiechnięty przez tunel , ubrudzony jak nigdy .
Skończył jako jeden z pierwszych dlatego patrzył jak radzą sobie jego przyjaciele . Draco miał problem z kapturkami , dlatego dostał ocenę niżej , ale dalej szło mu dobrze . Ron radził sobie dobrze , dopóki zwodnik nie wyciągnął go w bagno . Hermiona wrzasnęła przy boginie . Lupin krzyknął za nią nieco zaniepokojony :
- Coś się stało?
- P...P profesor McGonagall ...Powiedziała , że nie zdałam !
Ron uśmiał się z jej bogina , ale Hermiona warknęła na niego od razu przypominając co zrobił z nim zwodnik .
Po egzaminach odbył się mecz. Oczywiście wielu uczniów sprzeciwiało się , aby Harry miał prawo do udziału w nim , ale Dumbledoor nie widział przeciwwskazań , dlatego mecz odbył się w standardowym składzie drużyny . Wyszli na boisko witani rykiem ,ale nie na ich cześć , a na zejście Harrego z boiska . Ich krzyki zagłuszyli Gryffoni , Puchoni i Krukoni z szkarłatnymi rozetami , transparenty zagrzewające ich do walki .
Mecz się zaczął . Rozejrzał się szybko i zobaczył obok Malfoya mowiącego:
- Naszą koleżeńskość na czas meczu uważam za czasowo zerwaną , Potter- wypowiedział to tym samym jadowitym głosem co kilka miesięcy wcześniej .
- Abyś się nie zdziwił z przegranej Malfoy.-odpowiedział mu Harry sunąc daleko w głąb boiska .
-Gryffoni mają kafla! Brawo Alicjo ! O nie...Ślizgoni mają kafla , Johnson przejmuje...JEST! dziesięć ZERO DLA GRYFONÓW!- komentował Jordan .
Marcus Flint walnął ją kijem udając , ze odbija tłuczka .
- Przepraszam...Nie zauważyłem jej , ale z drugiej strony to Potter i tak przywoła znicza albo zatrzyma miotły innych graczy...- powiedział jadowicie.
- Za moment Geogre zawadził końcem pałki o jego miotłę , która się nadłamała .
- Dość tego! Aut wolny gryffonów za takie słowa i dla ślizgonów za złamanie sprzętu.
- Niech sobie pani daruje tą szopkę!- wrzasnął Fred
- TAK ! 20 do 0 DLA GRYFFONÓW ! JEST!- krzyczał Jordan , kiedy Alicja wykonała celny strzał w bramkę .
Wtedy do bramki podleciał Flint , który ubolewał nad swoją miotłą , aby wykonać rzut .
- Pamiętajmy o tym , że Wood to wspaniały obrońca...- denerwował się Jordan , kiedy Flint czekał na gwizdek sędziny .- TAAK! NIE WIERZĘ ! OBRONIŁ Z DWÓCH METRÓW!- krzyczał widząc jak kafel leci na dół i łapie go Angelina
Harry słysząc to poszybował dalej . Słońce wręcz go piekło , czuł jak by się gotował w środku . Szukał znicza , ale nie mógł go zobaczyć . Wreszcie dostrzegł małą, złotą plamkę szybującą po niebie obok sektora ślizgonów . Zobaczył jak Malfoy mknie to niego , ale przypomniał sobie , że musi utrzymać go z dala od niego , puki jego dom nie otrzyma minimalnie trzydziestu punktów . Podleciał zastawiając mu drogę i dezorientując tak , aby go nie złapał . Potter kręcił koła wokół znicza , kiedy Draco próbował go dosięgnąć . Wreszcie znicz poleciał i zniknął wśród tłumu . Szybko ślizgoni obrzucili go jakimś białym , zielonym i srebrnym proszkiem . Harry się zdezorientował . Okazało się , że to konfetti . Pani Hooch zagwizdała krzycząc:
- Rzut wolny dla gryffonów za zdezorientowanie ich szukającego .
Harry zobaczył za trybunach śmiejącego się Johna . Odwrócił głowę tak szybko jak mógł i strącił z siebie resztki pyłu . Z części ślizgonów docierały głośne krzyki , ale kibice w czerwonych strojach szybko ich zagłuszyli . Alicja z Angeliną bardzo dobrze sobie radziły . Gryffoni prowadzili już 60 do zera . Harry rozglądał się za zniczem . znalazł go . Zerwał się szybko , co zauważył Malfoy robiąc to samo . Niestety od razu dostał tłuczkiem od pałkarza Bole'a . Trafił tył miotły , przez co ta się przekrzywił a .
SZU!
Kolejny raz dostał tłuczkiem , tym razem po łokciu . Harry syknął z bólu ale ruszył dalej wyprzedzając Malfoy'a . W tym czasie Ślizgoni zdobyli aż 20 puntów . Harry ruszył za zniczem i próbował go złapać .
- DALEJ POTTER! WIERZYMY W CIEBIE!- krzyczał Jordan razem z trybunami , kibicującymi domu lwa .
Harry już prawie miał go w rękach , kiedy przed niego wpadł Malfoy . Próbował go zatrzymać , ale Harry obniżył miotłę i leciał pod ścigającym domu węża . Malfoy się przestraszył , przez co zwolnił , a wręcz się zatrzymał , kiedy Harry wyleciał z pod niego łapiąc znicza .
Stadion oszalał . . Harry krążył nad tłumem ze złotą piłeczką w ręku . Kiedy zbliżał się do skrzydła ozdobionego na zielono Harry doznał szoku . Ślizgoni oblali go jakąś lepką cieczą , a póżniej obrzucili zgniłymi owocami . Od razu podleciała do niego dróżyna , która mówiła przez łzy :
- Mamy puchar! Mamy puchar! Nie przejmuj się tymi jełopami!
George walnął w ich sronę swoją pałką , to samo potem zrobił Fred . Dziewczynom ciecz ,która spływała po chłopaku nie przeszkodziła w ucałowaniu mu policzków , Woodowi nie przeszkodziła w przytuleniu go . Tłum Gryffonów porwał ich , wynosząc na rękach z trybun . Percy podskakiwał jak wariat , zapominając o swojej dumie , McGonagall przytulała Jordana skacząc z radości .Promienieli z radości Hermiona rzuciła na Harrego czar , który momentalnie go wyczyścił .Tłum niósł go prosto do Dumbledore z olbrzymim pucharem Quiditcha . Harry dostał puchar w ręce i zapozwał do zdjęcia , które ustało obok tego , na którym ten sam puchar trzyma identyczny chłopak jak Harry .
YOU ARE READING
Nie chciany
FanfictionPRZEPRASZAM NA WSTĘPIE, JEŚLI WAS SKRĘCI I WYKRĘCI PODCZAS CZYTANIA, ALE TO MOJE PIERWSZE OPOWIADANIE. PROSZĘ O WYROZUMIAŁOŚĆ DLA TEGO ,,DZIEŁA" Harry nigdy nie był dobrze traktowany u Dursleyów. Po wizycie ciotki Marge był traktowany jeszcze gorze...